Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Epilog

Brunetka zeszła na dół domu, które na razie dzieliła z młodym mężczyzną. Powoli weszła do kuchni. Znalazła tam talerzyk z kanapkami obok gorącą herbatę oraz małą karteczkę.
'Musiałem jechać na miasto, będę o 11. Smacznego mojej trójce.:) Z'
Dziewczyna uśmiechnęła się na samą myśl o tym wspaniałym chłopaku. Osiadła okrakiem na krześle i zaczęła jeść. Doskonale czuła jak dwa małe szkraby wierciły się po jej brzuchu, a za każdym kopnięciem lekko się śmiała. Skończyła posiłek i zauważyła, że dochodzi dziesiąta. Powróciła do sypialni. Wybrała ubrania i weszła do łazienki. Nalała wody do wanny i wzięła długą relaksującą kąpiel. Uspokoiła oddech, bicie sercaa. Czuła dwie małe postacie, które również rozluźniły się i przestały dręczyć swoją mamusię seriami kopnięć i uderzeń. Kobieta wyszła z wody i osuszyła ciało. Stanęła przed lustrem i popatrzyła na swoje odbicie.
'To już nie jestem ja.'-pomyślała. Ale gdy ponownie poczuła w sobie inne życie odrzuciła tą myśl.
Założyła na swoje ciało bieliznę oraz wciągnęła ubrania. Wyszła z łazienki zawiązując niedbałego luźnego koka na czubku głowy. Jeszcz raz popatrzyła na sypialnię i opuściła ją. Gdy była już na połowie schodów usłyszała dzwonek do drzwi. Popatrzyła na zegarek na ręce. 'To za wcześnie na Zayna.'-pojawiła się myśl.
Zeszła i otworzyła drzwi, a przed nimi stała młoda blondynka ubrana w to. Podeszła do ciężarnej kobiety, mimo, że i ona za pięć miesięcy będzie matką.
-Hej. Jak się czujesz?
-Dobrze.-uśmiechnęła się mimo braku nastroju.-A ty?
-Ja? Ja czuje się świetnie. Być może dzisiaj poznam nowego członka naszej rodziny i zostanę ciocią.-zaśmiała się.
-Chcesz coś do picia?
-Chętnie.
Obie weszły do kuchni, blondynka usiadła na krześle, a kobieta podała jej sok pomarańczowy, a sobie nalała wody. Usiadła obok swojej siostry.
-Na którą masz być w szpitalu?
-O 12 już powinnam być. Zayn ma przyjechać o 11, więc wtedcy pojedziemy.
-A więc to dzisiaj.
-No tak.-brunetka napiła się wody.
'To Dzisiaj....'-dwa słowa pozostały w jej głowie odbijając się z każdej strony echem.
-Cher..! Halo? Już myślałam, że coś ci się stało.
-Nic, nic. Po prostu zamyśliłam się trochę.-posłała jej uśmiech.
-Kochanie jestem!
-Siedzimy w kuchni.-odpowiedziała niezbyt głośno.
-O, Alice. Co tu robisz?
-Wpadłam do was na chwilę.
-Super. Jedziesz z nami?
-Ja przyjadę do was z chłopakami.
-Ok.
-Wziąć wam coś?
-Nie, nie trzeba. Spakowałam wszystko.-brunetka popatrzyła na nią.
-Dobra, to ja lecę i spotkamy się później. Trzymaj się.-młoda dziewczyna ucałowała ciężarną brunetką w policzek i wyszła z domu.
Chłopak zniósł torbę dziewczyny na dół. Oboje wsiedli do samochodu i pojechali od szpital St.Mary. Weszli do środka, gdzie zaprowadzono ich do prywatnego skrzydła szpitala. Dziewczynę ułożono na lóżku i podano pierwsze płyny.
-Na pewno nie chcesz zostać tutaj na dłużej?-ciemnowłosy młody mężczyzna popatrzył na nią.
-Nie, i tak już za długo tutaj siedzę. W poniedziałek pojadę do Ann.
-Za tydzień będę miał wolne to przyjadę do was.
-Zayn, mogę cię o coś zapytać?
-Jasne.
-Co byś zrobił gdybyś musiał sam się nimi zająć?
-Nie wiem, ale na pewno bym ich nie zostawił.-uśmiechnął się.
-Bo ma nas.-Alice weszła do środka razem z resztą przyjaciół.
-Jak się czujesz?-padło pytanie od blondyna.
-Dobrze, ale teraz brzuch mnie boli.
-A to dobrze?-Liam popatrzył na przyjaciół.
-Tak, przecież wywołują mi poród, no Heloł!-brunetka popatrzyła na nich ze śmiechem.
-Będzie mi was brakować.-popatrzyła na każdego po kolei.
-Zdecydowaliście w końcu jak je nazwiecie?-Louis popatrzył na młodych przyszłych rodziców.
-No więc dziewczyna to będzie Olivia, a chłopiec Nathan.-na twarzy matki pojawił się uśmiech.
-Ślicznie.

-Przyj!-Zayn popatrzył na młodą dziewczynę, która zrobiła się cała czerwona na twarzy. Jej oczy zlały się na jeden kolor. Zacisnęła zęby i zaczęła przeć.
-Mamy dziewczynkę. Jeszcze chwilkę.
-1,2,3,4....
-Przyj!
Ponownie kobieta zacisnęła zęby oraz dłonie w uścisku i dała z sibie jak najwięcej.
-Jeszcze raz.
-....,6,7,8,9,10.
-Przyj!
Na ostatnim oddechu zaczęła ponownie przeć.
-Mamy chłopca.
-Kochanie udało się.-młody ojciec popatrzył na matkę, której powieki były zamknięte. Poruszył nią, lecz nic to nie dało. Momentalnie aparaty zaczęły piszczeć.
-Prosze wyjść.!
-Co z Cher!?
-WYJŚĆ!-młody lekarz krzyknął w stronę chłopaka, a ten wybiegł na korytarz.
-Zayn! Zayn co jest?!-Alice spojrzała na niego.
-Ona... Cher.
-A dzieci?
-Cher chyba... chyba mnie zostawiła.-młody chłopak uniósł się płaczem i wpadł w ramiona blondynki.
Brunetka otworzyła oczy i zobaczyła swój stary dom w Holmes Chapel.
-Witaj słońce.
-Mama.
-Tak, to ja. Nie przywitasz się?-dziewczyna pobiegła do matki i przytuliła ją.
-Co się dzieje, czemu tu jestem?
-Umierasz słoneczko.
-Ale, moje dzieci.
-Masz jeszcze wybór, ale przecież pogodziłaś się ze śmiercią od czasu przyjazdu do Londynu. Ty wręcz błagałaś o to, aby być ze mną tam wysoko.-wskazała palcem w górę.
-Ja już sama...
-Musisz zadecydować, czy chcesz być ze mną i tatą,
-Czy?
-Czy powrócić do przyjaciół, dzieci. Teraz, musisz zadecydować teraz.
-Ale jak?
-Wyjdź, by powrócić do swojego życia.
-A jeżeli chcę z tobą zostać, to zostań tutaj.
-Boże, dlaczego? Ja, ja nie wiem.
-Cher, czy chciałabyś, aby twoje dzieci wychowywały się bez matki?
-Nie, jasne, że nie.
-Więc idź. Idź i żyj. Wrócisz do nas, gdy będziesz gotowa.
-Mamo....
-Będziemy czekać i opiekować się wami.
-Dobrze.
Młoda matka wstała i zrobiła kilka kroków, dotknęła klamki i otworzyła drzwi.
-Cher,
-Hmm?-odwróciła głowę w stronę matki.
- zmień nazwisko na Malik.-uśmiechnęła się.
-Jasne.
Brunetka ruszyła przed siebie. Znowu poczuła niewygodne łóżko sziptalne, krzyki lekarzy, dalej szloch Zayna. Lekko otworzyła oczy, ale oślepiło ją światło lamp.
Poczuła wielką ulgę i radość.
Znów była z nimi.
Na zawsze.

____________
Proszę, aby wszyscy czytelnicy pozostawili po sobie komentarz pod Epilogiem.

Dziękuję, za to, że razem ze mną wytrwaliście.
Zapraszam na moje kolejne opowiadanie:
www.4-ever-be-yourself.blogspot.com


Tak jak w poprzednim opowiadaniu oto moje aktualne zdjęcie.



Pozdrawiam,
Natalie Malik.<3

3 komentarze:

  1. Jezu, już myślałam, że ją uśmiercisz! Ale nie zrobiłaś tego i dziękuje Ci za to. Epilog był piękny i wzruszający.
    Trochę mi smutno, że to opowiadanie dobiegło końca, ale wszystko kiedyś musi się skończyć.
    Dziękuję za tak fajną histrie.
    Ada.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże poryczałam się...cudowny epilog <3
    Będę Tobą przy drugim blogu :-) Uwielbiam twoją pracę.

    Love
    Blue xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny epilog !
    Jej *.*
    Nie wiem co napisać.
    Jestem pod wrażeniem.
    Opowiadanie było wspaniałe od pierwszego zdania i wciągnęło mnie strasznie :)
    Oczywiście będę czytać twojego drugiego bloga :)

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń