*Perspektywa Alice*
-Myślisz, że wszystko w końcu się jakoś ułoży?-Lou położył się koło mnie.
-Oby, bo żal mi Cher. Ona na prawdę przez wiele przeszła. Wychowała się bez rodziców, zawsze była sama za siebie odpowiedzialna. Potem trafiła na złe osoby. DOpiero teraz wygrzebała się z narkotyków.
-I spotkała Zayna, nas.
-I zaczęła się przygoda z Perrie.
-Poradzą sobie.
-Nie chciałbyś znów wrócić do bycia zwykłym nastolatkiem?-wtuliłam się w jego ramie zaciągając się zapachem jego dezadorantu.
-Może.. Ale nie poznałbym ani ciebie, ani przyjaciół, którzy są dla mnie jak rodzina.-pocałował mnie w czoło.
-Oglądamy coś?-popatrzyłam w jego tęczówki. Nie widziałam ich głębi, ale znam ją na pamięć.
-Jasne..-sięgnął po notebooka.-Co wybieramy?-popatrzył na mnie.
-Może zmierzch?-popatrzyłam na niego.
-Wiesz, że tego nie oglądałem?
-Żartujesz... Przecież każdy to widział.
-Ja nie. Byłem dzielny i nie poddałem się presji.
-Mój ty rycerzu.-pocałowałam go, a on lekko się zaśmiał.
-Włączyłam film i ponownie wtuliłam się w jego gołą klatę.
Nie wiem dokładnie w jakim momencie, ale zasnęłam.
-Skarbie...-położył swoją dłoń na moim policzku i odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Jeszcze chwi...chwilę.
-Kochanie...-powiedział delikatnie przygryzając płatek mojego ucha.
-Fajna próba, ale chcę spać.-zaśmiałam się.
POczułam na szyi dotyk jego warg, który dreptał do ramienia. Chwilę później poczułam jak na ciele pojawia mi się gęsia skórka.
-Wstajemy...
-Daj mi pospać.-spojrzałam na niego błagalnie.
-Nie.-powiedział gwałtownie i wziął mnie na ręce.
-Spadaj, idę spać. Jest sobota!-krzyknęłam i ponownie wbiegłam do łóżka.
-Alice w południe jedziemy z twoją mamą.
-Ok Cher.
Przykryłam się kołdrą po uszy, położyłam się na brzuchu i przykryłam głowę poduszką. Usłyszałam jak jakieś drzwi się zamykają, a po chwili otwierają.
'Pewnie Lou teraz będzie szukał ciuchów.'-pomyślałam.
Kołdra lekko zsunęła się z łóżka. Wiedziałam, że robi to specjalnie, abym wstała. Na sobie miałam koszulkę ramones i krótkie spodenki.
-Lou spadaj, bo jak zasadzę ci kopa to odlecisz na ósmą orbitę.
-Ale to nie Louis.-powiedział jakiś głos.
-To nie ja.-głos bruneta.
Ściągnęłam poduszkę z głowy i kubeł zimnej wody z kostkami lodu i syropem klonowym oraz zgniecione chipsy wylądowały na mnie w idealnej kolejności. Gdy skończyła się ta katorga otarłam oczy, a przede mną stała ich trójka. Niall, Harry i Zayn śmiali się po pachy. Niall ściskał tubkę syropu, Harry założył wiadro na głowę a Zayn zgniatał paczkę. Lou stał przy drzwiach od łazienki i powstrzymywał śmiech, który i tak wkradał mu się na twarz.
-DEBILE!!!!!!-krzyknęłam z całej siły.-Bedziecie czyściś to łóżko.-pokazałam ręką na brudne pościele i prześcieradła.
-Ale ty wyglądasz..-wskazał Nialler.
-Masz. Karny kutas za długie spanie w soboty.-Harry podał mi wydrukowany narząd męski z napisem 'Karny Kutas za chujowe spanie w weekend'
-Ha-zrobiłam odstęp.-Ha. Bardzo śmieszne. Wiecie co mi się najbardziej podoba?
-Co?-powiedział mulat. Wstałam z łóżka podeszłam do Louisa. Wiedziałam, że się wkurzą.
-To, że zajmę teraz łazienkę na całe dwie godziny.-popatrzyłam na nich. Momentalnie miny im zrzędły.
-Nie możesz. Mamy spotkanie z fanami.
-Mogę i to zrobię.-zaśmiałam się i wybiegłam z pokoju. Na korytarzu spotkałam Cher, która zdziwiona o nic nie pytała. Wbiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
Cała trójka dobiegła szybko do drzwi i zaczęła w nie walić i krzyczeć równocześnie.
Bez niczego weszłam po prysznic i puściłam strumień wody.
Gdy doszłam do siebie i wyglądałam jak człowiek kilka razy myłam włosy i dawałam odżywkę. W końcu włosy przestały się kleić i wyciągnęłam z nich wszystkie chipsy. Gdy stanęłam w ręczniku przed lustrem zauważyłam, że nie mam niczego na przebranie. Brudne ubranie zamoczyłam w ciepłej wodzie z mydłem w misce i zostawiłam w łazience. Wyszłam z łazienki a Harry wstał z podłogi.
-Nareszcie. Ile można się kąpać...-wszedł do środka.
-Tak długo, żeby wyczesać wszystkie chipsy z włosów.
-Nie ma za co.
-Odegram się.
-Mhm...-zaśmiał się i zamknął drzwi. Weszłam do naszej sypialni. Lou właśnie ściągnął wszystkie poszewki z poduszek.
-Ale strój.-zaśmiał się.
-Gdybyś był dla mnie dobry dzisiaj rano może bym go zdjęła...-odwróciłam się przerzucając włosy na drugie ramie. W lustrze widziałam jaką zrobił minę. Otworzyłam drzwi do garderoby. Wybrałam ciuchy i weszłam do toalety. Przebrałam się w to i zrobiłam lekki makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszcone, ale końcówki lekko podkręciłam. Wyszłam z toalety, ale nikogo już nie było w pokoju. W tobrekę wrzuciałm portfel, komórkę i blyszczyk. Na czoło założyłam RayBany Louisa. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kakao i dwie grzanki. Usiadłam w salonie koło blondyna. Zaczęłam jeść, a ten nadal skakał po kanałach.
-Wybierz coś w końcu.-zostawił na kanale National Geographic.-Super, doucze się o kopulacji słoni. Brawo Niall.-zaczęłam klaskać. Gdy tak oglądaliśmy ten interesujący program reszta paczki zebrała się.
-Liam pisał do mnie, że was pozdrawia i wróci na trasę.-oznajmiła moja przyjaciółka.
-Tak myśleliśmy.
-Alice gotowa?-Cher spojrzała na mnie. Dzisiaj miała na sobie jasny zestaw (to) i wyglądała bardzo ślicznie. Jak dziewczyna.
-Na podbój świata?-wstanęłam z kanapy, poprawiłam koszulkę.-ZAWSZE.
-Super. Zbieraj dupę.- pokiwała do mnie kluczykami od auta.
-To nie są od naszego audi.
-No nie. Moje słoneczko było tak słodkie, że pożyczył nam wóz.
-Jaki?-spojrzałam na przyjaciółkę i Zayna, do którego się uśmiechała.
-Swojego mustanga.-zaśmiała się.
-No to teraz na chłopaków.-zaśmiałam się i zaczęłam tańczyć.
-Tey, tey. Koleżanko, nie zapomniałaś się.-uprzedził mnie Lou a reszta się zaśmiała.
-Nie skarbie, my jesteśmy w otwarty związku.
-Że co?-reszta coraz bardziej się śmiała.
-No tak.
-No nie.-popatrzyłam na niego spod byka chowając talerz do zmywarki.
-No wiem że nie debilu ty...-poczochrałam jego fryzurkę. Wziął mnie na ręce i posadził na blacie.
-A teraz przeproś, że rozwaliłaś mi fryzurę.
-Oj...
-Dalej.-powoedział z powagą.
-Oj przepraszam.. Wybaczysz?-popatrzyłam na jego kołnierzyk i delikatnie zaczęłam go poprawiać.
-Jasne.-swoimi długimi palcami podniósł moją twarz za podbródek i wpił się w usta.
-Nie szalej.-powiedział, gdy wychodziłyśmy.
-Będziemy grzeczne.-potwierdziłam. Spojrzałam na nich. Stali jak do zdjęcia. Tylko, że bez Liama.
Smutno tu bez niego. Zawsze robił za przyjaciela, rodzica i opiekuna, a teraz jesteśmy jak takie sierotki bez odpowiedzialnej osoby.
Na dole wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy po moją mamę. Zabrałyśmy ją spod hotelu.
-Gdzie nas zabierasz?-popatrzyłam na rodzicielkę.
-Chciałabym pójść z wami na zakupy. A później muszę z tobą porozmawiać.-popatrzyła na mnie.-Nie bój się, nic strasznego.-lekko się uśmiechnęła, ale za długo ją znam, żeby mogła coś przede mną ukryć. Coś jest nie tak.
-Gdzie?
-Do naszego stałego miejsca.
-Tylko tam dzisiaj chłopacy mają spotkanie z fanami.
-O.. To super. Przynajmiej znów spotkam Louisa.
-Spodobał ci się?-Cher popatrzyła na moją mamę.
-Genialny. Idealny na jej męża. Przynajmiej tak wyglądacie razem.
-Tak słodko i niewinnie.-dodała przyjaciółka. Poczułam jak na moją twarz wstępuje rumieniec. Niby Louis dwuznacznie mówił o przyszłości ze mną, ale nigdy nic nie ustalaliśmy na sto procent.
-Córciu, co być zrobiła jakby ci się oświadczył?-pytanie to przeszyło mnie na wskroś.
____
Jak myślicie, czemu Alice nie wiedziała jak odpowiedzieć na to pytanie?
Czy wyszłaby za Louisa?
Powiedziałaby mu TAK.???
Pozostawiam te pytania dla wasze wyobraźni.
Komentujcie i wyrażajcie opinie...
Miśki, to do 27...
3 komentarze = NN w poniedziałek
Natalie Malik.<3
Strony
Drugs Change The World.
Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??
Super:)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, taki wesoły, tylko smutno, że mnie ma Liama ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Alice powiedziałaby TAK :D
Weny ;*
Rozdział cudny , powinna mu powiedzieć Tak bez zastanowienia ! Zapraszam do siebie http://caroline1881.blogspot.com/ , moze będziesz miała czas chodź spojrzeć .
OdpowiedzUsuńGenialny^^ Czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńZostałeś nominowany do Versatile Blogger Award. :) Więcej informacji na moim blogu -----> http://zyciemozezmienicsiewmgnieniuoka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity *.*
OdpowiedzUsuńmyślę, że Alice odpowiedziałaby TAK ale to tylko moje wyobrażenie.
Nie odpowiedziała bo pewnie zaskoczyło ją to pytanie.
czekam na kolejny :)
:*