Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

poniedziałek, 30 grudnia 2013

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Epilog

Brunetka zeszła na dół domu, które na razie dzieliła z młodym mężczyzną. Powoli weszła do kuchni. Znalazła tam talerzyk z kanapkami obok gorącą herbatę oraz małą karteczkę.
'Musiałem jechać na miasto, będę o 11. Smacznego mojej trójce.:) Z'
Dziewczyna uśmiechnęła się na samą myśl o tym wspaniałym chłopaku. Osiadła okrakiem na krześle i zaczęła jeść. Doskonale czuła jak dwa małe szkraby wierciły się po jej brzuchu, a za każdym kopnięciem lekko się śmiała. Skończyła posiłek i zauważyła, że dochodzi dziesiąta. Powróciła do sypialni. Wybrała ubrania i weszła do łazienki. Nalała wody do wanny i wzięła długą relaksującą kąpiel. Uspokoiła oddech, bicie sercaa. Czuła dwie małe postacie, które również rozluźniły się i przestały dręczyć swoją mamusię seriami kopnięć i uderzeń. Kobieta wyszła z wody i osuszyła ciało. Stanęła przed lustrem i popatrzyła na swoje odbicie.
'To już nie jestem ja.'-pomyślała. Ale gdy ponownie poczuła w sobie inne życie odrzuciła tą myśl.
Założyła na swoje ciało bieliznę oraz wciągnęła ubrania. Wyszła z łazienki zawiązując niedbałego luźnego koka na czubku głowy. Jeszcz raz popatrzyła na sypialnię i opuściła ją. Gdy była już na połowie schodów usłyszała dzwonek do drzwi. Popatrzyła na zegarek na ręce. 'To za wcześnie na Zayna.'-pojawiła się myśl.
Zeszła i otworzyła drzwi, a przed nimi stała młoda blondynka ubrana w to. Podeszła do ciężarnej kobiety, mimo, że i ona za pięć miesięcy będzie matką.
-Hej. Jak się czujesz?
-Dobrze.-uśmiechnęła się mimo braku nastroju.-A ty?
-Ja? Ja czuje się świetnie. Być może dzisiaj poznam nowego członka naszej rodziny i zostanę ciocią.-zaśmiała się.
-Chcesz coś do picia?
-Chętnie.
Obie weszły do kuchni, blondynka usiadła na krześle, a kobieta podała jej sok pomarańczowy, a sobie nalała wody. Usiadła obok swojej siostry.
-Na którą masz być w szpitalu?
-O 12 już powinnam być. Zayn ma przyjechać o 11, więc wtedcy pojedziemy.
-A więc to dzisiaj.
-No tak.-brunetka napiła się wody.
'To Dzisiaj....'-dwa słowa pozostały w jej głowie odbijając się z każdej strony echem.
-Cher..! Halo? Już myślałam, że coś ci się stało.
-Nic, nic. Po prostu zamyśliłam się trochę.-posłała jej uśmiech.
-Kochanie jestem!
-Siedzimy w kuchni.-odpowiedziała niezbyt głośno.
-O, Alice. Co tu robisz?
-Wpadłam do was na chwilę.
-Super. Jedziesz z nami?
-Ja przyjadę do was z chłopakami.
-Ok.
-Wziąć wam coś?
-Nie, nie trzeba. Spakowałam wszystko.-brunetka popatrzyła na nią.
-Dobra, to ja lecę i spotkamy się później. Trzymaj się.-młoda dziewczyna ucałowała ciężarną brunetką w policzek i wyszła z domu.
Chłopak zniósł torbę dziewczyny na dół. Oboje wsiedli do samochodu i pojechali od szpital St.Mary. Weszli do środka, gdzie zaprowadzono ich do prywatnego skrzydła szpitala. Dziewczynę ułożono na lóżku i podano pierwsze płyny.
-Na pewno nie chcesz zostać tutaj na dłużej?-ciemnowłosy młody mężczyzna popatrzył na nią.
-Nie, i tak już za długo tutaj siedzę. W poniedziałek pojadę do Ann.
-Za tydzień będę miał wolne to przyjadę do was.
-Zayn, mogę cię o coś zapytać?
-Jasne.
-Co byś zrobił gdybyś musiał sam się nimi zająć?
-Nie wiem, ale na pewno bym ich nie zostawił.-uśmiechnął się.
-Bo ma nas.-Alice weszła do środka razem z resztą przyjaciół.
-Jak się czujesz?-padło pytanie od blondyna.
-Dobrze, ale teraz brzuch mnie boli.
-A to dobrze?-Liam popatrzył na przyjaciół.
-Tak, przecież wywołują mi poród, no Heloł!-brunetka popatrzyła na nich ze śmiechem.
-Będzie mi was brakować.-popatrzyła na każdego po kolei.
-Zdecydowaliście w końcu jak je nazwiecie?-Louis popatrzył na młodych przyszłych rodziców.
-No więc dziewczyna to będzie Olivia, a chłopiec Nathan.-na twarzy matki pojawił się uśmiech.
-Ślicznie.

-Przyj!-Zayn popatrzył na młodą dziewczynę, która zrobiła się cała czerwona na twarzy. Jej oczy zlały się na jeden kolor. Zacisnęła zęby i zaczęła przeć.
-Mamy dziewczynkę. Jeszcze chwilkę.
-1,2,3,4....
-Przyj!
Ponownie kobieta zacisnęła zęby oraz dłonie w uścisku i dała z sibie jak najwięcej.
-Jeszcze raz.
-....,6,7,8,9,10.
-Przyj!
Na ostatnim oddechu zaczęła ponownie przeć.
-Mamy chłopca.
-Kochanie udało się.-młody ojciec popatrzył na matkę, której powieki były zamknięte. Poruszył nią, lecz nic to nie dało. Momentalnie aparaty zaczęły piszczeć.
-Prosze wyjść.!
-Co z Cher!?
-WYJŚĆ!-młody lekarz krzyknął w stronę chłopaka, a ten wybiegł na korytarz.
-Zayn! Zayn co jest?!-Alice spojrzała na niego.
-Ona... Cher.
-A dzieci?
-Cher chyba... chyba mnie zostawiła.-młody chłopak uniósł się płaczem i wpadł w ramiona blondynki.
Brunetka otworzyła oczy i zobaczyła swój stary dom w Holmes Chapel.
-Witaj słońce.
-Mama.
-Tak, to ja. Nie przywitasz się?-dziewczyna pobiegła do matki i przytuliła ją.
-Co się dzieje, czemu tu jestem?
-Umierasz słoneczko.
-Ale, moje dzieci.
-Masz jeszcze wybór, ale przecież pogodziłaś się ze śmiercią od czasu przyjazdu do Londynu. Ty wręcz błagałaś o to, aby być ze mną tam wysoko.-wskazała palcem w górę.
-Ja już sama...
-Musisz zadecydować, czy chcesz być ze mną i tatą,
-Czy?
-Czy powrócić do przyjaciół, dzieci. Teraz, musisz zadecydować teraz.
-Ale jak?
-Wyjdź, by powrócić do swojego życia.
-A jeżeli chcę z tobą zostać, to zostań tutaj.
-Boże, dlaczego? Ja, ja nie wiem.
-Cher, czy chciałabyś, aby twoje dzieci wychowywały się bez matki?
-Nie, jasne, że nie.
-Więc idź. Idź i żyj. Wrócisz do nas, gdy będziesz gotowa.
-Mamo....
-Będziemy czekać i opiekować się wami.
-Dobrze.
Młoda matka wstała i zrobiła kilka kroków, dotknęła klamki i otworzyła drzwi.
-Cher,
-Hmm?-odwróciła głowę w stronę matki.
- zmień nazwisko na Malik.-uśmiechnęła się.
-Jasne.
Brunetka ruszyła przed siebie. Znowu poczuła niewygodne łóżko sziptalne, krzyki lekarzy, dalej szloch Zayna. Lekko otworzyła oczy, ale oślepiło ją światło lamp.
Poczuła wielką ulgę i radość.
Znów była z nimi.
Na zawsze.

____________
Proszę, aby wszyscy czytelnicy pozostawili po sobie komentarz pod Epilogiem.

Dziękuję, za to, że razem ze mną wytrwaliście.
Zapraszam na moje kolejne opowiadanie:
www.4-ever-be-yourself.blogspot.com


Tak jak w poprzednim opowiadaniu oto moje aktualne zdjęcie.



Pozdrawiam,
Natalie Malik.<3

piątek, 2 sierpnia 2013

Prologue + Libster Award II

No więc dodałam przed chwilką Prolog na nowym opowiadaniu.
Komentujcei, bo jeżeli nie zakończę moją 'karierę'. hahhaa. Takie żarcik. Jestem nikim, ale dziękuję, że czytacie moje rozdziały. A więc zapraszam:

www.4-ever-be-yourself.blogspot.com


A teraz druga część notki, czyli ponowna nominacja do Libster Award.
Dziękuję autorkom bloga http://two-friends-who-joined-the-internet.blogspot.com/

Zasady i nominacje ode mnie podałam w innych notkach.

Odpowiedzi:
1. Ulubiony smak byduniu?
Czekoladaaaa.
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Książka lub muzyka.
3. Jak mówią na ciebie znajomi?
No cóż nazywają mnie po nazwisku, ale nie podam go....;)
4. Ile masz lat?
16
5. Co w sobie lubisz?
hmmm... ciężkie pytanie, ale chyba oczy. xd
6. Ulbiony przedmiot w szkole?
Zajęcia artystyczne, inaczej sztuka.
7. Co cenisz w ludziach?
Punktulaność, prawdomówność i nie lubię szyderstwa.
8. Ulubiona piosenka?
The Script-No Words, Red&Spinache-Podpalamy Noc, Huczhucz-Gdyby nie to i 36,6
9. Co masz dziś ubrane?
No więc żółto-pastelowe jeansy do kostki i różową bluzkę w białe gwiazdki.
10. Należysz do jakiś fandomów?
Nie, ale nie przeszkadza mi to.
11.Ulubiony film?
"Trzy metry nad niebem", "Szybcy i wściekli"<wszystkie części>, "Projekt X", "Iron Man" <wszystkie części>, "Tron-dziedzictwo"

Epilog dodam w poniedziałek jeżeli będą min. 4 komentarze pod rozdziałem 54.
Pozdrawiam,
Natalie Malik.<3

+a to tak dla was ode mnie
<33


czwartek, 1 sierpnia 2013

Fifty Four.

#Perspektywa Cher#
Nie zmienię mojej decyzji, nigdy. On nie zasługuje na taką osobę jaką jestem. Nie dam mu nadziei, aby potem odejść i zostawić go na zawsze. Nie umiem. Nie potarfię, nie chcę.
Popatrzyłam na dokument ugodowy i zamaszyście pozostawiłam na nim swój podpis. Lou i Alice zostaną razem, a ja.? A ja będę sama. Zayn będzie płacił alimenty na mnie i dziecko, tak aby niczego nam nie zabrakło no i oczywiście będziemy w kontakcie ze względu na małą.
Wszyscy wyszlismy na hol i popatrzyliśmy na siebie.
-A więc to koniec.-Niall popatrzył na każdego po kolei.
-Gdzie zamieszkasz?-Liam popatrzył na mnie.
-Wracam do Holmes Chapel.
-Do Ann?
-Mhm.
-Będę tęsknić.-Niall napadł mnie mocnym uścieskiem. Zaśmiałam się.
-Spokojnie, będziemy się widywać.
-No ja myślę. Chodź tu.-Liam wtrącił i rozłożył ramiona.
Wtuliłam się w jego umięśniony tors. Stanęłam na palcach i sięgnęłam jego ucha.
-Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie duchem.-uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił to mocniejszym uściskiem.
Stanęłam przed nimi i podeszłam do Hazzy.
-Braciszku....
-Cher, zostań w Londynie.
-Nie, już postanowiłam.
-Zostaniemy chyba w kontakcie, co?
-Jasne, że tak.-kiwaliśmy się oboje w jednym rytmie.
-Ale do zakończenia ciąży zostanę w Londynie.
-A my wracamy na trasę.-Louis stanął przede mną.
-A ty głupku opiekuj się moją siostrą bo ci wpieprzę.-wszyscy zachichotali.-Chodź tu mój zięciu.
Przytulił mnie.
Ojej, to już koniec?
Poczułam łzy lecące jak szalone po mojej twarzy.
-Siostraaa, spokojnie.
-Alice.-przytuliłam ją tak mocno, ale po chwili przypomniałam sobie o naszych maluchach.
-Pamiętaj, że możesz dzownić do mnie o każdej porze. Jestem twoją siostrą i zawsze ci pomoge. Zawsze, rozumiesz?-otarłam łzy i popatrzyłam na nią.
-Mam jedną prośbę.
-No..?
-Pojedziesz ze mną do rodziców?
-yyy, tak.  Jasne, że tak.
-Dziękuję.-przytuliłam ją ponownie.
Alice stanęła obok Louisa, a przede mną stanął Zayn. Zauważyłam ten jego błysk w oku. Podszedł do mnie i delikatnie przytulił tak ajkbym miała się rozlecieć na tysiące kawałków, tak jakbym była całym światem, który trzyma w rękach.
-Cher ja zawsze będę cię kochał. Rozumiem twoją decyzję i nie mam do ciebie żalu. Myślę, że powinniśmy spędzić trochę czasu osobno, kto wie, może kiedyś znów będziemy razem.
-Zayn... Ja cię kocham, ale zbyt wiele razy się sparzyłam w naszym związku. Ja nie jestem gotowa na tak poważny krok.
-Wiem.-przytulił mnie ponownie.
Popatrzyłam w jego oczy.
-To będzie dziewczynka-popatrzyłam na niego. Zbyt długo to ukrywałam.-i chłopiec.
-Cccco?
-To są bliźniaki Zayn. Dziewczynka i chłopiec.-uśmiechnęłam się, a on podniósł mnie i okręcił wokół swojej osi. Wszyscy przytulili nas i wyszedł wielki Horan Hug.

-Jedźcie bezpiecznie.
-Jasne. Wrócimy jutro.-pokiwałyśmy im i ruszyłyśmy.
-Bardzo się ucieszyli, że chcesz ich poznać.
-Alice, możemy nie rozmwiać? Proszę.
-Jasne.-kiwnęła głową i włączyła po cichu radio, a ja odleciałam do krainy snu.
-Cher... Cher jesteśmy.
-Mhm.-przeciągnęłam się i popatrzyłam na nią.
-Dobrze wyglądam?
-Mhm. Załóż kurtkę, bo zaczęło padać.-uśmiechnęła się do mnie i podała nakrycie. Zauważyłam, że sama też ma na sobie narzutę. Założyłam ją i poparwiłam ubranie, które miałam na sobie. Alice też poparwiła Swoje jeansy, koszulkę, sweter i zapięła płaszczyk do końca. Wysiadła z samochodu i podeszła do moich drzwi. Otworzyła je i teraz dokładnie mogłam zobaczyć jaki zestaw ma na sobie. Obróciłam się i wysiadałam z dużym brzuchem z samochodu. Alice zamknęła pojazd i ruszyłyśmy w stronę domu. Blondznka yadywonia dzwonkiem a ja dokładnie analizowałam otoczenie oraz drzwi wejściowe, aż otworzyły się i ukazała nam się brunetka, która wyglądała na góra 35 lat. Zaraz za nią stanął straszy mężczyzna o dobrej budowie. Na skroniach pojawiała mu się lekka siwizna.
-Proszę, wejdźcie.-wpuścili nas do środka.
Ściągnęłam kurtkę i buty.  Popatrzylam na nich, a oni na nas. Pewnie zabawnie to wygląda bo oby dwie jesteśmy w ciąży, tyle, że ja jestem wielkości ciężarówki.
-Siadajcie. Co chcecie do picia?-ciemnowłosa kobieta popatrzyła na nas.
-Ja poproszę wodę.
-A ja herbatę, jeżeli można.
-Jasne, zaraz przyniosę.-zniknęła w innym pomieszczeniu, zapewne w kuchni.
Mężczyzna usiadł naprzeciwko nas.
-Czy mogę ?-wskazałam na zdjęcia na kominku.
-Tak, prosze.
Wstałam i delikatnie opuszkami palców przejechałam po fotografiach, aż natrafiłam na ich zdjęcie. Tak dobrze mi znane.
-Proszę.-kobieta postawiła na stoliku napoje oraz tależyk z herbatnikami.- Cher, penwie masz dużo pyta....
-W zasadzie, to nie.-przerwałam jej.
-Ah..
-Mam tylko jedno.
-Słuchamy.
-Dlaczego nigdy mnie nie odszukaliście? Moi rodzice zginęli, a ja zostałam sama i nie miałam żadnej rodziny, na szczęście zajęła się mną przybrana ciotka.-po policzku pociekło kilka łez.
-Cher, my bardzo chcieliśmy was odszukać, ale nie wolno nam było.
-Musicie zrozumieć, że oddając was podpisaliśmy zgodę na to, że nie odszukamy was, lecz tylko wy możecie to zrobić.
-Jeżeli tylko byście chciały.
-Decyzja zawsze należała do was.
-Cher my na prwdę bardzo chcieliśmy was wychować, ale nie pozwolił nam na to wiek, wykształcenie oraz problemy rodzinne.
-Ja, ja rozumiem. Sama mam teraz trudną sytuację.
-Gratulujemy ci dziecka i bardzo się cieszymy, że ułożyłyście sobie życie i jesteście szczęśliwe.
-Macie jakieś inne dzieci?
-nie, niestety. Gdy chcieliśmy mieć dziecko ja już nie mogłam, mój organizm odmówił posłuszeństwa. Pewnie to kara, za to, że was zostawiłam.
-Nawet tak nie mów. Macie nas.-popatrzyłam na nich, a oni tylko lekko się uśmiechnęli.
-Miło, że tak mówisz, ale my...
-Nie, Cher ma rację. Ona nie ma rodziców, ponieważ zginęli, a moi się rozwodzą a kontakt mam tylko z mamą.
-Dziękujemy.-mężczyzna uśmiechnął się i popatrzył na nas.
-Obie jesteście bardzo podobne do mojej matki, czyli waszej babki. Również była bardzo uparta i dążyła do celu.

Gadaliśmy do późna, więc obie zostałyśmy na noc u naszych rodziców. Następnego dnia zeszłyśmy na dół. Zjadłyśmy śniadanie z naszą rodzicielką i zabrałyśmy się z powrotem do domu.
-Bardzo miło było cię poznać Cher.
-Dziękuję. Ciebie też mamo.-uśmiechnęłam się.
-Odezwijcie się jak tylko dojedziecie.
-Jasne. Do zobaczenia.-Alice kiwnęła jej wsiadając do samochodu.
-Papa.-pokiwałam jej i wsiadłam do auta.
Wróciłyśmy do mieszkania chłopaków. Cały apartament był pusty.
-Alice mam wiadomość.-zawołałam ją.-Zostawili nam kartkę. ' Wróciliśmy w trasę, strasznie za wami tęsknimy, wracamy za trzy tygodnie. Trzymajcie się. xoxoxox 1D '
-I znowu same.-blondynka westchnęła.
-Ja chyba pojadę odwiedzić Ann i od razu wezmę ze sobą moje rzeczy do starego mieszkania.
-Nie chcesz tutaj zostać?
-Nie.
Buty zrzuciłam ze stóp i pobiegłam do naszej sypialni. Wszystko zostało tak jak było. Stanęłam przy komodzie i złapałam nasze zdjęcie. Przylożyłam je do mojego serca.
Położyłam się na wielkim łóżku.
Nie powiem mu o moim problemie. Wolę nie rujnować mu życia, lecz zostawić w nim dwie pociechy, które zawsze mu o mnie przypomną. Zawsze. A ja będę się nimi opiekować nawet stamtąd.
-Jestem dużą dziewczynką.


_______

Skończyłam.
Jężeli będzie mniej niż 4 komentarze pod tym rozdziałem pozostawię was w niewiedzy i nie poznacie zakończenia.

Czekam na komentarze.


+ Zapraszam was na nowe opowiadanie.
Dodałam już bohaterów, a prolog pojawi się w weekend.


Kocham was moje czytelniczki.
Natalie Malik.<3

Liebster Award



Zasady:

  • Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. 
  • Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. 
  • Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. 
  • Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. 
  • Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”.
No więc dziękuję Ellie i Lilly z bloga http://welcome-to-our-life-with-1d.blogspot.com


Odpowiedzi:
1. Jak masz na imię?
 To nie jest żadna tajemnica, Natalia.
2. Jakie masz hobby?
 Śpiewanie, tańczenie, pisanie, czytanie, rysowanie.
3. Ulubiona piosenka?
 The Script-No Words, Red&Spinache-Podpalamy Noc, Huczhucz-Gdyby nie to i 36,6
4. Ulubiony wykonawca?
 Jejku dużo tego bo jestem bardzo wszechstronna w muzyce, ale chyba Pezet.
5. Ulubiony kolor?
 Nie mam. Choć nie umiem oprzeć się czerni.
6. Jakie masz zwierzęta?
 Mam kotkę.
7. Ile masz lat?
 16
8. Twoje największe marzenie?
 Otworzyć w Londynie klub razem z przyjaciółką.
9. Masz rodzeństwo?
 Yeeeep.
10. trampki vs szpilki
Kocham trampki, ale uwielbiam obcasy. <3
11. książki vs szpilki
Książki ofkors.xd



Nagnę zasady i nie będę nominowała innych, ponieważ w poprzedniej notce nominaję ode mnie dostały blogi, które czytam i będę czytać, oraz takie, które na to zasługują, a nominowanie ich dwa razy jest według mnie głupie.

___________________________

Ostatni rozdział dodam jeszcze dziś, albo jutro.

Natalie Malik.<3

wtorek, 30 lipca 2013

The Vesalite Blogger

Zostałam nominowana do nagrody The Versalite Blogger przez: http://niektore-sny-sie-spelniaja.blogspot.com/

Dziękuję bardzo za wyróżnienie.

Zasady:
1. Podziękuj nominującemu na jego blogu.
2. Pokaż nagrodę The Versalite Blogger na swoim blogu.
3. Napisz 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 15 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
5. Poinformuj ich o tym 


Nominowani przeze mnie:
1.http://1d-what-makes-you-beautiful.blogspot.com/
2.http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
3.http://musiszpodjacryzyko.blogspot.com/
4.http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com/
5.http://ilovecarrotsandboys.blogspot.com/

Wiem, że nie jest dużo blogów, ale wybrała tylko te najlepsze, które czytam.

A teraz fakty o mnie:
1. Jestem nerwowa, szybko można wytrącić mnie z równowagi.
2. Nie jestem Directionerką ani Beliberką, po prostu nieraz lubię posłuchać ich piosenek.
3. Jaram się tatuażami chłopaków.
4. Właśnie skończyłam gimnazjum i idę do liceum.
5. Wyprowadzam się do internatu.
6. Mam młodszego brata, który cały czas śpiewa piosenki 1D.
7.Jestem fanką ROOM 94.

To tyle.
Dziękuję jeszcze raz i zapraszam do komentowania rozdziału 53.;)

Natalie Malik.<3

poniedziałek, 29 lipca 2013

Fifty Three

#Perspektywa Alice#
-Myślisz, że wszystko będzie dobrze?-popatrzyłam na bruneta zamykając drzwi od tarasu.
-Będzie, bo jesteśmy razem. Skoro będę miał do wyboru rodzinę, a zespół wybiorę rodzinę. Nie zamierzam odejść od ciebie tak jak mój ojciec.
-Nigdy mi o nim nie wspominałeś.
-Wiem. Widzisz on zostawił moją matkę, gdy znalazł sobie młodszą. Mną sie już nie interesuje, tylko dziewczynkami. Przynajmniej one mają jakiegoś ojca.
-Lou! Alice! Taksówka już jest!!!-usłyszeliśmy jak Hazza drze pape i momentalnie lekko zachichotaliśmy. Przyłożył swoją dłoń do mojej twarzy i delikatnie pogładził skórę kciukiem.
-Ten uśmiech ma zostać już na zawsze.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się, a on delikatnie musnął moje wargi swoimi. Zeszliśmy na parter, gdzie zosatł tylko mój bagaż podręczny. Wzięłam go na rękę i wyszlismy z domu. Na podjeździe stały dwie taksówki. W jednej usiedli już Niall, Cher, Liam i Harry, a w drugiej Zayn. Zajęliśmy miejsca w drugiej taksówce.
Przytuliłam się do Louisa i zaczęłam bawić się moją obrączką. Cały czas przyglądałam się mojej dłoni, jakbym zrobiła coś nienormalnego, zaskakującego. A to tylko mała błyskotka na serdecznym palcu. Nawet nie wiem kiedy, ale ocknęłam się z przemyśleń, gdy zahamowaliśmy. Popatrzyłam w prawo i zauważyłam lotnisko LAX. Zaparkowaliśmy na wybranym miejscu. Stanęłam przed samochodem, a z bagażnika walizki wykładał ochroniarz chłopców. Boże, chłopców? Mogę jeszcze tak o nich myśleć? Niecałą godzinę temu jeden z tych 'chłopców' stał się moim mężem. Jakie to dziwne uczucie... Czuję się tak staro, a mam zaledwie 19 lat.
Odebrałam moją walizkę i szybko uciekłam przed tłumem fanów i paparazzi do środka. Jednak, gdy byłam w połowie drogi przede mną wyrósł tłum. Przed moimi oczami zaczęły pojawiać się błyski fleszy. Zakryłam oczy dłonią i ruszyłam na przód. Jakieś dziesięć minut zajęło mi przejście czterech metrów. Gdy byłam już za drzwiami lotniska odetchnęłam z ulgą. Po chwili dołączyli do mnie chłopacy z Cher. Musieliśmy odbyć kontrolę bagaży. Zajęła ona trochę czasu, ale w końcu mogliśmy wejść do samolotu. Zajęłam miejsce i wyczekiwałam, aż obok mnie usiądzie mój mąż. Lecz moja przyjacióła usiadła obok mnie.
-Powiedz, że mogę siedzieć obok ciebie proszę....
-Cher. Wiesz, że tak.-uśmiechnęłam się.
-Potrzebuję teraz przyjaciółki.-wtuliła się w moje ramie.

Wróciliśmy wszyscy do apartamentu w kamienicy, któe zajął zespół po pożarze. Wszyscy oznacza to, że wrócił Lou, Hazza, Liam, Zayn, Niall i ja. Cher oznajmiła, że wraca do naszego mieszkania. Szczerze, to nie wiem co się stało, bo nic mi nie powiedziała, a z Zaynem w ogóle nie rozmawia. Nie dotykają się, a raczej unikają.
Ja najpierw weszłam po prysznic i założyłam nowe ubrania. Spotkanie mamy za jakieś dwie godziny i trzeba się wyszykować. Gdy mój makijaż i reszta rzeczy były już gotowe z laptopem usiadłam na kanapie w salonie. Zaczęłam przeglądać fora plotkarskie. Na Twiterze miałam pełno wiadomości i statusów z zapytaniami: "Czy jestem mężatką?", "Czy poślubiłam Louisa?", "Co urodzę?", "Jak dam dziecku na imię?", "Czy jestem w ciąży?", itp. Od razu wyłączyłam więc urządzenie i poszłam do kuchni. W lodówce, która zaopatrzyli ludzie chłopaków znalazłam lody. Wzięłam całe pudełko, łyżeczkę i wróciłam na kanapę. Włączyłam telewizor i w końcu zostawiłam włączony na kanale  'Animal Planet'.
-Dokształcasz się?-Hazza usiadł obok mnie.
-Nie. Po prostu się nudzę, a w internecie same plotki o nas, więc wolę te tygryski.-uśmiechnęłam się.
-Daj troszę.-popatrzył na lody.
-Idź sobie po łyżkę.
-Nie bądź żyd i nakarm mnie.-zrobił minę zbitego pieska i wbił we mnie swoje zielone oczy.
-No dobra.- nabrałam górę lodów i włożyłam mu do dziuba.
-Dzię-ku-ję.-powiedział nabierając powietrza.-Kurwa jakie to zimneee...-uciekł do kuchni i usłyszałam jak wypluwa lody.
-Boisz się spotkania?
-Nie Niall jest mi spoko i jest mi obojętne, że mój chłopak chce odejść z zespołu przeze mnie.
-Teraz chyba już mąż.
-Ochhhhh. Skończ.-zatkałam palcami uczy i popatrzyłam na niego, a on wziął moje lody i zaczął je jeść.
-Gotowi?-Lou krzyknął i momentalnie wszyscy zebrali się w salonie.
-Zrobię wam fotkę, bo wyglądacie bosko.-zaśmiałam się.
-Na dowrze.-Nialler wybiegł z mieszkania i już go nie było.
Reszta podążyła za nim. Na dole chłopacy ustawili się.
-No rób to zdjęcie.-Harry jak zwykle niecierpliwy.
-Mam.-popatrzyłam na nich.-Możemy iść.
Odetchneli z ulgą, założyli na nos okulary przeciwsłoneczne, mimo, że nie było słońca.
Lou złapał mnie za rękę i przyciagnął obok siebie. Pogoda była pochmurna, więc zaciągnęłam kaptur na głowę.
Pod wieżowcem wytwórni zobaczyliśmy Cher, która czekała za nami.
-Hej.-powitaliśmy ją.
-Siemka. Wchodzimy?-popatrzyła na nas.
-Kiedyś trzeba.-mruknął Lou i wszyscy weszliśmy. Windą zajechaliśmy na jedenaste piętro i tam czekał na nas Paul.
-Witam, chodźcie za mną.-odwrócił się na pięcie i powędrował, a my za nim.
Otworzył wielkie drzwi do sali konferencyjnej. Stanęłam przed wejściem i zobaczyłam osiem osób, które miały zadecydować o naszej przyszłości. Położyłam dłoń na brzuchu.
'Będzie dobrze. Chyba.'-pomyślałam.


____________
Wiem, że krótki, ale jakoś nie mogę się doczekać NN.
Rozdział 54 będzie ostatnim, a po nim napiszę jeszcze epilog.
Zapraszam do czytania, komentowania.
+Podpowiedzcie mi w ankiecie jaki blog chcecie czytać.

Będą 3 kom.=dodam szybko 54.

Natalie Malik.<3