Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

poniedziałek, 4 marca 2013

Twenty Four.

-Widziałaś, jak zareagowała mama Alice, gdy ta zapytała ją o ojca?-zapytał mnie Zayn, gdy położył się na łóżku, a ja wybierałam ciuchy na jutrzejszy dzień. Dzwonił do mnie Simon, że mam przyjść do studia i pokazać im materiał jaki mam.
-Mi się wydaje, że ona po prostu przyjechała tu obadać sytuację pomiędzy nami i powiedzieć jej coś. To nie jest do nich podobne, żeby osobno gdzieś wyjeżdżali. Zawsze przyjeżdżali razem.
-Nie znam ich, ale to było dziwne.
-Nie snuj mi tu jakiś podstarzałych teorii spiskowych, tylko idź spać.
-Jeszcze Twitter.
-Mhm.-mruknęłam i poszłam do łazienki, żeby ściągnąć z głowy turban. Włosy delikatnie rozczesałam palcami i wróciłam do sypialni.  Zayn jeszcze siedział przed laptopem.-Co tak szukasz?
-Niuni na jutro, bo moja mnie zostawia na całe popołudnie.
-To foch. A chciałam cię zabrać do klubu wieczorem. Jak nie, to nie.-wstałam, wzięłam papierosa z komody i wyszłam na mały balkonik.
Ciepłe powietrze od razu objęło mnie całą. Usiadłam na szerokiej betonowej poręczy i odpaliłam papierosa Siwy dym unosił się w okół mnie. Zaczęłam robić kółka. Z daleka widziałam Big Ben. Kto by powiedział, że będę miała takie życie. Że zamiast tańczyć zacznę śpiewać i nagrywać. Nigdy nie pragnęłam tego tak bardzo. A w ręcz na odwrót. Wolałam zostawać w cieniu i małej popularności. Ostatni raz zaciągnęłam się i wypuściłam dym zduszając papierosa o ścianę. Wrzuciłam go do popielniczki, która stała na podłodze. Zeskoczyłam z zimnego siedzenia i weszłam do środka.
-Zła?-popatrzył na mnie czekoladowymi oczyma.
-Na ciebie nie idzie się gniewać.-posłałam mu uśmiech.
-Dzwoniła do ciebie ciocia Ann. Odebrałem, kazała ci przekazać, że znalazła jakieś pudełko twoich rodziców.
-Co? Jakie pudełko?
-Nie wiem, ale chciała ci to dać, a poza tym pytała się, czy ją odwiedzimy.
-Co robisz w sobotę?
-Na razie nic.
-To, czyli jutro nie idziemy do klubu, tylko się pakujemy do cioci.
-A potem wezmę cię na wycieczkę.-usiadłam na łóżko, odkryłam kołdrę.-Więc powiedz Simonowi, że bierzesz kilka dni wolnego.
-Nasze wakacje?
-Takie mini. Wakacje będziemy mieli raczej zimą.
-Czemu akurat wtedy?
-Nie wiesz?-pokręciłam przecząco głową.-Wyobraź sobie, że pewnego listopadowego wieczoru tak po prostu Harry Styles przedstawił mi swoją kuzynkę i jej przyjaciółkę.
-Serio?-udałam zdziwienie. Wgramoliłam się koło niego na środek łóżka, oparłam plecy o obicie łóżka.
-Jeszcze lepiej.-machnął ręką.-Oby dwie zmieniły nasze życie, dzięki nim pozostaliśmy sobą. A z jedną planuję nasze życie.-popatrzył mi w oczy.
-Kocham cię i nie chcę cię stracić.-położyłam moją słoń na jego piersi.
-A ja ciebie.
-Straciłam w życiu zbyt wiele.-pociągnęłam nosem i poczułam jak łzy spływają mina samo wspomnienie o rodzicach i nim....
-Będzie dobrze...-przytulił mnie. Poczułam w sobie tą miłość, to uczucie, że mam kogoś więcej na świecie niż przyjaciół i ciotki. Wtuliłam się w niego.-Masz mnie.
Oboje usnęliśmy. Jakoś o czwartej nad ranem obudziły mnie wibracje telefonu. Wzięłam i'Phona i wyszłam na balkonik. Ponownie usiadłam na poręczy. Spojrzałam na ekran.
Ciocia Ann. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hej mała.
-Co jest ciociu?
-Przepraszam, że tak w nocy, ale musimy poważnie porozmawiać.
-O co chodzi?
-Jak przyjedziecie to ci wszystko powiem.
-Będziemy w sobotę. Zostaniemy na noc.
-Świetnie. To do zobaczenia.-rozłączyła się.
Wróciłam do łóżka ze złudną nadzieją, że zasnę.

-Kotek, bo zaraz się spóźnisz do studia..-Zayn potrząsnął lekko mną. Otworzyłam oczy.
-Która godzina?
-Jedenasta.
-Już?
-No...
-Nie mogłam nad ranem zasnąć, ale później....
-Wiem, znam to. Niall mówi, że musi jechać do sklepu muzycznego i może cię podwieźć do Simona.
-Nie musi. Pojadę audi.
-No dobra. Zrobię ci śniadanie.-wyszedł z pokoju.
Niechętnie, ale wstałam z łóżka. Szybko przypomniała mi się wczorajsza rozmowa cioci. Nie wiem, co ona mogła jeszcze znaleźć. O jakie pudełko jej chodziło?
Odłożyłam to na bok i poszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę i wyszłam do sypialni. Z szafy wyciągnęłam ubrania, które wybrałam wczoraj. Ściągnęłam koszulkę. Powoli założyłam wybrane ciuchy. Z kąta pokoju wzięłam wytarty jeansowy plecak w którym miałam moją 'pracę domową', czyli nuty i teksty.
Wyszłam na korytarz. Wywieszone było tam wielkie lustro. Przed nim zauważyłam Alice. No po prostu jakbyśmy się zmówiły. Stanęłam obok niej i obie wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem. Ja założyłam koszulkę Nirvana, wzorzyste leginsy, takie same czarne buty jak przyjaciółka i beżową czapkę. Młoda wybrała siwą bluzę Jack Daniels i niebieskie leginsy galaxy. Pamiętam jak kiedyś razem układałyśmy te zestawy.
-Kocham cię.-objęłam ją ramieniem i obie poszłyśmy do kuchni.
-Jakie sisters.-Lou zaśmiał się jak weszłyśmy do pomieszczenia.
-Wal się.-wzięłam nałożyłam trochę jajecznicy Zayna i usiadłam na wielkim fotelu, który stał w kącie. Butem włączyłam telewizor. Nogi zwisały z jednej strony siedzenia, a opierałam się o bok fotela.
Gdy zjadłam moją porcję wstałam i zostawiłam naczynie w zlewie.
-To ja was zostawiam i lecę do roboty.-zaśmiałam się. Podeszłam do szafy na korytarzu. Stała oparta o nią moja gitara w futerale. Momentalnie przed drzwiami pojawił mi się Malik.
-A pożegnanie?-wskazał palcem usta.
-Przecież nie mogłabym zapomnieć.-zaśmiałam się i pocałowałam go. Wyszłam mówiąc wszystkim głośne 'Siemka.'
Na schodach spotkałam Nialla.
-Jak tam?-spytał.
-Lecę do Simona.
-Aaaa. Jak wrócisz pokażę ci coś.
-Ok.-spojrzałam na jego ekwipunek alkoholu.
-Po co tyle tego?
-Dzisiaj przychodzi kilku znajomych, nie mówili ci?-popatrzył na mnie.
-Nie.
-Ahh, to już wiesz.
-Dzięki ci Boże.-zaśmiałam się.
-Taka mała imprezka. A co do..-rozejrzał się.-co do imprezy Alice to klub zamówiony i wiedzą jak mają przystroić salę. Gadałem ostatnio z kilkoma znajomymi i załatwimy jakąś muzykę.
-Dzięki. Jakby coś to pisz.
-Ok.-zbiegłam na dół. Przed kamienicą stało moje i Alice audi. Plecak i gitarę położyłam z tyłu i wsiadłam za kierownicę. Poczułam wibracje telefonu.
Od nieznany
Oddasz mi Zayna? Pez.
Wystukałam kilka wyrazów
Nadal nie dajesz za wygraną?
W końcu musi przejrzeć na oczy.
Już to zrobił.
Położyłam i'Phona na desce rozdzielczej auta i włączyłam silnik. Ruszyłam do studia.
Gdy byłam już na miejscu złapałam telefon i wyszłam z samochodu. Wiadomość.
Od nieznany
A jak się czuje Danielle i Liam, myślę, że nic im nie zrobiliśmy.

_____
Jak się podoba?
Wiem, że może się nie wysilam, ale postaram się teraz pisać lepiej i sprawniej.

3 komentarze= NN w środę.

Natalie Malik.<3

4 komentarze:

  1. Boże to Pez zabiła Daniell?? A to suka! Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś tak skończyć?? I ja mam teraz czekać do następnego?? Nie wytrzymam!
    Genialny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Qurde, dawaj szybko następny bo nie wytrzymam normalnie xd
    Rozdział cud, miód, malina <33
    czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  4. ale że to Perrie ? ;o
    jestem pod wrażeniem :)
    ogólnie rozdział bardzo fajny wyszedł :D
    czekam na kolejny.
    :*

    OdpowiedzUsuń