Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Thirty Eight.

*Perspektywa Alice*
HUK!
Lekko wystraszona otworzyłam oczy. Moja sypialnia. Ale chwilll...
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech wraz ze wspomnieniami z zeszłej nocy. Spojrzałam na zegarek. 7:30.
Nie mam ochoty wstawać, ale leżeć i po prostu cieszyć się szczęściem. Niestety muszę pożegnać się z przyjaciółmi i siostrą. Całe trzy miesiące bez nich. Wrócą z trasy po Ameryce. Mam około 9 tygodni na znalezienie moich biologicznych rodziców oraz przemyślenie sprawy z Louisem. Jakby nie patrzeć, nadal go kocham, mimo, że Brad staje się mi coraz bliższy. Nie mogę się nim bawić. Już nie jestem taka.
Niechętnie zwlekłam się z łóżka. Złapałam jakich T-shirt z podłogi i założyłam go. Z szafy wyjęłam ubrania i bieliznę. Poszłam do łazienki. Momentalnie puściłam wodę.
Weszłam pod nią pozwalając zmyć nocne pocałunki z mego ciała. Wyłączyłam strumień i owinęłam się ręcznikiem. Zmyłam resztki makijażu, zrobiłam nowe kreski eye-linerem. Wciągnęłam na ciało bieliznę oraz ubrania, które wybrałam ze względu na straszną duchotę panującą w Londynie od kilku dni. Mokre włosy szybko przesuszyłąm oraz przeprostowałam. Nałożyłam na głowę czapkę. Na stopy założyłam białe piętki. W sypialni do plecaka spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do kuchni. Przy stoliku siedział Brad w samych bokserkach. Podszedł do mnie i pocałował delikatnie w usta.
-Zrobiłem śniadanie. Podejrzewam, że obudziłem cię gdy spadła mi patelnia.-posłał mi uśmiech.
-Mhm.-pokiwałam głową.-Dzięki. Wygląda pysznie.-usiadłam na krześle.
-To ja pójdę się ubrać.
-Ok. Zrobię herbaty.-wyszedł z kuchni, a ja uszykowałam dwa kubki oraz wstawiłam wodę. Zalałam kubki wrzącą wodą i usiadłam przy stoliku.
Na zegarku w kuchni wybiła 8. Piętnaście minut później Brad usiadł koło mnie.
-Słuchaj... co do wczoraj.-uśmiechnął się.
-Nic na siłę Alice.-powiedział, gdy nabierałam powietrza.
-Chciałabym zacząć od przyjaźni. Jeżeli będziemy chcieli, to przekszatałcimy to w związek.
-Ok.-uśmeichnął się.-Podwieziesz mnie do centrum?
-Jasne. Muszę jechać do Cher.
-Przekaż im moje pozdrowienia.
-Nie zapomnę.-zaśmiałam się.
Wzięłam gofra i zaczęłam go jeść skubiąc na kawałki.
-Jesteś na mnie zły?
-Nie. Rozumiem, że miałaś z Louisem przejścia. Ja też dopiero co zakończyłem związek.
-Serio?
-No. Nie było kolorowo.
-U mnie było i się spieprzyło.
-Jeżeli chodzi o pracę, to masz ją załatwioną.
-Za barem?
-Nie wiem, ale jakąś masz. Tutaj jest numer mojego kumpla.
-Dzięki. Jesteś kochany.-przytuliłam go.
-Wiem.-przewrócił zabawnie oczyma.
-Szczerość. Co robisz po południu?-popatrzyłam na niego.
-Nic szczególnego.
-Załatwisz mi spotkanie z tym kolegą?
-Możemy pojechać później do klubu.
-Serio?
-Całkiem serio.-przytaknął.
-O której?
-O 12 przyjedź pod Nandos.
-Ok.
Dokończyliśmy posiłek i podwiozłam go do Starbucksa. Jakieś dwadzieścia minut później byłam w kamienicy chłopaków. Drzwi otworzył mi Liam. Blondyn i Harry wynosili walizki na dół. Poszłam do sypialni Cher i Zayna. Mulat zamykał swoją walizkę, a Cher wkladała szorty przez buty, które zawiązała wcześniej. Ogólnie miała na sobie to.
-Cała ty.
-Cicho. To przez niego.
-Możesz jechać w bieliźnie. Mi to nie przewszkadza.-zaśmiał się i wyszedł z ich walizkami.
Brunetka podeszła do mnie i przytuliła.
-Jestem w ciąży.-powiedziała.
-CO?-wytrzeszczyłam na nią oczy.
-Cicho.-przyłożyła palec do ust.
-Zayn nie wie?
-Nie, boję się mu powiedzieć.
-Dlatego nie piłaś na urodzinach.
-Właśnie dlatego.
-Myślisz, że nie będzie go chciał?
-Nie wiem.
-Nie popełnij tego samego błędu co ja.-przytuliłam ją.
-Będziemy w kontakcie.
-Jasne, że tak.
-Jak Brad?-uśmiechnęłam się i poczułam rumieńce na twarzy.-Co zrobiłaś?-popatrzyła na mnie.
-Przespałam się z nim.
-Łaaał.! Ja też bym chciała takie prezenty.-zaśmiała się.
-Ucisz się.
-Ochh. Będzie mi ciebie strasznie brakować.-przytuliła mnie znów.-Mam prośbę. Zajmij się tym oraz DJ.
-Jasne. Z chcęcią.
Wzięłam w ręce białe pudło zaklejone taśmą, a w drugą dłoń szczeniaka. Wyszłyśmy z sypialni. Zamknęłyśmy dzrwi frontowe i po schodach po woli zeszłyśmy na dół.
-Alice, możesz zabrać jedną osobę? U nas bagaże zajęły pół auta.
-Jasne.
Podeszłam do bagażnika i schowałam tam karton, a szczeniaka włożyłam do transporterówki i położyłam na tylnych siedzeniach.
Wsiadłam na miejsce kierowcy i obróciłam się po pas, a drzwi pasażera się otwzorzyły. Zapięłam pas i spojrzałam na spodnie tej osoby. Czerwone. A koszulka w białe paski.
-Hej. Dzięki za pomoc.-uśmiechnął się zapinając pas.
-Nie ma sprawy.-skłamałam. Mogłabym jechać z każdym, ale nie z nim. Nie po wczorajszym.
-Mocno wczoraj zabolało?-zapytałam, gdy jechałam za jeepem chłopaków.
-Nie tak mocno.
-Wiesz za co to było?-spytałam udając bardzo zainteresowaną jezdnią. Odpowiedziała mi cisza.-Louis widziałam jak całowałeś się z Eleanore, a pół godziny później udajesz, że nic się nie stało i mnie przepraszasz.-wydukałam z siebie słowo po słowie.
-Skąd ty...
-Chciałam ci wybaczyć, a przynajmiej spróbować. Ale zobaczyłam to co zobaczyłam.
Chwila przerwy.
-Jak Brad?-spytał.
-Dobrze. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Mhm.
Zaparkowałam przy lotnisku. Wyjęłam kluczyki ze stacyjki. Obróciłam się do bruneta.
-Lou, za każdym razem w każdym związku dawałam z siebie sto procent, bo wierzyłam, że druga cześć daje tyle samo. Poświęciłam wiele dla każdego związku. Teraz przez te trzy miesiące chce zająć się sobą. To mój czas i muszę zrobić w końcu coś dla siebie. Zabolało mnie to co powiedziałeś. Nie wiedziałam, że najbliższa mi osoba może uznać mnie za dziwkę. A szczególnie, że chciałam z nią być już na zawsze.

_________
No to już ostatni przed testem. Teraz nauka!!!!
Mówię to do wszystkich!

4 kom.=dodam od razu po testach.
3 kom.=na bank po testach.


+Do jakiej szkoły idą moje czytelniczki???


Powodzenia, weny i Pozdrawiam.;*

Natalie Malik.<3

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny :D
    No tak nauka... Ja od tygodnia nic innego nie robie tylko nnad książkami siedzę (fizyka to czarna magia) ;P
    Powodzenia na egzaminach :)

    + Ja się wybieram do liceum, profil humanistyczny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Czekam na nowy rozdział :)

    zapraszam do mnie:
    + http://opowiadania-paulikka.blogspot.com/
    + http://beauty-rich-and-famous.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie
    mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Fajnie by było gdyby Alice i Lou
    znowu byli razem. Piszesz ZAJEBIŚCIE ! Trzymam kciuki za ciebie na
    testach:)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudny rozdział :)
    niech Alice w końcu wybaczy Louis'owi :D
    i jestem ciekawa czy znajdzie biologicznych rodziców...
    czekam na następny :)
    ohh ja też mam niedługo testy -,- tak się tym denerwuje, że to jakaś masakra.
    a co do szkoły.. nie mam pojęcia gdzie iść xD

    OdpowiedzUsuń