#Perspektywa Cher#
-Jak mi poszło?-popatrzyłam na chłopaków i przyjaciółkę. Chcąc nie chcąc musimy dzisiaj zagrać koncert, a potem wrócić do Londynu.
-Dobrze.
-ONE DIRECTION!-słyszymy krzyk, pracownicy podają im mikrofony. Na scenę wchodzi już Hazza, Niall, Liam, Louis, a Zayn cmoknął mnie w usta i podążył za nimi. Wzięłam blondynkę pod ramię i zeszłyśmy pod scenę na foetele. Usiadłyśmy z paczką czipsów i oglądałyśmy próbę. Nie była to zwykła próba, bo byliśmy na niej wszyscy oraz chłopacy nie zachowywali się tak jak na innych próbnych koncertach, lecz robili co im kazano, bez wygłupów, pogaduszek. Ten koncert będzie najogrszy występ jaki moglibyśmy dać.
-Nie wiem jak mam przekonać Louisa, aby nie odchodził z zespołu.
-Zayn też oszalał. Powiedział, że nie musi tego robić.
-Louis też się uparł. Powiedział nawet, że żałuje tej sławy.
-Sława jest ceną, za spełnianie marzeń.
-Wiesz... Ostatnio wpadło mi do głowy, żeby po prostu odejść od niego.
-I tak będziesz z nim związana. Już na zawsze.
-Niby tak, ale wiesz. Pierwsza miłość nigdy nie trwa wiecznie.-spojrzała na mnie.
Ona ma trochę racji. Cały czas ranię się z Zaynem, lub mamy przeszkody na naszej drodze. Nie mogę żyć normalnie, ponieważ na to nie zasłużyłam.
-Cher, chodź na przymiarkę.-młoda stylistka zabrała mnie od blondynki, ale zauważyłam, że w jej kierunku szła Taylor.
Po długim koncercie wszyscy wróciliśmy do domu. Każdy zamknął się w pokoju. Ja zaczęłam pakować własną walizkę, a mulat tylko położył się i spoglądał w sufit.
-Co jest skarbie?
-Wiesz, tak sobie myślę, że to życie jest strasznie ciężkie.
-Bo miłość jest trudna.-uśmiechnęłam się do niego.
-Może.
-Nie może, tylko na pewno.
-Do czego zmierzasz?-podparł się na łokciach i spojrzał na mnie. Wzięłam kolejny stos koszulek i włożyłam go do walizki.
-Może nie powinniśmy być razem na zawsze. Wiesz, pierwsza miłość nie zawsze jest tą ostatnią.
Zayn nic nie odpowiedział, a ja dalej pakowałam swoje rzeczy. Gdy zapięłam walizkę, od usiadł na niej.
-Cher...-jego dłoń dotknęła mojego policzka. Przymrużyłam oczy i wtuliłam się w ciepło jego ciała. -Tego właśnie chcesz? Chcesz, aby cię zostawił?
-Ja, ja sama nie wiem co chcę.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego czekoladowe tęczowki tuż przede mną.
-Jeżeli tego zapragniesz, usunę się z twojego życia, ale nigdy nie zniknę z życia naszego dziecka.
Delikatnie wpił się w moje usta. Osiadłam na nim okrakiem i opuszkami palców zjechałam delikatnie po jego grzbiecie. Poczułam jak jego skórka 'gęsieje'. Odwzajemniłam jego pieszczotę. Rozchyliłam moje usta, a on od razu wtargnąl do środka językiem.
Rozpiął moje spodenki i ściągnął ze mnie bluzkę. Momentalnie wstaliśy i nasze ubrania stały się dekoracją pokoju. Włączyłam wieżę z muzyką oraz przekluczyłam drzwi pokoju. Szybko wróciłam do niego. Delikatnie położył mnie na łożyku, zdjął swoje bokserki, a ja zrzuciłam z siebie bieliznę. Swoim ciałem delikatnie ocierał moją skórę, przez którą za każdym dotykiem przechodziła armia mrówek. Rozszerzyłam nogi pragnąc go jeszcze bardziej, a on delikatnie wszedł we mnie całując mnie namiętnie. Poruszał się powoli, ale po chwili przyspeszył. Gdy oboje doszliśmy opadł obok mnie i pocałował w ramię. Mój wzrok caly czas skupiał się na suficie. Jego palce delikatnie wędrowały po moim ramieni, obojczyku, szyi i znów tą samą drogą. Czułam jak dokładnie obserwuje moją twarz.
-Chcesz tego?-zapytał po jakimś czasie. Owinęłam moje ciało kołdrą i poczułam jak zmęczenie wchodzi na powieki.
-Żegnaj Zayn.-powiedziałam i znużył mnie sen.
Obudziły mnie promienie słońca, które poraziły moje oczy. Przebudziłam się i zobaczyłam, jak Zayn śpi po drugiej stronie łożka. Wstałam delikatnie, aby go nie obudzić. Na telefonie zauważyłam, że jest siódma rano. Ubrałam się w spodnie dresowe i bokserkę. Włosy spięłam w kucyka. W łazience odbyłam poranną toaletę. Gdy wróciłam do sypialni Zayn pakował swoją walizkę. Bez słowa zebrałam wszystkie rzeczy do bagażu podręcznego. Z palca ściągnęłam pierścionek zaręczynowy oraz drugi, który dostałam od niego. Położyłam je na jego bagażu.
-Nie.-wstał i popatrzył na mnie.-Weź je. Noś na tym samym palcu. Będę spał spokojnie wiedząc, że wiesz jak bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę.-pocałowął mnie w policzek.
Kiwnęłam głową i ponownie założyłam pierścionki na palec.
Złapałam walizkę i zeszłam z moimi rzeczami na dół. W kuchni zauważyłam Alice i Louisa. Patrzyli na siebie z taką miłością i pożądaniem. Poczułam zazdrość, ale nie. To moja siostra. Zasługuje na wszystko co najlepsze.
Weszłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry.-przywitałam się z nimi.
-Hej.-odpowiedzieli mi. Zauważyłam, że Alice ma na sobie
to.
Z lodówki wyciągnęłam ser i wędliny. Z chlebaka wzięłam trzy kromki chleba. Położyłam na nich szynkę i ser. Ułożyłam na talerzyku i włożyłam do mikrofali. Usłyszałam, że woda się zagotowała, więc zrobiłam sobie gorącą herbatę. Usiadłam w jadalni z moim posiłkiem. Gdy zjadłam go schowałam naczynia do zmywarki. Naszych gołąbeczków już nie było. Zauważyłam jak wyjeżdżają z posesji samochodem.
No tak. Przecież samolot mamy dopiero o 14 mają jeszcze chwilę, żeby nacieszyć się Los Angeles. Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam ubrania na lot. Weszłam do ubikacji na dole i zaczęłam się przebierać. Makijaż ograniczyłam do delikatnego podkładu i tuszu do rzęs. Założyłam na siebie
ubrania perfumując każdą część garderoby. Wyszłam z pomieszczenia, wcześniejsze ubrania i kosmetyki schowałam do bagażu. Usiadłam z salonie i włączyłam telewizor. Zauważyłam, że jest już 10. Oprócz mnie na dole jeszcze nikogo nie ma, a Lou z Alice jeszcze nie wrócili. Wyjęłam telefon i włączyłam wiadomość.
'Wracacie? Ch.'
Po chwili Alice już odpisała.
'Tak, zaraz będziemy. :) Al.'
Zaczęłam się zastanawiać, co ma oznaczać ten uśmiech w wiadomości. Zazwyczaj nigdy tak nie pisze. Zazwyczaj, lecz teraz wszystko się zmienia.
-Co tam?-nagle koło mnie usiadł blondyn, Hazza rozłożył się na fotelu, a Liam doszedł do nas z jogurtem.
-Nic.
-Nic?-popatrzył na mnie.
-Głośno słuchasz muzyki.-zaśmiał się z lokowatym.
-Co cię to obchodzi.-Zayn popatrzył na nas. Dziwnie się poczułam słysząc u niego ten niski i straszny głos. -Poczekaj na rozmowę ze studiem.-lekko się uśmiechnął, choć chłopacy również zdziwili się jego głosu.
-Gdzie jesteście!?-Lou wbiegł z Alice do domu. Trzymali się za rękę i byli cali uradowani.-O, tu jesteście. Super.
-Co wam?-Liam popatrzył na nich ze zdziwieniem.
-Właśnie wracamy z urzędu.-brunet popatrzył na nią i zaśmiał się.
-Po co?-Nialler wtrącił.
-Nie, powiedzcie, że tylko to sobie wymyśliłam.-wstałam i podeszłam do nich.- Nie zrobiliście tego, prawda?-popatrzyłam na blondynkę.-Alice...
-Nie mogę tego powiedzieć Cher.-uśmiechnęła się.
-Jesteś szczęśliwa?-popatrzyłam na nią, ona tylko kiwnęła głową. Przytuliłam ją, a następnie bruneta.
-Skorto wy, to ja też.-uśmiechnełam się i usiadłam z powrotem na kanapie.
-Pbraliśmy się.-brunet podniósł rękę Alice i ukazał wszystkim srebrną obrączkę na jej serdecznym palcu.
________
Starałam się, aby rozdział być dosyć długi, choć nie wiem jak mi to wyszło.
Powoli kończę to opowiadanie.
Komentujcie, bo dla mnie jest to ważne, aby wiedzieć,
czy podobają wam się ostatnie rozdziały i czego oczekujecie.
+Zawarłam w tym rozdziale specjalną scenę dla Ady. ;D
Do NN.
Natalie Malik.