Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

piątek, 15 marca 2013

Twenty Nine.

*Perspektywa Cher*
-Ciociu, sprawdzałaś moje ubrania, gdy wyjechałam.
-Nie skarbie, zostawiłam wszystko tak jak było.
-Mhm..
-A coś się stało?
-Nie, nie.
Poprawiłam koszulkę i włosy. Przyglądałam się mojemu ubraniu, aż Zayn podszedł i dał mi duże niebieskie pudło, które widziałam w aucie.
-Po co dajesz mi puste pudło?
-Nie jest poste. Proszę. To  dla ciebie, dla nas.-wzięłam pudło na ręce i faktycznie wydawało się, że coś jest w środku. Położyłam je na podłodze i ukucnęłam obok niego.
-Mam się bać?-popatrzyłam na niego i Ann.
-Nie.
-Dalej otwieraj.-pośpieszyła mnie ciotka, cała uradowana.
Otworzyłam pokrywę pudełka, a w środku leżał mały beagle. Jego brązowy łepek z ciemnymi oczyma spojrzał na mnie. Od razu wzięłam go na ręce i zaczęłam przytulać do siebie.
-Podoba się?-popatrzył na mnie mulat.
-Jest śliczny. Ale za co to?
-Wiesz, ja myślę o nas na prawdę poważnie. Mam nadzieję, że kiedyś zwiążemy się na całe życie, będziemy mieli dzieci. Ale na razie jesteśmy młodzi, choć cały czas dorastamy, więc pomyślałem, że pies będzie idealnym obowiązkiem dla nas obojga.
-Jejku..-wstałam z małym i podeszłam do Zayna. Delikatnie musnęłam jego wargi.-Kocham cię.
-Ja ciebie też skarbie.-objął mnie w talii i posłał uśmiech.
-Ale wy jesteście słodcy.
-A ty o wszystkim wiedziałaś.-powiedziałam do niej.
-Ja? Ja byłam tylko lekko zamieszana w tą sprawę.-uśmiechnęła się.
-Wiedziałaś, jaką rasę lubię najbardziej.
-Ważne, że jesteś szczęśliwa.-podeszła i mnie przytuliła.-Jak co nazwiecie?-spytała, a ja spojrzałam na mulata.
-Dostosuje się. Wymyśl coś.-popatrzyłam na szczeniaka.
-Cześć DJ. Od dziś jesteś członkiem naszej rodziny.-przytuliłam psa, a ten oblizał mój polik.
-DJ. Fajne.-powiedział mulat.
-Wiem.
-DJ chodź.-Zayn wziął psa na ręce i poszedł z nim na ogród.-Ja z nim się pobawię, a wy chyba macie pogadać.
-Ok.-pokiwałam głową.- Ciociu o co cho..
-Chodź na górę.-jej twarz spoważniała, widziałam jak ściska swoje dłonie, a zawsze tak obiła, gdy była czymś bardzo zdenerwowana. Weszłyśmy do jej sypialni. Usiadła na podłodze obok dużego kartonowego pudła zaklejonego szarą taśmą.
-Powiesz mi o co chodzi, bo trochę się boję.
-Nie masz czego, po prostu wolałam, żebyś to zobaczyła sama i osobiście się wszystkiego dowiedziała.
-Ale czego?-popatrzyłam jej w oczy, ale uciekała wzrokiem.
-Twoja mama chciała ci to osobiście powiedzieć, ale nie zdążyła, więc czuję się odpowiedzialna, aby ci o tym powiedzieć. Widzisz.. twoja matka była bezpłodna. Starali się z Gregorym bardzo długo, ale nie było już szans. Greg miał przyjaciela, którego brat nie był odpowiedzialny i jego dziewczyna zaszła w ciążę.
-O mój boże...-łza spłynęła po policzku.
-Oni chcieli oddać dziecko do adopcji,a  Mary z Gregiem starali się o nią. Przyjaciel twojego ojca, Rob poznał ich ze sobą.
-Czyli, że jaa...
-Cher, oni zawsze chcieli dla ciebie jak najlepiej. Od razu po porodzie zamieszkałaś z nimi. Traktowali cię jak swoje własne dziecko. Pamiętam jak Mary powiedziała mi, że byłaś dal nich darem od Boga. Czekali za tobą tak długo...-ona sama się rozpłakała.-A potem zostawili cię samą. Ale kochali cię i musisz o tym wiedzieć.-podeszłam do cioci i przytuliłam ją.
-Dziękuję.
-Mi?
-Tak, tobie ciociu. Zajęłaś się mną, chociaż nie musiałaś. Byłaś dla mnie matką i przyjaciółką i zawsze nią pozostaniesz.
-A ty jesteś dla mnie moim małym dzieckiem.-pocałowała mnie w czoło. Obie siedziałyśmy w siebie wtulone.
-To pudło zostawiłam dla ciebie, gdy oni zmarli. Wiedziałam, że kiedyś będziesz chciała znać prawdę.-przysunęła do mnie karton.-Chcesz zostać sama?-popatrzyła na mnie, a ja delikatnie pokiwałam głową.
-Dobrze.-wstała i wyszła z pokoju.
Wzięłam nożyk, który leżał na biurku i otworzyłam pudło. W środku znalazłam kilka dużych zdjęć moich z rodzicami. Oni mnie wychowali, oni się o mnie troszczyli, oni byli ze mną i będą na zawsze. Wiem, że może powinnam chociaż być ciekawa kim są moi biologiczni rodzice,a le nie jestem. Całe szczęście mam przy sobie. Nie chcę nic więcej.
Kolejno wyciągałam ich pamiątki z młodzieńczych lat. Gdy wyciągnęłam album wypadła z niego koperta. Pożółkły już kawałek papieru z napisem 'Dla mojej córki ~ Mary Lloyd'. Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej list. Kartka zapisana pismem mojej mamy.

                                                                                                               Holmes Chapel, 22.09.1992

                          Kochanie,
       napisałam ten list na wszelki wypadek. Wiem, że życie idzie na przód i mogę nie doczekać chwili ukończenia twojej szkoły, twojego ślubu, moich wnuków. Za radą 'złotej Ann' zostawiam go na wszelki wypadek, gdybym nie mogła powiedzieć ci o tym osobiście.
       Adoptowaliśmy cię dokładnie dnia twoich narodzin. To my wybraliśmy dla ciebie imię, to my, a w zasadzie ja przecięłam pępowinę, bo jak znasz twojego ojca niestety nie mógł wytrzymać. W każdym razie to ja trzymałam cię na rękach od razu po porodzie. Twoja biologiczna matka chciała dla ciebie jak najlepiej. Ona sama nie była gotowa, żeby zająć się wychowywaniem dziecka, ani zakładaniem rodziny. Ja z Gregorym prawie dziesięć lat staraliśmy się o dziecko, ale niestety nie udało nam się. W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Ty. Rob, bliski przyjaciel Grega i mój miał brata. Szedł on na studia. Miał dwadzieścia lat, a jego dziewczyna siedemnaście. Młoda kobieta, która niestety wpadła i zaszła w ciążę. Miała przez to tylko i wyłącznie problemy, jednak nie chciała cię zabić. Oni oboje podjęli decyzję, że postarają się o dobrych rodziców dla ciebie. Pewnego dnia Roberth zaprosił nas i ich an kolację. Powiem szczerze, że oboje byli bardzo miłymi, ciepłymi i młodymi osobami. Od razu się polubiliśmy. Nie owijaliśmy w bawełnę i od razu zaczęliśmy rozmawiać na twój temat. Oni byli z nami w stu procentach szczerzy. Powiedzieli nam wszystko co chcieli. Nie myśl, że oni nie chcieli ciebie. Pragnęli mieć dzieci i to bardzo, lecz byli za młodzi. Ona kończyła szkołę, on dopiero co zaczął. Nie wiadomo, czy oboje byliby ze sobą do dzisiaj.  W każdym razie zdecydowali, że oddadzą nam ciebie. Pamiętam jak bardzo cieszyłam się przez kolejne sześć miesięcy. Z twoją matką przebywałyśmy razem lub rozmawiałyśmy codziennie. Opowiadała mi dużo o swoich planach. Była to młoda dziewczyna, która po prostu chciała dla ciebie jak najlepiej.
       Jeżeli nie ma mnie i Gregorego na tym świecie, wiedź, że zawsze będziemy koło ciebie. Będziemy się o ciebie troszczyć zawsze. Nie miej nam za złe, tego, że nie powiedzieliśmy ci wcześniej. Po prostu nie zdążyliśmy. W kopercie umieszczam również zdjęcie twoich rodziców. Jeżeli będziesz chciała ich znaleźć wiedź, że my nie mamy nic przeciwko.

 Kochamy cię na zawsze....

                                                                                            Mary  i Gregory Lloyd.


Złożyłam go z powrotem a z koperty wyjęłam zdjęcie. Zobaczyłam na nim ich. Moich biologicznych rodziców. Odwróciłam fotografię i zauważyłam napis.
'H.Ch, 1991  Ben i Jasmine'
Popatrzyłam na nich i schowałam zdjęcie razem z listem do koperty. Wyciągnęłam zapalniczkę ze spodni. i podpaliłam kopertę z jej zawartością.
Palący się papier wrzuciłam do kosza, aby się nie popatrzyć. Po chwili w koszu zostało zaledwie kilka czarnych kartek i popiół. Resztę pamiątek z powrotem włożyłam do pudła. Otarłam łzy, gdy spojrzałam na moich rodziców ze mną na zdjęciu.
-Kocham was. Zawsze będziecie tylko wy.-pocałowałam dwa palce i przyłożyłam je do zdjęcia, po czym schowałam fotografię. i zamknęłam karton. Całe moje wspomnienia z nimi związane pozostaną w nim na zawsze.



_______
28.
Jak podoba się rozdział?
Nudny? Ciekawy? Interesujący?

Opisujcie, to postaram się poprawić.

3 komentarze= będzie kolejny rozdział

Natalie Malik.<3

3 komentarze:

  1. Rozdział wzruszający ;) A ten piesek to taki słodziak, że jej ;D
    Cher adoptowana? Łał !
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ;o
    nie wiem co powiedzieć ?
    Rozdział bardzo fajny i ten piesek jest taki słodki *o*
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :)
    Piesek słodziutki, że jej ;D
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń