Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

czwartek, 6 czerwca 2013

Fourty Six.

#Perspektywa Alice#
-Idziesz pod scenę?- popatrzyłam w oczy bruneta.
-Jasne.-pociągnęłam go na dół.
Zaczęłam jak głupia śpiewać piosenkę ‘Six degrees of separation’. Louis położył ręce na moich ramionach. Przysunęłam się do niego. Wzięłam jego dłonie i położyłam na moim brzuchu. Swoją głowę oparł o moje ramię.
-Mieliśmy na razie się ukrywać.
-Wiem, ale za bardzo cię Kocham, żebym umiała to ukrywać. A szczególnie przed moją rodziną.
-Ja ciebie też skarbie.-pocałował mnie delikatnie w szyję.
-Wracajmy.-pociągnęłam go za dłoń i wróciliśmy na kanapy. Usiadłam na jego kolanach.
-Super, że w końcu wró…
-Cisza!- Cher stanęła przed stolikiem z napojem w ręku. Harry, który przed chwilą nam chciał pogratulować odwrócił się do swojej kuzynki.
- Chciałabym powiedzieć trzy rzeczy. Pierwsza, to, to, że cieszę się z waszego szczęścia.-popatrzyła na mnie i bruneta. Reszta pokiwała głowami, spojrzała na nas i powróciła wzrokiem do brunetki.- Druga, to, to, że jestem szczęśliwa, że mam takich przyjaciół z którymi jestem w Los Angeles.-każdy po kolei zawtórował podnosząc szklankę z napojami w jej kierunku.- A trzecie, to, to, że jestem w ciąży.
Ja pierdzielę.
-Co?- Liam jako pierwszy odzyskał głos po kilku minutach.
-To jest jakiś żart?- Harry spojrzał na mnie i na moją przyjaciółkę.
-Na mnie nie patrz. Cher, jesteś tego pewna. Jak media i inni się dowiedzą będzie afera. Nie lepiej poczekać.
-Alice zaraz będzie widać brzuch. Nie ma czasu na zwlekanie.- Zayn objął ją ramieniem.
-Chłopacy mam nadzieję, że przyjmiecie to dobrze.
-Czyli to prawda?- teraz Lou zabrał głos. Mulat z Cher pokiwali głowami.
Niall wstał z kanapy i popatrzył na nas, a potem na parę.
-Dla mnie nie robi to żadnego problemu. Przynajmniej będę wujkiem.- uśmiechnął się.
-Nam też.- Harry z Liamem też wstali.
-Mi w ogóle to nie przeszkadza.-wstałam z kolan chłopaka.
Zayn z Cher popatrzyli na Louisa. Ten miał kamienną twarz. Po chwili wstał, złapał szklankę do ręki.
-Wiem, że będzie niezła afera jak dowie się o tym Paul i producenci, a o fanach nie wspomnę. Ale możecie na mnie liczyć zawsze, bo w końcu jesteśmy rodziną.-zaśmiał się wypowiadając ostatnie zdanie.

Poczułam okropny ból głowy, który przeszywał mnie od środka. Po chwili otworzyłam delikatnie oczy i oślepiły mnie promienie słońca. Przewróciłam swoje zwłoki na prawy bok i momentalnie wylądowałam na ziemi. Podniosłam głowę i zauważyłam, że jestem w pokoju Hazzy, Payna i Niallera.
Tylko, że brakowało tutaj jedynie lokowatego. Pozostała dwójka grzecznie spała na swoich miejscach. Wstałam z podłogi. Zauważyłam, że mam na sobie ciuchy Harrego z wczorajszego wieczoru. Przejrzałam się w lustrze. Odchyliłam rąbek spodni i uff… Spojrzałam pod koszulkę. Na szczęście bieliznę mam moją. Wyszłam z pokoju. Na wielkim korytarzu na piętrze porozwalane były butelki po piwach i kilka po wódce. Zeszłam na dół domu, gdzie wcale nie było lepiej. W kuchni odnalazłam wodę. Jedną butelkę wypiłam na raz połykając przy tym tabletki na ból głowy. Wyjęłam drugą butelkę i wyszłam z nią do salonu. Na kanapach spał Lou. Postanowiłam go na razie nie budzić. Tak słodko spał. Na jego widok miałam ochotę podejść i zacząć go całować. Nie… Dam mu pospać. Dopiero, gdy obróciłam się do jadalni zauważyłam papier toaletowy porozwalany po całym pokoju, na meblach, kanapach,  wiatraku, stole, krzesłach. Dosłownie wszędzie, gdzie się dało. Zaśmiałam się na myśl co tutaj musiało się dziać. Weszłam na dole do toalety i wysiusiałam się po czym podreptałam ponownie na górę. Weszłam po cichu do pokoju Cher i Zayna. Na pościelonym łożku znalazłam kartkę.
Alice, zadzwoń do mnie jak tylko wstaniecie. ~ Cher
Zaczęłam przeszukiwać dłońmi spodnie. Znalazłam jakiś i’Phone. Zaważając na właściciela spodni, to pewnie jego sprzęt. Wybrałam numer przyjaciółki i usiadłam na podłodze po turecku. Na ściennym zegarze wskazówki pokazywały 14:30.
-O kurwa…
-Harry?
-Yyy, nie. To ja, Alice.
-Czemu dzwonisz do mnie z telefonu Hazzy?
-Długa historia.
-Dobra. Słuchaj, nie wiem czy cokolwiek pamiętasz, ale ja z Zaynem mówiliśmy wam, że jedziemy na wycieczkę.
-No.
-I macie ogarnąć dom do naszego przyjazdu. Wrócimy jutro około południa.
-Yhy…
-Alice, proszę, zajmij się tą bandą.
-Dobra.
-Ja już kończę. Pa.-rozłączyła się.
Ok, to teraz muszę ich powoli budzić i musimy w końcu znaleźć Harrego. Wyszłam z sypialni mulata i Cher. Weszłam do pokoju chłopców. Szturchnęłam Liama. Ten ocknął się i powoli zaczął wstawać. To samo chciałam zrobić z blondynem, ale nie. Każda próba kończyła się porażką. Odkręciłam wodę, którą nosiłam ze sobą. Oblałam nią jego twarz i włosy.
-Dobra, jużż idę.
-Pięć minut i jesteście na dole. JUŻ!- trzasnęłam drzwiami i weszłam do mnie. Tam wszystko tak jak było tak stało. Łóżko nawet nie ruszone.
Zbiegłam na dół domu.
Usiadłam obok bruneta. Szturchnęłam go delikatnie.
-Louis, Looouis. Lou. Skarbie, kochanie wstawaj już.-pocałowałam delikatnie jego wargi.
-Mmmm…
-No. Teraz wstajemy.-pociągnęłam go za rękę do pozycji siedzącej.
-Woody i taaableteeek.- wymamrotał ziewając.
-Chodź, to dostaniesz.
-Zaprowadź mnie, bo oczy mnie bolą.
-Śnisz. Albo sam wstajesz, albo pakuje się i jadę do Londynu.
-Już idę.-wstał i poszedł do kuchni. Szybko znalazł wodę i wziął tabletki.
-Jesteśmy.- Liam i Niall popatrzyli na mnie. Po chwili również Lou zawiesił na mnie wzrok.
-Dlaczego masz na sobie ubrania Harrego?- Payne podszedł do mnie.
-Nie wiem i musimy zrobić burzę mózgów, bo lokowatego nigdzie nie ma, a ja mam jego ubranie i telefon.
-W ogóle, co tutaj się działo?- wyskoczył Niall.
-Nie chcę wiedzieć.- Lou zaśmiał się i usiadł na blacie.
-Powaga chłopaki. Przeszukajcie wszystkie szafy, i inne rzeczy czy gdzieś nie śpi.
-Za piętnaście minut tutaj z powrotem.-Lou zeskoczył z blatu i wskazał blondyna.- Ty góra, ty dół.
-Ok.-potwierdziłam.
-Ja sprawdzę garaż.
-A ja gospodarczy i ogród.- wtrącił Payne.
-Do roboty.- Lou klasnął i każdy pobiegł w swoją stronę.
Wbiegłam do łazienki, sprawdziłam wannę, szafy. W jadalni sprawdziłam po stołem. W salonie pod kanapami i za nimi nikogo. Otworzyłam wielkie drzwi na ogród. W końcu dotrze tu trochę powietrza. Wbiegłam na korytarz, sprawdziłam mała garderobę. Wróciłam do kuchni. W lodówce znalazłam jogurt pitny i wypiłam go.
-Nie ma go w garażu.-wszedł do środka Louis, a za nim blondyn
-Na górze też nie.
-Na dworzu też go nie ma.- Liam wbiegł zdyszany.
-To co robimy?- popatrzyłam na nich.
-Nie wiem.-blondyn wyciągnął wodę i zaczął pić.
Nagle usłyszeliśmy jak ktoś dobija się do drzwi.
-Alice….-cała trójka się na mnie spojrzała.
-Ty idziesz ze mną.-pociągnęłam za sobą Louisa.
Otworzyłam wielkie dębowe drzwi. Nagle zobaczyliśmy Harrego w fatalnym stanie, do tego miał na sobie moją sukienkę, którą przywiozłam tutaj z Londynu.
-Może i myślicie, że jak macie kasę, to wszystko wam ujdzie płazem, ale razem z dziewczyną strasznie się przestraszyliśmy jak on pływał w naszym basenie.
-Strasznie przepraszamy.- wciągnęłam z chłopakiem lokowatego do środka.
-Żartowałem.- chłopak w czapce zaczął się śmiać, ściągnął czapkę i okulary.
-Justin!- Lou podszedł do niego i się przywitał.
-Alice, jak zawsze ślicznie, choć….-zmierzył mnie wzrokiem.- Chyba to nie twoje ciuchy.
-Nie, to jego.
-Ale zostaw mu tą sukienkę. Ma w niej boskie nogi.- Bieber zaśmiał się wskazując na Hazzę.
-Kanadyjczyk tu jest! Liam!- Niall wybiegł i przywitał się z nim. Po chwili doszedł też Payne.
-Odpoczywacie?
-Kiedyś trzeba.- Lou zaśmiał się.
-Wpadnijcie wieczorem do mnie. Robię małe ognisko, tylko małe grono.
-W sumie czemu nie, ale musimy chatę posprzątać.- przypomniałam chłopakom.
-A Zayn i Cher gdzie?
-Wyjechali na wycieczkę. Wrócą jutro.- odpowiedziałam mu.
-Powiedz, że mają ode mnie gratulacje.
-Co?- popatrzyliśmy na niego.
-To wy nie wiecie, że Cher jest w ciąży?
Wszyscy wytrzeszczyliśmy na niego oczy.
-Skąd ty to wiesz?-  zapytał go Niall.
-Ktoś się dowiedział, paparazzi już o tym wszędzie piszą.-popatrzył na nas.- Widzę, że pewnie nikt oprócz was o tym nie wiedział.
-Ja pierdzielę. Paul nas zabije.- Liam przyłożył głowę do ściany domu.
-Ey, Paul właśnie dzwoni do mnie, to znaczy do Harrego.- wskazałam im ekran i’Phona na którym widniał jeden duży napis: Paul.

________________
No, chyba się streszczyłam.
Jak wam się podoba?
Proszę o szczere i wyczerpujące opinie.

Pod poprzednim tekstem, że rozdział 45 jest dedykowany Adzie-mojej wspaniałej czytelniczce.

Podejrzewam, że NN może w poniedziałek. Wszystko zależy od was.;*


Do zo miśki.
Natalie Malik.<3

2 komentarze:

  1. Łał! Jak szybko nowy rozdział :) Cieszę się, że wróciłaś do formy :)
    Dziękuję bardzo za dedykację ;*
    Rozdział jest GENIALNY! Nie ma to jak poranek (po południu) po imprezie :D już widzę Harry'ego w skience. ?Hhahhahahaha...
    Kurcze Zayn i Cher się zmyli, a Paul zaraz wkroczy do akcji. Szkoda mi ich... Mam nadzieję, że nie będą mieli problemów z powodu ciąży.
    Aaaa! No i oczywiście Louis i Alice ! Jej jak słodko. Ja ich uwielbiam po prostu.
    dobra kończe poematy, bo mam jutro konkurs z mitologii, a czuje, że nic nie umiem.
    Czekam na NN :*
    Ada.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny,dobrze że ona im powiedziała o tej ciąży,hahaha jakie skutki imprezy,ciekawe co wydarzy się na ognisku u Justina.
    czekam ,pisz syzbko nowy.
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń