Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

wtorek, 23 kwietnia 2013

Thirty Nine.

Nie wierzę, że już połowa testów za mną.
Nie wiem, jak tego dokonałam, ale cóż.
Do odważnych świat należy.

No właśnie.
Postanowiłam, że będę pisała ten blog tak długo jak będę mogła, ale mam już plany do kolejnego opowiadania.
Co wy na to?
Mam zacząć pisać teraz, czy po tym opowiadaniu??

Zapraszam do czytania.

________________

-Alice, ja...
-Wiem. Każdy popełnia błędy, ale ja chcę teraz poukładać swoje życie, bo za dużo się w nim dzieje.
-Obiecaj, że nie zapomnisz o mnie. Tylko to przytrzymuje mnie przy życiu.-uśmiechnęłam się. Jego dłoń dotknęła mojego policzka, a kciuk lekko potarł skórę.- Mogę cię pocałować? Na pożegnanie?-popatrzył w moje oczy, a ja tylko pokiwałam głową.
Lekko przysunął się do mnie. Wargi musnęły moje, oboje zaczęliśmy delikatnie rozszerzać usta. Jego język delikatnie drażnił moje podniebienie. Przygryzłam jego dolną wargę. Nasze czoła się stykały.
-Kocham cię, nie zapominaj o tym. Zawsze możesz ze mną porozmawiać.-uśmiechnął się i wyszedł z samochodu.
Opadłam na fotel. Przed szybą stanęła Cher i popatrzyła na mnie. Wysiadłam z auta i dopiero teraz zauważyłam resztę stojącą przy vanie i patrzącą to na mnie, to na Louisa.
-Nie pytam, ale chodźmy, bo zaraz się spóźnimy.-Cher wzięła mnie pod ramię i poszłyśmy przodem na lotnisko.
Po pół godzinie zaczęła się odprawa do samolotu. Każdy przytulił mnie, ale najgorzej było rozstać się z nią. A tym bardziej, że niedawno wróciła.
-Będziemy do siebie dzwonić.-powiedziałam pocieszając ją, ale mało to dało.
-Mam nadzieję, że przyjedziesz do nas do LA na tydzień.
-Postaram się.-posłałam jej uśmiech.
-Musisz.
-Okokokok, będę.-pocałowała mnie w policzek i poszła z nimi na pokład. Louis tuż przed wejściem pokiwał mi. Posłałam jemu uśmiech i wyszłam na taras widokowy.
Odprowadziłam ich wzrokiem, po czym wróciłam do samochodu.
Pojechałam do centrum, aby zrobić coś o czym od dawna marzyłam.

Pojechałam do mieszkania, gdzie zostawiłam DJ oraz pudło i pojechałam do centrum. Weszłam do galerii, gdzie było mnóstwo dzieciaków. Jakoś przedostałam się do tego miejsca. Weszłam do środka i mężczyzna od razu mnie skojarzył.
-Ooo.. Kogo my tu mamy. Czyżby kolejny tatuaż?-popatrzył na mnie.
-Tak.
-Zapraszam na fotel.-usiadłam na krześle.
-Co tym razem?
-Pióro.
-Myślałaś już gdzie?-spytał dając mi wzory.
-Ten.-podałam mu kartkę.-Pod piersią.
-Och.
-Co na to chłopak?
-Nie wie.-zaśmiałam się.
-Ok. Kiedy chcesz zrobić?
-Dzisiaj.
-ymmm.. No dobra. To się przyszykuj, a ja tylko przygotuję sprzęt.
-I jeszcze chciałabym kolejny.
-Czyżbyś zakładała kolekcję?
-Tak jakby.
-Co tym razem?
-Napis na obojczyku.
-Jaki tekst?-ściągnęłam koszulkę i odpięłam stanik. Rękoma przykryłam sutki i usiadłam na fotelu.
-Nie wiem, jeszcze muszę poszukać.
-To pomyśl, a ja przyszykuję różne szablony.
-Ok.
-Mogę zaczynać?-popatrzył na mnie.
-Dawaj.-uśmiechnęłam się i poczułam lekki ból, który potem przestał mnie obchodzić.


Dwie godziny później Brad przyszedł do studia, ponieważ praca nad tatuażem lekko się przeciągnęła. Gdy przyszedł ja już się ubierałam.
-Co ty wymyśliłaś?
-Coś mnie natchnęło i zrobiłam sobie dziarę.-Mark zaśmiał się słysząc to.
-Przyjdę za dwa tygodnie w środę.
-Ok.
Zapłaciłam za tatuaż i umówiłam się na następną wizytę oraz podałam mu cytat.
-Czyżbyś żyła na sto procent?
-Tak. Wsiadaj. Jedziemy do tego kolegi.-włączyłam silnik i ruszyliśmy w drugą część miasta.-Jak on się w ogóle nazywa?
-Taylor Jones.
-Co?
-Znasz go?
-Więcej niż go znam. To dupek.
-Czyli nie będziesz dla niego pracować.
-Tego nie powiedziałam. Potrzebuję pracy.-zacisnęłam dłonie na kierownicy i przycisnęłam pedał gazu.

Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia. Klub wyglądał dosyć normalnie. Ciemne, przygaszone światła. Ściany miały różowo-fioletowy odcień, kanapy były szare, na środku dużo stolików. Tylko to odróżniało ten klub od innych. Jeszcze nie widziałam, żeby kluby miały stoliki zamiast parkietu.
-Hey, Taylor!-Brad krzyknął i zza baru wyszedł on.
-To ona?-zaśmiał się.
-Taylor przestań.-Brad spojrzał na niego.
-Dobrze braciszku.-uśmiechnął się.
-Jesteście braćmi?-popatrzyłam na Brada, a potem na Taylora.
-Nie wiedziałem, że sypiasz z moim braciszkiem.-dotknął palcem mojego ramienia i delikatnie przejechał po nim palcem.
-Nie spaliśmy ze sobą.-wtrącił Brad.
-Ale odmiana. Louisowi podoba się nowy przyjaciel.?-zrobił cudzysłów przy słowie przyjaciel.
-Taylor przestań.!-krzyknęłam, po czym mój głos rozniósł się po sali.-Przestań. Potrzebuję pracy i tyle.
-Super. Będziesz tańczyć.-powiedział i odszedł do baru. Wszedł za blat i nalał sobie w szklankę szkockiej.
-A nie dałoby się za barem?-popatrzyłam na niego.
-Może by się dało, ale potrzebuję tancerek, a wiem, że ty umiesz się poruszać.-poruszał brwiami i wypił whiskey.
-Z tego co wiem, to w klubach się nie tańczy i nie ma tam tancerek.-powiedziałam siadając przy barze.
-Ten klub jest inny,-oparł się na łokciach i przysunął do mnie.-Zdradzę ci tajemnicę.=popatrzyłam na niego.-Tutaj zadowalamy naszych klientów tańcem.-uśmiechnął się.-Wiesz o co chodzi?
-Możesz jaśniej?-zapytałam wkurzona jego podchodami.
-Taniec, który doprowadzi facetów do szaleństwa. Coś jak striptiz.
-Co?-popatrzyłam na niego zszokowana.
-No to. Zero seksu, zero macanek. Po prostu taniec.-napił się szkockiej.-Wchodzisz w to?
-Pensja?
-550 funtów tygodniowo plus to co zarobisz na scenie.
-Ok.-wyciągnęłam do niego rękę, a on ją uścisnął.
-Za kulisami poznasz inne tancerki. Występy będą według grafiku, ale w każdy piątek macie jeden wspólny.
-Dobra.
-Stroje same zamawiacie, ja płacę.
-Wszystko?
-Prawie. DJ jest Brad, więc z nim obgadujcie muzykę.
-Ok.-potwierdziłam i poszłam z Bradem za kulisy.
Nigdy nie sądziłam, że będę takie coś robiła, ale może dzięki temu poczuję się warta coś więcej niż tak jak mnie opisał Louis.??


xoxoxo.
Natalie Malik.<3

2 komentarze:

  1. Nigdy
    bym się nie spodziewała, że Alice będzie striptizerką o_O. ale jestem
    ciekawa co będzie dalej :) uwielbiam cię za to, że dodałaś kolejny
    rozdział:) Kiedy następny?? Pozdrawiam, Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj! Wchodzę a tu rozdział ;) Przepraszam, że dopiero teraz, ale przyez egzaminy nie miałam czasu, dzisiaj nadrabiam zaległości ;)
    Doskonały jest ten rozdział i podziwiam, że napisałaś go w czasie testów, ja nawet zjeść nie miałam czasu, a po za tym srasznie się tym stresowałam.
    Co powiesz na to żeby Alice miała nowego pupila? Proponuje aksolotla ;P
    Czekam na NN ;*

    OdpowiedzUsuń