Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

środa, 6 marca 2013

Twenty Five.

*Perspektywa Cher*
Wbiegłam do wieżowca najszybciej jak umiałam. Znalazłam pustą windę i szybko do niej weszłam. Kilkanaście razy wcisnęłam jednakowy przycisk. Po kilku minutach w końcu znalazłam się na wyznaczonym piętrze. Wbiegłam do biura nie pytając nikogo o nic. Z hukiem otworzyłam drzwi biura.
-Paul
-Cher, co ty tu robisz?
-Przepraszam pana najmocniej, ale ta panienka wbiegła do biura...
-Zostaw ją.-kiwnął do recepcjonistki.-A ty siadaj.
Zamknęłam drzwi biura i podałam Paulowi telefon z wyświetloną rozmową.
-Alle....
-Przeczytałeś?
-To ona?
-Przecież się przyznała... Była wkurzona, że ja i Zayn nadal możemy być razem.
-Zostaw mi telefon, pojadę na policję.
-Jadę z tobą.
-I tak tobie nic nie powiedzą, a może to tobie rozwalić reputację. Wiesz o co chodzi.
-A chłopacy?
-Nic im nie mów. Na razie nie muszą wiedzieć. PO południe przyjadę do was, albo jutro z rana.
-Będziemy czekać.-wyszłam z gabinetu.
Weszłam z powrotem do windy i wcisnęłam guzik '11'. Dwa piętra wyżej drzwi otworzyły się i zauważyłam prawą rękę Simona. Z pierwszego studia wyszedł mój menager Steve. Mimo, że kilka minut temu miałam ochotę jechać i zabić Perrie za to co zrobiła, ale bardziej zaboli ją stracenie kariery i Zayna, gdy wszyscy się dowiedzą do czego jest zdolna. Ja mam teraz ochotę napisać coś, co totalnie ukaże moje uczucia.
-Siemka.-powiedziałam poprawiając grzywkę.
-Czekamy na ciebie.
-Sorki, zaspałam.
-Imprezka?-Steve popatrzył na mnie swoim wzrokiem tatusia. Mimo, że często mieliśmy różne zdania to i tak idealnie do siebie pasowaliśmy. On zawsze popierał moje decyzje u Simona.
Wchodząc do studia poczułam działającą klimatyzację. Złapałam jakąś czerwoną bluzę i nałożyłam na siebie.
-To moje.-powiedział Steve wyciągając moją gitarę z futerału.
-Ale mi jest zimno.
-Niech ci będzie.
-Hahha...-zaśmiałam się z Simona, który wszedł robiąc śmieszną minę.
-Siemka.-powiedział mój producent.-Co masz?
-Mogę zaśpiewać?
-Najpierw pokaż.-wziął mój zeszt, w którym znajdowały się wszystkie zapiski. Chwilę czytał. Prawa ręka Simona zrobiła zdjęcie mi i Stevowi.  Wzięłam telefon mojego menagera i wstawiłam nasze zdjęcie na tt.
'Kolejny dzień roboty. Może osoba, która udaje przed światem w końcu poniesie konsekwencje. A tymczasem w studiu ze Stevem. xoxox' Oddałam mu jego i'Phona. Usiadł w kącie studia, a ja na fotelu. Kątem oka popatrzyłam na niego. Nie był brzydki, a nawet całkiem przystojny.
Na oko dałabym mu 28 albo 29 lat, co nie było dalekie od prawdy. Oczy... Te jego niebieskie tęczówki, zawsze przepełnione były radością. Wysoki, a przynajminiej wyższy ode mnie. Niezbyt przejmował się wyglądem, ale wyglądal całkiem nieźle. Ma dziurki, w uszach, ale żadko je nosi. PJednym słowem jest genialny. W sumie mogłabym z nim być.
Hey, hej..... STOP.! Ja mam chłopaka.
-Cher! Jesteś dzisiaj obecna.-SImon zwrócił się do mnie.
-Taaa.. Już tak.
-Super.
-Może zaczniemy od tej piosenki?-podał mi tekst.
-A później pokażę ci jaki mamy materiał.. chociaż, nie. STeve..-zwrócił się do blondyna.-pokażesz jej telkst do piosenki z Postnerem?
-Z tym Postnerem?
-Tak i jasne.-Steve popatrzył na mnie i na Simona.
-Ok, ja znikam.-powiedział i wyszedł.

Popatrzyłam na ścienny zegar.
-Koniec.
-No. To ja lecę.
-Cher gitara..-zawołał mnie Steve, ale ja już byłam w windzie. Pokiwałam do niego i wcisnęłam guzik.
Wsiadłam na dole do auta i szybko pojechałam do mieszkania. Po drodze zadzwonił do mnie Paul, że będzie dzisiaj u nas za pół godziny. Ledwo co wpadłam do mieszkania to z półpiętra usłyszałam muzykę i śmiechy. Weszłam do środka, a  tam grupka ludzi, która miała ubwa po pachy.
-Cher...-zawołał Lou.
-Paul to będzie za jakieś piętnaście minut.
-Po co?
-Musi z nami pogadać. Coś ważnego. Bardzo...-podkreśliłam wzrokiem i mimiką twarzy, że to ważne.
-Niall, powiedz im, że zaraz będzie tu nasz menager i muszą się zmywać.
-Paul tu będzie.
-Tak, za chwilę.
Momentalnie wszystkie alkohole były pochowane, chłopacy ogarnięci, a goście już wyszli. Ledwo co usiadłam na kanapę-dzwonek do drzwi. Niall wstał i poszedł otworzyć. Zayn wyszedł z sypialni z zaspaną miną.
-Hey słońce, co się dzieje, że takie krzyki były?-podszedł i lekko musnął moje wargi. Usiadł obejmując mnie ramieniem.
-No, w komplecie. Cher, dzięki za cynk.-popatrzył na mnie i podał mi telefon.
-Nie ma za co. Tutaj chodziło o naszą przyjaciółkę.
-Paul?-Lou popatrzył na menagera.
-No więc dzisiaj Perrie napisała do Cher i dwuznacznie przyznała się do winy.
-CO?-oczy mulata rozszerzyły się dwukrotnie, a na twarzy nie byo żadnych oznak jakiegokolwiek snu.
-Perrie jest odpowiedzialna za podpalenie domu i napaść na Liama i Danielle. Lekraez wzięli ją na badania i w kartotece dowiedzieli się, że powinna brać tabletki psychotropowe. W skrócie chciała odegrać się na nas za całą sprawę z Zaynem.
-Ona jest chora psychicznie?-Niall jakoś ogarnął wszystko.
-Tak. Na razie jest w szpitalu psychiatrycznym pod nadzorem. Jej adwokat nie chce wnosić sprawy do sądu i pytał, czy nie chcielibyśmy podpisać umowy o zachowaniu milczenia w tym temacie, oczywiście Perrie nie będzie mogła do żadnego z was podejść, zostanie zamknięta z szpitalu psychiatrycznym, a jeżeli będzie mogła wyjść to nie może się do was zbliżać.- Chłopacy popatrzyli na każdego.
-Zayn, to chyba twoja decyzja.-Lou popatrzył na mulata. Ten przez chwilę sam walczył z myślami.
-Gdzie jest ta umowa?
-Tutaj.-Paul wyciągnął papier.-Rozmawiałem już z adwokatem i powedział, że nie trzeba wstawiać poprawek.-Zayn wziął długopis, podpisał się i wyszedł z salonu. Wzięłam długopis i również złożyłam na nim mój podpis,a  po mnie zrobiła to reszta.Wstałam z kanapy i ruszyłam do naszej sypialni. Weszłam, ale mulat siedział na balkonie. Szybko napisałam do Liama.
'Perrie została ukarana za napaść. Jak się czujesz?'
Od razu odpisał.
'Wyjeżdżam do domu. Wrócę na trasę. Pozdrów wszystkich. xoxo '
Wyszłam na balkon zabierając ze sobą papierosa i zapalniczkę z komody, gdzie odłożyłam telefon. Odpaliłam fajkę i położyłam zapalniczkę na poręczy.
-Cholernie chciałbym wrócić do domu i żyć jak inni. Bez kłamstw, bez zdrad, bez żadnych plotek.
-Beze mnie.
-Nie... bez bolesnych wspomnień.
-Związanych ze mną.-zaciągnęłam się szlugom i poczułam jak świat w mojej głowie zatacza koło.
-Ty jesteś najlepszym co mnie spotkało. Czasem myślę...
-Hmm?-zaciął się.
-Że jesteś jedynym co mnie trzyma przy życiu.

______
Nooo...
Zgodnie z obietnicą dzisiaj kolejny rozdział.
Trochę krótki, ale postaram się pisać dłuższe.

3 komentarze = NN w piątek lub sobotę.

+Jakieś pytania?
Mój twitter: dreamer_oops

Natalie Malik.<3

2 komentarze:

  1. Zayn jest taki... taki WOW :)
    tylko tyle potrafię jak na razie z siebie wydusić.
    To ostatnie zdanie jest powalające :)
    a ogólnie rzecz biorąc rozdział jest niesamowity ^^
    czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń