Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

poniedziałek, 25 marca 2013

Thirty Two.

*Perspektywa Cher*
-Cześć ciociu.-zaczęłam, gdy odebrała połączenie.
-Jak droga?
-Dobrze. Już wjeżdżamy do centrum.
-Oo, to szybko wam poszło.
-Wiem. Zadzwonię jutro, dobrze?
-Jasne słońce. Zadzwoń jak będziesz miała czas.-scvhowałam i'Phona do torebki.
Jechaliśmy przez londyńskie ulice, minęliśmy kilka świateł, aż w końcu podjechaliśmy pod kamienicę. Wysiedliśmy z auta i nagle zza rogu wybiegli paparazzi. Zayn szybko złapał nasz bagaż, a ja ze szczeniakiem i torbami podręcznymi biegłam do drzwi. Dosłownie sekundę przed fotoreporterami wbiegliśmy na klatkę schodową, a tam zatrzymał ich portier.
Przy schodach postawiłam psa i położyłam torby.
-Zmęczona?
-Jeszcze się pytasz. Myślisz, że w takich obcasach fajnie się biega?-wskazałam mu na buty.
-Nie wiem, nie próbowałem. Ale wyglądasz cudownie.-puścił mi oczko.
Miałam na sobie to. Poprawiłam koszulkę, która lekko zjechała mi z ramienia. Ponownie założyłam torbę na ramie i wzięłam psa. DOsłownie pożałowałam tego, że zamiast conversów założyłam lity.
-Wróciliśmy!-mulat krzyknął na wejściu, a ja po chwili weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i puściłam szczeniaka. Zayn poczłapał szybko do toalet, a waizkę postawił na wejściu.
-Debilu, zabić się można.-usłysząłam znajomy głos. Alice.
Po chwili stanęła w progu holu i popatrzyła na mnie niby wesołym uśmiechem, choć pewnie cierpi bez Louisa. Na siebie założyła ten zestaw.
-Hej skarbie...-podeszłam i szybko ją przytuliłam.-Jak się czujesz.
-Można czuć się gorzej nic pojebanie i do dupy?
-Chyba nie.
-No to masakrycznie i fatalnie.
-Czeka nas rozmowa...-popchnęłam ją do mojej i jego sypialni. Weszłyśmy do środka i od razu zaczęłyśmy gadać i płakać.

-Czyli ustalone?-popatrzyłam na nią, a ta lekko pokiwała głową. Podniosłam jedną brew i popatrzyłam z ukosa.
-Nie patrz tak na mnie. Pogadam z nim jak tylko wróci.
-Na pewno?
-Tak. Musimy sobie wszystko wyjaśnić.
-No. I dobrze.-znów pukanie.
-Dziewczyny proszę.... Mogę wejść?
-Dajesz.-powiedziałam, a białe drzwi się otworzyły. Blondyn popatrzył na mnie i Alice.
-Cher możemy pogadać?-popatrzył na mnie błagalnie.
-Teraz ty wchodź, a ty wypad.-kopnęłam delikatnie blondynę gdy wstawała z łóżka.
-Za co to?
-Za głupoty.-zaśmiałam się, a ona wyszła.
-Nadawaj.
-No bo... Wiesz ja mam przejebane.
-Tak.
-I, no wiesz... po prostu chciałbym jakoś przeprosić ich wszystkich.
-I?
-I nie wiem jak. Myślałem, żeby ugotować kolację. Może być?
-Jak zwykle jedzenie?-Niall pokiwał głową.
-No dobra. To ty pogadaj z Alice na ten temat, pomoże ci bo nie ma co robić, a ja muszę ogarnąć Louisa.
-Myślisz, że nadal chce to zrobić?
-Że tą imprezę?
-No.
-Nie wiem, muszę z nim właśnie o tym porozmawiać.
-Ok.. No bo wiesz, głupio byłoby tego nie robić. W końcu jesteśmy niby przyjaciółmi i w ogóle.
-Niby...
Nialler wstał. Podeszłam do komody i złapałam zdjęcie moje i Zayna. Zrobił je nam Niall, gdy oboje ogłosiliśmy, że jesteśmy razem.
-Cher...
-Słucham?-popatrzyłam na blondyna, który opierał się o drzwi.
-Ciesze się, że jesteście szczęśliwi.-popatrzył na mnie z tym błyskiem w oku.
W mojej głowie pojawiła się jedna myśl: "Mogłbym go pokochać." STOP! Masz chłopaka! Kochacie się, koniec kropka.! wzięłam ciuchy z garderoby i poszłam do łazienki. Ściągnęłam po kolei ubrania, po czym założyłam wybrany zestaw. Gdy wróciłam do pokoju wzięłam papierosa i telefon. Wyszłam na balkon. Odpaliłam fajkę. Gdy już ją kończyłam wybrałam jego numer.
-Witam, czy mogę rozmawiać z doktorem Matinem?
-Tak, już go łączę.
-Slucham.
-Witam, z tej strony Cher Lloyd, miałam niedawno badaną krew, czy są już wyniki?
-Panna Lloyd, ach taaak. Serdecznie pani gratuluję.
-Na parwdę?
-Tak. Jest pani w trzecim tygodniu ciąży.-zamarłam. Czemu wszystko się pierdoli?
W najlepszym okresie mojego życia wszytsko się pieprzy.
Czym sobie na to zasłużyłam? Rozłączyłam połączenie, telefon położyłam na baierce, popatrzyłam na papierosa. Wyrzuciłam go przed siebie. Poczekam. Poczekam z tym i później mu powiem. Powiem mu na urodzinach młodej. Na imprezie.
-Skarbie...
-Tu jestem.-złpałam telefon i weszłam do pokoju.
-Louis właśnie wrócił. Zalany w trzy dupy. Kłóci się z Alice. Wyzywa ją.
-Kurwa..-rzuciłam telefon w mniej oznaczonym kierunku i pobiegłam do salonu.
-Co sobie myślałaś. Pewnie nawet to nie było moje dziecdko, tylko się puszczałaś z każdym tak jak z Taylorem.
-Zamknij się.
-A co? Nie powiedziałaś przyjaciółce jak z nim sypiałaś? Wstydzisz się?-Alice ocierała łzy.-Myślałem, że jesteś więcej warta niż jakieś dziwki, ale się przeliczyłem.
-Louis, PRZESTAŃ!-wydarłam się stając przed nim.-KURWA PRZESTAŃ! Jak możesz wygadywać jej takie rzeczy! Przecież wiesz, że ona cię kocha a ty ją. Po prostu pogubiliście się.
-Tak, faktycznie. Pogubiłem się z wyborem dziewczyny.
-Jak możesz? Kocham cię i zawsze będę, nie rozumiesz tego?
-To czemu ze mną zerwałaś?
-Bo chciałam ucieknąć od wszytskiego. Wszytsko się sypie, nie rozumiesz tego!
-Ja? Ja nic nie rozumiem, no patrzcie!
-Tak, ty! Rodzice się rozwodzą, komplikacje po aborcji, a mało tego szukam biologicznej matki! To jest dla mnie za dużo. Za dużo wszystkiego! Mam dosyć i chcę zostać sama.!-wykrzyczała i wybiegła z mieszkania.
Wybiegłam za nią, ale nie dogoniłam jej. Wrociłam do środka. Na kanapie w salonie siedział Louis, obok niego Niall. Brunet kalkulował chyba słowa Alice w myślach, bo bujał się i patrzył w przestrzeń. Zayn z Harrym wyszli z kuchni. Lokowaty dał Tomlinsonowi kawę.
-Żałujesz?-nic nie odpowiedział. Po chwili wstał i popatrzył na mnie.
-Zawieź mnie do niej.
-Nie. Ona chce teraz być sama, a ty powinieneś wytrzeźwieć. Jutro oboje do niej pojedziemy, dobrze?
-Obiecujesz?
-Tak.
-Muszę ją przeprosić.
-I?
-I nie mogę jej stracić.-popatrzył na mnie, potem na chłopaków.
-Przepraszam was. Bedę o nią walczył do końca.

_______
32.
Piękna liczba... 69 lepsza.
Może, dzięki waszym komentarzom dojdziemy do takiego rozdziału.

Nie jestem zbyt usatysfakcjonowana tym rozdziałem, podoba się wam?

To czekamy.
3 kom.=NN w piątek/sobotę
4 kom.=NN w środę.

Powodzenia.

Natalie Malik.<3

5 komentarzy:

  1. Czadowe...! Mam nadzieję, że wszystko się miedzy nimi ułoży i będzie tak jak przedtem :)
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa! świetny ten rozdzial po prostu.
    Cher w ciąży? Jej!
    Teraz wszyscy mają być szczęśliwi. Koniec, kropka! Daję ci na to 3 rozdziały i ma być sielanka ;D
    Czekam na NN ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Czekam na next i mam nadzieje, że Cher powie o ciąży a nie ja usunie:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa ale fajny rodział.! Trzymam kciuki za Lou i Alice żeby sie pogodzili i czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak Lou mógł takie coś powiedzieć ?
    I zranił tym Alice...
    nie chcę żeby się kłócili :(
    i Cher w ciąży :) mam nadzieję, że Zayn się ucieszy :D
    cały rozdział jest niesamowity :)
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń