Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

wtorek, 13 listopada 2012

Seven.

*Perspektywa Alice*
#Dwa tygodnie później#
-Co dzisiaj robisz skarbie?-zapytał, gdy wyszłam z łazienki ubrana i uczesana. Sięgnęłam po torbę i wpakowałam zeszyty, które dzisiaj były mi potrzebne.
-Ja mam zajęcia a ty?
-Ja mam wolne.. Musisz iść?
-Tak, chcę wyjść na ludzi.-wytknęłam język, a on rzucił mnie na łóżko, zaczął namiętnie całować. Przestaliśmy, gdy oboje musieliśmy złapać dech.
-Wiesz, że cię kocham?-zapytał tymi tęczówkami, dla których mogłabym poświęcić wszystko.
-Ja ciebie mocniej.-znowu złączyliśmy usta.
-Dalej napaleńcy! Pora się zbierać dzieciaki.!
-Sama jesteś dzieciak.-mój chłopak zszedł ze mnie i pomógł mi wstać. Poprawiłam  moje włosy, które były w nieładzie przed tego kretyna.
-No już, pięknie wyglądasz.-cały czas pośpieszała mnie moja przyjaciółka.-Louis, podwieziesz nas??-zapytała go słodkim uśmieszkiem.
-Kruszynkę owszem, ale nie wiem czy ciebie też....
-No proszę.....
-Ok. Ubierajcie się, ja czekam na dole.-wyszedł z mieszkania i zbiegał schodami na dół.
-Ładnie wyglądasz.
-Jak to do pracy.
-Ale twoja praca jest inna.
-Taaa, tylko, że codziennie jestem spocona jak świnia.
-Ale za to masz figurę.
-Dobra, dobra. Gotowa?
-No.-zabrałam torbę i wyszłyśmy z mieszkania, ja zamknęłam drzwi a Cher dzwoniła do swojego mulata. Im, tak jak nam układa się świetnie. Planujemy już nasze wspólne święta, które prawdopodobnie spędzimy w Bradford, gdzie zaprosiła nas mama Zayna.
-Wiem.. Ja a tobą też. Kiedy wracasz? Mhm... Kocham cię.-Co? Ona mówi "Kocham cię"??? To nawet w jej ustach brzmi dziwnie. Cher, ta która zazwyczaj unikała miłości i tego całego bagna, sama wplątała się w to uczucie.... Nie wierzę. Nie rozumiem jak mocno piątka chłopaków mogła odmienić nasze życie.- Papa.. Tak, wpadniemy dzisiaj do was. Nie masz jutro zajęć prawda?-skierowała się do mnie, gdy wychodziłyśmy już przed wieżowiec.
-Nie, mam odwołane do końca tygodnia.
-Super, więc dzisiaj wieczorem mamy przyjść do chłopaków na małą imprezkę dla najbliższych przyjaciół.
-Ok. Tylko uprzedzam, że dzisiaj padnę jak mucha po katowaniu w szkole.
-Damy ci Red Bulla i będziesz jak nowa.
-Komu dacie Red Bulla?-zapytał Lou, gdy wsiadłyśmy do jego nowego samochodu.
-Dam go Alice, bo mówi, że dzisiaj u was padnie jak mucha.
-Ja jej dam... Przed nami jeszcze całą noc.-zabawnie poruszał brwiami, na co ja zareagowałam śmiechem i uderzyłam bruneta w ramię.
-Jedź już.-nakazałam, a on od razu to uczynił. Włączyłam radio, a tam speaker właśnie zapowiedział piosenkę chłopaków "One thing". Ja naturalnie zaczęłam śpiewać, a oni się ze mnie śmiać.
-Cher, gadałaś już z tym facetem z wytwórni Simona?
-Cii....
-Co?-ściszyłam piosenkę i odwróciłam się na tyle siedzenia.- O czym wy mówicie?
-To, ty jej....?-zdziwił się Lou.-Sorki.
-Dzięki.
-Powiesz mi o co chodzi?
-O nic takiego. Po prostu pewien facet na tamtej imprezie dał mi swoją wizytówkę i powiedział, że mam do niego zadzwonić w sprawie kontraktu.
-Nie jakiś tam facet, tylko prawa ręka Simona.
-Czemu mi nic nie mówiłaś?
-No bo ty kazałabyś mi tam dzwonić, a ja nie chcę.
-Czemu? Nie wiesz jaka to dla ciebie szansa? Mogłabyś się wyrwać z tego świata...
-I co? Jeździłabym po całym świecie i robiła z siebie rozpieszczoną gwiazdeczkę. Przede wszystkim nie byłabym sobą, a nie chcę nikogo oszukiwać. To nie jest świat dla mnie. Tam nadają się tylko snoby i bogate rozpieszczone dzieciaki.-przysłuchiwałam się jej słowom i nawet nie zauważyłam, że stoimy pod jej studiem.
-Czyli dla ciebie, ja i chłopacy jesteśmy rozpieszczonymi dzieciakami i snobami? Że niby nie jesteśmy sobą, tylko udajemy innych?
-Nieee, wiesz, że nie o to mi chodzi.
-Cher, to ty nic nie rozumiesz. Narzekasz na wszystkich i na swoje życie, ale nawet się nie kwapisz, żeby je poprawić, gdy taka szansa spada ci z nieba.
-Przestań, nic nie rozumiesz.
-To ty nic nie rozumiesz, czasem wydaje mi się, że cię straciłam. Straciłam moją siostrę, która stała się jedynie moją współmieszkanką i handlarzem dragów, dla której liczą się przede wszystkim imprezy.
-Alice, co ty mówisz?
-Cher, proszę cię. Przemyśl co ty do cholery wyprawiasz. Jak zmądrzejesz daj cynk.
Wysiadła z auta, a Louis dziwnie się na mnie patrzył. Moja szkoła znajduje się niecałe 100 metrów od studia.
-Już idę.
-Przyjechać po ciebie? Pojedziemy później coś zjeść.
-Ok. To bądź pod szkołą o 14.
-Dobrze. Miłego dnia. -pocałował mnie delikatnie.
-Już się popsuł.-rzuciłam wysiadając z auta.
Na pierwszych zajęciach dostałam sms od niej. "Sorki, nie chciałam żeby tak wyszło. Możemy pogadać po twoich zajęciach?" Odpisałam tylko "Nie, ja nie obrażam moich przyjaciół i przy okazji chłopaka." Nic nie odpisała. Ja nie chciałam się z nią kontaktować, więc próbowałam się skupić na tematach wykładów. O ustalonej godzinie siedziałam z koleżankami z zajęć pod szkołą. W pewnej chwili zauważyłam Louisa, który szedł w moją stronę.
-Tey, dziewczyny to Louis Tomlinson.-szepnęła któraś, a ja dziwnie się zaśmiałam.
-Pierdolisz.-ledwo to wypowiedziała inna a brunet stał obok nas, na przeciwko mnie.
-Siema dziewczyny.
-Hey..-odezwały się wszystkie a ja się uśmiechnęłam.
-Dziewczyny, poznajcie mojego chłopaka Louisa. Louis, to jest mary, Martha, Ann oraz Jessie.-stanęłam koło niego i zaczęłam gestykulować.
-To wy jesteście razem?
-Tak.-objął mnie jedną ręką w pasie i spojrzał w moje oczy.-Gotowa na obiad?
-Tak, możemy iść. To do poniedziałku dziewczyny.-pożegnałam się z nimi i odeszliśmy od moich koleżanek w kierunku parkingu. Czułam na nas oczy wszystkich oraz wszystkie te szepty, które zapewne nam towarzyszyły. Brunet niczym się nie przejmował, złapał mnie za rękę, jak gdyby nic się nie stało.
-Jak było na zajęciach?
Odezwał się dopiero, gdy jechaliśmy już samochodem do centrum.
-Nudno. Pisała do mnie Cher.
-I?
-I odpisałam jej, że nie zamierzam z nią rozmawiać bo obraziła was i swojego chłopaka.
-Jesteś pewna, że chcesz waszej kłótni?
-Niech zrozumie co mówi i robi. A tak w ogóle, to czemu po mnie przyszedłeś pod samą uczelnię.
-Bo chciałem zobaczyć miny twoich koleżanek, no i chciałbym potwierdzić nasz związek,
-Ale, że jak potwierdzić?
-No bo fani wiercą mi dziurę w brzuchu i w ogóle...
-Aaaa.... Zróbmy dzisiaj razem ttcama, będzie zabawnie.
-Serio?
-Serio, serio.
Zjedliśmy obiad i około 16 byliśmy u mnie w mieszkaniu. Przebrałam się w sukienkę i spakowałam ubrania na kilka dni, ponieważ postanowiłam, że dopóki nie pogodzę się z Cher zostanę u niego, z czego on był akurat bardzo zadowolony. Wjechaliśmy jeszcze do Tesco po alkohole i jechaliśmy do willi.
-Jesteśmyy.!-krzyknęliśmy równo wchodząc do środka.
-Super, wszyscy mają przyjechać na 20.
-Ok.-potwierdził Lou zanosząc trunki do kuchni.-Chodź na górę.-wziął moją walizkę i pobiegł po schodach. Na korytarzu spotkaliśmy Nialla.
-Lepiej chodźcie na dół. Zayn i Cher... No wiecie...-przewrócił zabawnie oczyma i zszedł na dół. Na szczęście mulat i brunet mieli pokoju po dwóch stronach domu, ale ich "sapanie" było słychać aż tutaj. Lou strasznie to rozbawiło, ale po jakiś trzydziestu minutach na balkonie, gdzie było przerażająco zimno w końcu skończyli i weszliśmy do sypialni.
-Wskakuj.-poklepał miejsce obok siebie, a ja z chęcią usiadłam. Położyłam głowę na jego ramieniu, a po chwili zauważyłam, że ma włączonego ttcama.
-Na żywo?
-Mhm... No więc słuchajcie wszyscy, oto jest Alice.
-Siemka...-pokiwałam do kamerki.
-No i odpowiadając na pytania fanów. Jesteśmy razem już 7 dni i 14 godzin.
-Ty to liczysz?
-Tak, bo nie chcę zapomnieć o naszej miesięcznicy.
-Ojj...-objęłam jego twarz w moje dłonie i złożyłam na jego ustach pocałunek.
Siedzieliśmy tam i wygłupialiśmy się przed tysiącami widzów prawie półtorej godziny. Poprawiłam makijaż i zeszliśmy na dół.
-Idę po drinki.-pocałował mnie w polik i wszedł do kuchni. Zauważyłam, że w salonie siedzi Cher w towarzystwie ładnej brunetki.
-Hey, my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Danielle, dziewczyna Liama.-wstała i podała mi rękę.
-Siemka. Miło poznać. Ja jestem Alice, dziewczyna Louisa.
-Ahh tak, mówił mi o tobie na koncercie w Newcastle.
-Idziesz jutro z nami na zakupy? Umówiłyśmy się po południu do centrum.-zapytała Cher. Odezwała się do mnie pierwszy raz od rana.
-Nie dzięki. Mamy plany z Louisem.-podziękowałam grzecznie i poszłam do kuchni po drinka.


_
Rozdział nijaki pomimo kłótni dziewczyn...
Co myślicie o ich sprzeczce?
Kto ma rację? Młoda, czy Cher?

NN zapewne na weeekend, szybciej jeżeli będą komentarze...

Natalie Malik.<3

3 komentarze:

  1. Rozdział fajny i dość ciekawy i co mnie cieszy długi :) Czekam na następny ... Zapraszam do mnie i liczę na kom http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny blog, wciągnęło mnie to opowiadanie :") Zapraszam do mnie i liczę na komentarz pod ostatnim postem http://opowiadania-paulikka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty rozdział <3
    I taki dłuuugi. Mam nadzieję, że Cher nie wróci do dragów...
    Czekam na 8 ;p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń