Drugs Change The World.

Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Thirty Six

*Perspektywa Cher*
Muzyka, soki, Zayn, fałszywe drinki, muzyka, taniec...
Wir w okół mojej głowy nie miał końca. Impreza, świętowanie, śmiech, taniec, muzyka, picie.
-Idę odpocząć.-powiedziałam do Zayna i wyszłam z tłumu.
Weszłam do damskich łazienek. Kilka dziewczyn poprawiało makijaż.
-Super impreza.-powiedziały do mnie.
-Dzięki.
-Umiesz organizować party.-zaśmiała się brunetka i wyszły na salę.
Z kopertówki wyciągnęłam szminkę i poprawiłam usta. Nagle moich uszu dobiegł szloch. Obejrzałam się za siebie i nikogo nie zauważyłam. Popatrzyłam na dół kabin i w jednej zauważyłam buty Alice.
-Alice..-zaczęłam delikatnie i niepewnie, czy to ona.-Alice.. Co się stało?-zapukałam w drzwi.
Cisza.
-Nie ma nikogo w łazience?
-Nie. Tylko ja.
-Zamknij drzwi.-powiedziała.
Podeszłam do niebieskich drzwi i postawiłam przed nimi kosz, który przytargałam z drugiego końca łazienki.
-Już.
Drzwi kabiny lekko się uchyliły i wyszła z nich cała zapłakana. Makijaż spłynął.
-ALICE! ALICE!-krzyki z sali dobiegły do łazienki.
-Co jest?-popatrzyła na mnie ocierając czarne plamy spod oczu.
-Tort i prezent dla ciebie.-powiedziałam.
-Cher, strasznie ci dziękuję za to, że jesteś, za to, że to zrobiłaś. Ale nie chcę świętować dzisiejszego dnia.
-Ale co się stało?
-Widziałam... ja...jak. Bo.. Lou...Louis po...poszedł..i..i..ja..ja...chcia...chciałam...-nabrała powietrza w płuca. Powstrzymała płacz.
-Louis całował się z kimś.
-Widziałaś ją?
-Nie. Wiesz coś o niej? Mówił, że ma kogoś?
-Nie, jakbym wiedziała, powiedziałabym tobie.-podeszłam i przytuliłam ją mocno. Stanęła przede mną, otarłam jej poliki z resztek makijażu. Popatrzyłam w jej oczy. Odgarnęłam włosy z ramion.
-Pokaż mu co stracił.-uśmiechnęłam się do niej.
-Pierś do przodu, głowa wysoko.-powiedziałam, gdy otworzyłam przed nią drzwi na salę. Stanęłyśmy na schodach na parkiet, a światło skierowali prosto na nas.
Zaczęły lecieć pierwsze nuty piosenki, którą chłopacy postanowili zaśpiewać dla nas.
Louis zszedł ze sceny, podszedł do Alice. Melodia ucichła. Przez głośniki było słychać jego oddech.
-Alice, wybacz mi.-popatrzył na nią.-Kocham cię.-powiedział, a ona z całej siły sprzedała mu liścia.
Z tłumu dało się usłyszeć zdziwienie i ciche 'uuu...'. Chłopacy stanęli koło mnie równie zdezorientowani jak ja. Louis popatrzył na nas, przyłożył dłoń do polika. Wziął szampana od kelnera, który stał koło wózka z tortem.
-Nie mów, że mnie kochasz, a po kątach całujesz się ze zdzirami.-powiedziała Alice i poszła z Bradem na kanapy. Louis poszedł usiąść przy barze.
Zayn wszedł na scenę i postanowił, że impreza ma trwać dalej. DJ puścił muzykę i sala zaczęłam tańczyć. Ja i mulat poszliśmy do Alice, a chłopacy do Louisa.
-Dobrze się czujesz?-usiadła koło blondynki i przytuliłam ją.
-Tak...-wciągnęła powietrze.
-Proszę cię, zapomnij o nim i po prostu baw się. To jest twoja noc, twoje święto. Masz przyjaciół, którzy chcą się z tobą pożegnać.-spuściłam głowę. Muszę jej o tym powiedzieć.
-Alice ja... ja wyjeżdżam.
-Co? Jak to, gdzie?
-Simon załatwił mi supportowanie chłopaków. To jest dla mnie ogromna szansa.
-Na prawdę?-popatrzyła na nas, a my pokiwaliśmy głowami.
-Ale jeżeli chcesz, żebym z tobą została, to zostanę.
-Nie.. Nie musisz. Mam Brada, rodziców i Taylor. Poradzę sobie.-uśmiechnęła się do mnie.
-Taylor też jedzie. Wiesz, jest ich stylistką.
-Ah no tak. Zapomniałam.-przytuliła mnie.
-Gratuluję, a my idziemy się bawić.-wyszła na parkiet z Bradem, a my zostaliśmy we dwójkę. Przytulił mnie do swojej piersi. Wargami delikatnie musnął moje usta.
-Mógłbym już tak zostać z tobą na zawsze.-uśmiechnął się.
-Mhm...-przytaknęłam.
'Ale za osiem miesięcy będziemy we trójkę.'-dokończyłam w myślach. Boże, będę musiała mu to powiedzieć w trasie.
To będzie masakra. Jeżeli zerwiemy to trudno, ale zawsze pozostanie nadzieja.
-Idę po drinka, chcesz?-spojrzał na mnie.
-Nie, dzięki. Wzięłam dopiero tabletkę.-skłamałam.
-Ok. Zaraz wrócę.-zniknął w tłumie, a obok mnie usiadł Niall.
-Gadałem z Lou. Mówi, że się najebał i serio nie pamięta co robił, ale mówi też, że był cały czas z Harrym.
-Ja też nie widziałam, żeby wychodził. Chodź.-pociągnęłam go za rękę na tyły klubu.
-Co tu robimy?-popatrzył na mnie.
-Palę.-zapaliłam papierosa, chociaż nie powinnam.
-Dziwie się, że tak za tym przepadacie z Zaynem.
-Zaraz będę musiała się oduczyć.-powiedziałam cicho.
-Czemu?
'Kurrr.. usłyszał.'
-Nie powiesz tego Zaynowi?-popatrzyłam na blondyna z zaufaniem jakim go obdarzałam. Pokiwał głową.
-Jestem w ciąży.-powiedziałam szybko.
-O mój Boże....-otworzył szerzej oczy i momentalnie mnie przytulił, a ja poczułam łzy na policzkach. Wtuliłam się w niego.
-Cher...-Zayn wychylił się, a jego wzrok stanął na nas.

______

Nie jestem jakoś specjalnie szczęśliwa z rozdziałów.
Nie mam weny, więc będą się pojawiać później.
Chyba, że mi pokażecie jak bardzo zależy wam na historii dziewczyn.

3 kom.=NN w weekend
4 kom.=NN  jeszcze w tym tyg.

Natalie Malik.<3

1 komentarz:

  1. Aaaaaaa! Niech ona mu wreszcie powie!!
    Aaaaaaaa! Oni się mają pogodzić!!!
    Aaaaaa! Ja chcę następny rozdział!
    No koniec krzyków, świetny rozdział :)
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń