Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

czwartek, 31 stycznia 2013

Thirteen.

*Perspektywa Alice*
#3 dni później#
-Hej.-powitała się ze mną przez słuchawkę z lekką radością ale i zmęczeniem. Pewnie nie śpi, bo po tak dużej dawce kokainy znów nie bierze.
-Jak się czujesz?-spytałam, sama nie wiem po co, to głupie.
-Głowa mnie boli i mam triki nerwowe. Muszę coś wziąć, ale... zależy mi na tobie i nie zrobię tego.-rozpłakała się, choć chciała przede mną ukrywać prawdę.
-Poradzisz sobie, jesteś silna. Mam ci coś przywieźć? Jakieś zdjęcie, ubrania?
-Nie. Wszystko mam. Ja będę mogła do ciebie dzwonić tylko, gdy pozwoli mi mój psycholog.
-Wiem, rozmawiałam z nim. Liam, prawda?
-Mhm... Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z naszym Daddym, choć wygląda całkowicie inaczej.
-Pewnie dlatego, że nasz też jest taki dorosły.-odpowiedziała lekkim i prawie niesłyszalnym śmiechem.
-Alice...
-Tak?
-Zadzwonię kiedy indziej, idę na spotkanie z nim.
-Trzymaj się, wszyscy w ciebie wierzą.
-Pozdrów ich.-usłyszałam pikanie oznaczające przerwanie połączenia. Schowałam telefon i wyszłam z ubikacji. Ledwo co, a przewróciłabym się o te gumowe uszy z którymi na razie mieszkam. Cała piąteczka, a szczególnie Louis prosili żebym z nimi zamieszkała, więc w końcu uległam.
-Porywam cię. Idź się ładnie ubierz. Czekam na dole.-Powiedział do mnie brunet wpychając mnie na schody. Poszłam na piętro, weszłam do naszego pokoju i otworzyłam szafę. W końcu postanowiłam założyć na siebie komplet ostatnio zakupiony, ale przez niską temperaturę założyłam pod szorty grube rajstopy. Poprawiłam jeszcze koka i podkreśliłam rzęsy tuszem.
Zeszłam na dół, a w salonie siedział Lou z Harrym a koło niego jakaś brunetka.
-Gotowa?-brunet wstał i zaczął szukać czegoś w spodniach.
-Mhm.
-Harry widziałeś...
-Kluczyki są na komodzie.
-Dzięki. Ah... Alice poznaj Jess.
-Siemka.-podeszłam i podałam jej dłoń, a ona ją uścisnęła.
-Hej. Miło cię poznać. Harry naprawdę dużo mi o was opowiadał.
-Pewnie przesadzał, jesteśmy okropni.
-Jak na razie nie.-uśmiechnęła się, a mnie aż zakuło w sercu. Zależy mi na Harrym, a ona wydaje się całkiem miła.
-Idziemy?-spojrzałam na Louisa.
-Tak. To my lecimy....
Ubraliśmy się grubo i wyszliśmy przed dom. Stalo tam kilka aut.
-Które?
-To na końcu.-wskazał na czarnego mini Coopera.
-Kupiłeś?
-Pożyczyłem od Zayna. Jemu dzisiaj nie jest potrzebny, a nam tak.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz.
-Fajnie...-wzdechnęłam i wsiedliśmy do auta.

Jedziemy już jakieś czterdzieści minut, a droga nie chce się kończyć.
-Co taka nieobecna?-zapytał, ściszając radio.
-Wydaje ci się.
-Raczej nie. Coś się stało?
-Myślę o świętach.
-To już za półtora tygodnia.
-Niestety.
-Mhm...
-Nie wiem co zrobić z Cher.
-Trochę przykro, że będzie tam sama.
-No. Jutro pogadam z jej psychologiem, może coś wymyślimy.
-Lepiej by było dla niej gdyby była z przyjaciółmi niż sama tam w tych czterech ścianach.
-No. O podgłoś to.-poprosiłam robiąc oczy kota ze szreka.
Podgłosił piosenkę Rihanny "Rude Boy" a ja zaczęłam śpiewać. Kiedy skończyłam moje wycie ściszyłam radio i znów wszystkie krzaki za oknem wydały się bardzo interesujące.
-Jutro raczej nie zadzwonisz.-powiedział zatrzymując samochód po jakimś domem. 'Dosyć dużym domem'.
-Powiesz mi czemu tutaj się zatrzymaliśmy?
-Dojechaliśmy.
-Dokąd?
-Jesteśmy w Donecoaster.
-Nie. Powiedz, że żartujesz.
-Nie.-uśmiechnął się do mnie tym uwodzicielskim wyrazem twarzy.- Alice na prawdę cię kocham i chcę żebyś poznała moich rodziców.
-Trzeba było powiedzieć, to bym się ładniej ubrała.
-Dla mnie zawsze jesteś ładna.-kciukiem pomasował mój policzek i delikatnie pocałował w usta.
Wysiadłam z auta, gdy tylko stanęłam na nogi poczułam jak moje kończyny się załamują. Nie z bólu, czy zmęczenia, ale ze strachu. Podeszliśmy do drzwi frontowych nie pukaliśmy, tylko Louis otworzył je kluczem, który wyciągnął ze spodni.
-Nikogo jeszcze nie ma w domu. Mama przyjedzie po pracy, a dziewczyny około czternastej powinny wrócić ze szkoły.
-Co robimy?-zapytałam.- Jest dopiero jedenasta.
-Gotujemy. Sprawdzę tylko co jest w lodówce i pojedziemy coś kupić i ugotujemy obiad. Co ty na to?
-Dobrze szefie.-stanęłam obok niego, a on przeglądał szafki i lodówkę. Weszłam do salonu. Nie zbyt duży, ale też nie mały. Zauważyłam wysoki regał z ciemnego drewna. Na półkach zauważyłam pełno fotografii: rodzinne, sióstr Louisa i jego.
-Seksowny ten maluch co nie?-usłyszałam jego głos nad moim uchem, aż przeszły mnie ciarki. Nie odpowiedziałam, tylko odpowiedziałam uśmiechem. W tesco nie obyło się bez fanek bruneta oraz znajomych jego rodziny.
-Cześć Louis. Pamiętasz nas jeszcze?
-Jasne ciociu.-przytulił ją na powitanie.
-Co tu robisz?
-Wpadłem do rodziców.
-A co to za śliczna panienka? Fanka?-spojrzała na mnie kobieta. NA oko miła około rzydzieści pięć lat.
-Nie nie.... To Alice, chcę ją przedstawić rodzicom.
-Witaj w rodzinie. Jestem ciocia Barbara. Gdyby tylko był niegrzeczny to dzwoń do mnie. Ja go postawię do pionu.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się i poczułam na twarzy wylew rumieńca.
-Dobra ja uciekam. Papa.-pożegnała się z nami i poszła dalej. Wiele fanek, które nam się przyglądały słyszały słowa Louisa i chciałby zdjęcie z nami. Zgodziłam się, a gdy skończyliśmy to oczy bolały mnie od fleszy aparatów. Zrobiliśmy zakupy i wróciliśmy do domu.
Przed pierwszą zabraliśmy się do gotowania.
-Halo?-usłyszałam dziewczęcy głos,a  akurat Lou poszedł do toalety. Niska blondynka stanęła na progu salonu i nie wiedziała co powiedzieć.
-Cześć. Louis jest w toalecie. Ja jestem Alice.-odeszłam do dziewczyny i podałam jej dłoń.
-Ja Charlotte. Ahhh.... No tak. Śliczna jesteś.
-Dzięki.
-Louis mówił mi dużo o tobie i nie przesadzał.
-Ty też jesteś prześliczna.
-Jasne.-przewróciła oczyma i przesunęłam się w bok, dzięki czemu zauważyłam dwie bliźniaczki biegnące wprost na mnie. Naskoczyły na mnie i całą trójką upadłyśmy na podłogę.
-Daisy! Phoebe! A z bratem się nie powitacie?-Lou stanął w progu salonu z wielką miną, a małe naskoczyły na niego, tyle, że go nie przewróciły, a mnie tak.
-Hey, jestem Felicity. Sorki za nie, ale one tak mają.
-Nie ma sprawy.-poprawiłam koszulkę i przywitałam się z brunetką.
-Dziewczynki, kogo to samochód stoi.... Louis.!-brunet pod czterdziestką podszedł do mojego chłopaka i uściskał go.-Fajnie, że wpadłeś. O, a kogo nam tu przywiozłeś?
-Dzień dobry. Jestem Alice.
-To jest moja dziewczyna.-dodał brunet stojąc u boku ojca.
-Śliczna.-szepnął do niego, po czym odwrócił się do mnie.- Cześć, mów mi Mark.
-Mama kiedy wraca?
-Masz szczęście Louisku, bo dzisiaj wraca wcześniej. Tak za pół godziny już powinna być, tylko ma jechać na zakupy.
-Nie musi, my już zrobiliśmy i obiad też gotowy.-Louis uśmiechnął się do mnie, a jego siostry zaczęły śpiewać piosenki chłopaków, które puściły z ich płyty.
-Dziewczynki ściszcie trochę!-Mark je upomniał.-Ja idę się odświeżyć po pracy i zaraz zejdę.
-Dobrze, przypilnujemy je.-powiedziałam z uśmiechem, a jego ojciec nic nie powiedział tylko poszedł na górę.
Usiedliśmy wtuleni na kanapie. Przyglądałam się jego siostrom. Każda jest do siebie i Louisa bardzo podobna. Przesłuchaliśmy już połowę płyty, ale to nic. Jego głosu nie mam nigdy dość.
-Polubiły cię.-szepnął mi do ucha.
-Mark, dziewczynki! Jestem!-donośny kobiecy głos, a potem trzask drzwiami. Wstaliśmy z kanapy jak poparzeni. Moje serce zaczęło bić nienaturalnym rytmem, a oni zaczęły się uginać ze strachu.
Co jeżeli mnie nie polubi? Jeżeli będzie myślała, że wykorzystuję Louisa? Teraz do mnie dotarło jak bardzo go Kocham.


______
Jest, napisałam go.!

Tak szczerze!
Podobają wam się rozdziały czy nie??
Zależy mi na waszej opinii, więc piszcie co was boli.

NN postaram się w weekend, ale nie obiecuję.

Kocham was dziewczyny.

Natalie Malik.<3

2 komentarze:

  1. Świetny :D to jest jak najbardziej szczera opinia ;)
    Fakt, że niemal nie ma Cher jakoś mi nawet nie przeszkadza, a scena, jak bliźniaczki rzucają się na Alice powala na kolana :D
    Czekam na kolejny ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. no oczywiście że się podoba :D
    i to jak dziewczynki naskoczyły na Alice xd
    ale Louis podstępem zabrał dziewczynę do swoich rodziców, podoba mi się to :D
    czekam na kolejny :*

    + nominowałam cię do The Versatile Blogger, więcej informacji pod 38 rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń