Siemka, ponownie zostałam nominowana ale na tym bloogu.
Niestety zawiecha trwa, ale namawiam do czytania mojego pierwszego blooga...Jestem już ku końcowi a później zajmę się tą historią.
www.1d-is-my-love.blogspot.com
No więc odpowiadamy:
1.Czy jesteś Directioner ?
Off course.
2. Za co kochasz chłopców z 1D ?Za wszystko. Styl, muzykę, humor, wygląd...<3
3. Jaką ich piosenkę lubisz najbardziej ?Little Things.
4. Wolisz płyte "Up all night " czy " Take me home " ?TMH... co to za pytanie..?
5. Którego chłopca kochasz najbardziej z 1D ?
Zayn, choć Louis też jest booski.<3
6. Od kiedy masz bloga ?W lipcu zaczęłam pierwszego blooga.
7. Dlaczego go piszesz ?Bo uwielbiam to robić i daje mi to satysfakcję, a przede wszystkim mogę udawać że znam 1D.<3
8. Czy jeśli Harry spytałby cię o chodzenie zgodziłabyś sie ?
Musiałabym go lepiej poznać, ale raczej tak.<3
9. Gdybyś miałą pełną lodówkę i wpuściła Nialla do domu pozwoliłabyś mu zjeść wszystko ? ^^
Musiałby się ze mną podzielić...
10. Czy tolerujesz dziwczyny chłopców i nie jesteś czasami zazdrosna ?
Jestem zazdrosna, że ich nie znam...
11. Chciałabyś przeżyć taką przygode jak 1D ?
Jasne.
Nie mam siły na nominowanie, a poza tym nominowałam już na drugim bloogu.
Sorki.;/
Natalie Malik.<3
Strony
Drugs Change The World.
Dwie najbliższe sobie przyjaciółki wiodą spokojne życie. Alice spokojna, miła, zakochana w swoim chłopaku, który wraz ze swoimi przyjaciółmi podbija listy przebojów na świecie. Cher miła dla ludzi, których zna, harda, pewna siebie, jednak zatracona w samotności. Ma dwie przyjaciółki. Tą dobrą i tą złą. Handluje narkotykami, aż poznaje przyjaciół swojego kuzyna. W jednym z nich się zakochuje... Zaczyna pisać piosenki i wschodzi na wyżyny kariery. Czy skończy z dobrze płatną pracą? Czy odważy się zakochać? Czy miłość Alice przetrwa próbę związku? Jak potoczy się ich życie, które z dnia na dzień zmienia się w pełne fotoreporterów, fanów i telewizji ??
poniedziałek, 26 listopada 2012
poniedziałek, 19 listopada 2012
Zawiecha.;/
Niestety, ale ze względu na mało czasu przez testy oraz małą liczbę komentarzy, muszę zawiesić blooga. Na razie chce również skupić się na moim pierwszym bloogu. Gdy go skończę odnowię tego blooga. Wszystkich czytelników, którzy są tutaj i to czytają zapraszam na moje pierwsze opowiadanie.
www.1d-is-my-love.blogspot.com
Do zobaczenia.
Natalie Malik.<3
www.1d-is-my-love.blogspot.com
Do zobaczenia.
Natalie Malik.<3
wtorek, 13 listopada 2012
Seven.
*Perspektywa Alice*
#Dwa tygodnie później#
-Co dzisiaj robisz skarbie?-zapytał, gdy wyszłam z łazienki ubrana i uczesana. Sięgnęłam po torbę i wpakowałam zeszyty, które dzisiaj były mi potrzebne.
-Ja mam zajęcia a ty?
-Ja mam wolne.. Musisz iść?
-Tak, chcę wyjść na ludzi.-wytknęłam język, a on rzucił mnie na łóżko, zaczął namiętnie całować. Przestaliśmy, gdy oboje musieliśmy złapać dech.
-Wiesz, że cię kocham?-zapytał tymi tęczówkami, dla których mogłabym poświęcić wszystko.
-Ja ciebie mocniej.-znowu złączyliśmy usta.
-Dalej napaleńcy! Pora się zbierać dzieciaki.!
-Sama jesteś dzieciak.-mój chłopak zszedł ze mnie i pomógł mi wstać. Poprawiłam moje włosy, które były w nieładzie przed tego kretyna.
-No już, pięknie wyglądasz.-cały czas pośpieszała mnie moja przyjaciółka.-Louis, podwieziesz nas??-zapytała go słodkim uśmieszkiem.
-Kruszynkę owszem, ale nie wiem czy ciebie też....
-No proszę.....
-Ok. Ubierajcie się, ja czekam na dole.-wyszedł z mieszkania i zbiegał schodami na dół.
-Ładnie wyglądasz.
-Jak to do pracy.
-Ale twoja praca jest inna.
-Taaa, tylko, że codziennie jestem spocona jak świnia.
-Ale za to masz figurę.
-Dobra, dobra. Gotowa?
-No.-zabrałam torbę i wyszłyśmy z mieszkania, ja zamknęłam drzwi a Cher dzwoniła do swojego mulata. Im, tak jak nam układa się świetnie. Planujemy już nasze wspólne święta, które prawdopodobnie spędzimy w Bradford, gdzie zaprosiła nas mama Zayna.
-Wiem.. Ja a tobą też. Kiedy wracasz? Mhm... Kocham cię.-Co? Ona mówi "Kocham cię"??? To nawet w jej ustach brzmi dziwnie. Cher, ta która zazwyczaj unikała miłości i tego całego bagna, sama wplątała się w to uczucie.... Nie wierzę. Nie rozumiem jak mocno piątka chłopaków mogła odmienić nasze życie.- Papa.. Tak, wpadniemy dzisiaj do was. Nie masz jutro zajęć prawda?-skierowała się do mnie, gdy wychodziłyśmy już przed wieżowiec.
-Nie, mam odwołane do końca tygodnia.
-Super, więc dzisiaj wieczorem mamy przyjść do chłopaków na małą imprezkę dla najbliższych przyjaciół.
-Ok. Tylko uprzedzam, że dzisiaj padnę jak mucha po katowaniu w szkole.
-Damy ci Red Bulla i będziesz jak nowa.
-Komu dacie Red Bulla?-zapytał Lou, gdy wsiadłyśmy do jego nowego samochodu.
-Dam go Alice, bo mówi, że dzisiaj u was padnie jak mucha.
-Ja jej dam... Przed nami jeszcze całą noc.-zabawnie poruszał brwiami, na co ja zareagowałam śmiechem i uderzyłam bruneta w ramię.
-Jedź już.-nakazałam, a on od razu to uczynił. Włączyłam radio, a tam speaker właśnie zapowiedział piosenkę chłopaków "One thing". Ja naturalnie zaczęłam śpiewać, a oni się ze mnie śmiać.
-Cher, gadałaś już z tym facetem z wytwórni Simona?
-Cii....
-Co?-ściszyłam piosenkę i odwróciłam się na tyle siedzenia.- O czym wy mówicie?
-To, ty jej....?-zdziwił się Lou.-Sorki.
-Dzięki.
-Powiesz mi o co chodzi?
-O nic takiego. Po prostu pewien facet na tamtej imprezie dał mi swoją wizytówkę i powiedział, że mam do niego zadzwonić w sprawie kontraktu.
-Nie jakiś tam facet, tylko prawa ręka Simona.
-Czemu mi nic nie mówiłaś?
-No bo ty kazałabyś mi tam dzwonić, a ja nie chcę.
-Czemu? Nie wiesz jaka to dla ciebie szansa? Mogłabyś się wyrwać z tego świata...
-I co? Jeździłabym po całym świecie i robiła z siebie rozpieszczoną gwiazdeczkę. Przede wszystkim nie byłabym sobą, a nie chcę nikogo oszukiwać. To nie jest świat dla mnie. Tam nadają się tylko snoby i bogate rozpieszczone dzieciaki.-przysłuchiwałam się jej słowom i nawet nie zauważyłam, że stoimy pod jej studiem.
-Czyli dla ciebie, ja i chłopacy jesteśmy rozpieszczonymi dzieciakami i snobami? Że niby nie jesteśmy sobą, tylko udajemy innych?
-Nieee, wiesz, że nie o to mi chodzi.
-Cher, to ty nic nie rozumiesz. Narzekasz na wszystkich i na swoje życie, ale nawet się nie kwapisz, żeby je poprawić, gdy taka szansa spada ci z nieba.
-Przestań, nic nie rozumiesz.
-To ty nic nie rozumiesz, czasem wydaje mi się, że cię straciłam. Straciłam moją siostrę, która stała się jedynie moją współmieszkanką i handlarzem dragów, dla której liczą się przede wszystkim imprezy.
-Alice, co ty mówisz?
-Cher, proszę cię. Przemyśl co ty do cholery wyprawiasz. Jak zmądrzejesz daj cynk.
Wysiadła z auta, a Louis dziwnie się na mnie patrzył. Moja szkoła znajduje się niecałe 100 metrów od studia.
-Już idę.
-Przyjechać po ciebie? Pojedziemy później coś zjeść.
-Ok. To bądź pod szkołą o 14.
-Dobrze. Miłego dnia. -pocałował mnie delikatnie.
-Już się popsuł.-rzuciłam wysiadając z auta.
Na pierwszych zajęciach dostałam sms od niej. "Sorki, nie chciałam żeby tak wyszło. Możemy pogadać po twoich zajęciach?" Odpisałam tylko "Nie, ja nie obrażam moich przyjaciół i przy okazji chłopaka." Nic nie odpisała. Ja nie chciałam się z nią kontaktować, więc próbowałam się skupić na tematach wykładów. O ustalonej godzinie siedziałam z koleżankami z zajęć pod szkołą. W pewnej chwili zauważyłam Louisa, który szedł w moją stronę.
-Tey, dziewczyny to Louis Tomlinson.-szepnęła któraś, a ja dziwnie się zaśmiałam.
-Pierdolisz.-ledwo to wypowiedziała inna a brunet stał obok nas, na przeciwko mnie.
-Siema dziewczyny.
-Hey..-odezwały się wszystkie a ja się uśmiechnęłam.
-Dziewczyny, poznajcie mojego chłopaka Louisa. Louis, to jest mary, Martha, Ann oraz Jessie.-stanęłam koło niego i zaczęłam gestykulować.
-To wy jesteście razem?
-Tak.-objął mnie jedną ręką w pasie i spojrzał w moje oczy.-Gotowa na obiad?
-Tak, możemy iść. To do poniedziałku dziewczyny.-pożegnałam się z nimi i odeszliśmy od moich koleżanek w kierunku parkingu. Czułam na nas oczy wszystkich oraz wszystkie te szepty, które zapewne nam towarzyszyły. Brunet niczym się nie przejmował, złapał mnie za rękę, jak gdyby nic się nie stało.
-Jak było na zajęciach?
Odezwał się dopiero, gdy jechaliśmy już samochodem do centrum.
-Nudno. Pisała do mnie Cher.
-I?
-I odpisałam jej, że nie zamierzam z nią rozmawiać bo obraziła was i swojego chłopaka.
-Jesteś pewna, że chcesz waszej kłótni?
-Niech zrozumie co mówi i robi. A tak w ogóle, to czemu po mnie przyszedłeś pod samą uczelnię.
-Bo chciałem zobaczyć miny twoich koleżanek, no i chciałbym potwierdzić nasz związek,
-Ale, że jak potwierdzić?
-No bo fani wiercą mi dziurę w brzuchu i w ogóle...
-Aaaa.... Zróbmy dzisiaj razem ttcama, będzie zabawnie.
-Serio?
-Serio, serio.
Zjedliśmy obiad i około 16 byliśmy u mnie w mieszkaniu. Przebrałam się w sukienkę i spakowałam ubrania na kilka dni, ponieważ postanowiłam, że dopóki nie pogodzę się z Cher zostanę u niego, z czego on był akurat bardzo zadowolony. Wjechaliśmy jeszcze do Tesco po alkohole i jechaliśmy do willi.
-Jesteśmyy.!-krzyknęliśmy równo wchodząc do środka.
-Super, wszyscy mają przyjechać na 20.
-Ok.-potwierdził Lou zanosząc trunki do kuchni.-Chodź na górę.-wziął moją walizkę i pobiegł po schodach. Na korytarzu spotkaliśmy Nialla.
-Lepiej chodźcie na dół. Zayn i Cher... No wiecie...-przewrócił zabawnie oczyma i zszedł na dół. Na szczęście mulat i brunet mieli pokoju po dwóch stronach domu, ale ich "sapanie" było słychać aż tutaj. Lou strasznie to rozbawiło, ale po jakiś trzydziestu minutach na balkonie, gdzie było przerażająco zimno w końcu skończyli i weszliśmy do sypialni.
-Wskakuj.-poklepał miejsce obok siebie, a ja z chęcią usiadłam. Położyłam głowę na jego ramieniu, a po chwili zauważyłam, że ma włączonego ttcama.
-Na żywo?
-Mhm... No więc słuchajcie wszyscy, oto jest Alice.
-Siemka...-pokiwałam do kamerki.
-No i odpowiadając na pytania fanów. Jesteśmy razem już 7 dni i 14 godzin.
-Ty to liczysz?
-Tak, bo nie chcę zapomnieć o naszej miesięcznicy.
-Ojj...-objęłam jego twarz w moje dłonie i złożyłam na jego ustach pocałunek.
Siedzieliśmy tam i wygłupialiśmy się przed tysiącami widzów prawie półtorej godziny. Poprawiłam makijaż i zeszliśmy na dół.
-Idę po drinki.-pocałował mnie w polik i wszedł do kuchni. Zauważyłam, że w salonie siedzi Cher w towarzystwie ładnej brunetki.
-Hey, my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Danielle, dziewczyna Liama.-wstała i podała mi rękę.
-Siemka. Miło poznać. Ja jestem Alice, dziewczyna Louisa.
-Ahh tak, mówił mi o tobie na koncercie w Newcastle.
-Idziesz jutro z nami na zakupy? Umówiłyśmy się po południu do centrum.-zapytała Cher. Odezwała się do mnie pierwszy raz od rana.
-Nie dzięki. Mamy plany z Louisem.-podziękowałam grzecznie i poszłam do kuchni po drinka.
_
Rozdział nijaki pomimo kłótni dziewczyn...
Co myślicie o ich sprzeczce?
Kto ma rację? Młoda, czy Cher?
NN zapewne na weeekend, szybciej jeżeli będą komentarze...
Natalie Malik.<3
#Dwa tygodnie później#
-Co dzisiaj robisz skarbie?-zapytał, gdy wyszłam z łazienki ubrana i uczesana. Sięgnęłam po torbę i wpakowałam zeszyty, które dzisiaj były mi potrzebne.
-Ja mam zajęcia a ty?
-Ja mam wolne.. Musisz iść?
-Tak, chcę wyjść na ludzi.-wytknęłam język, a on rzucił mnie na łóżko, zaczął namiętnie całować. Przestaliśmy, gdy oboje musieliśmy złapać dech.
-Wiesz, że cię kocham?-zapytał tymi tęczówkami, dla których mogłabym poświęcić wszystko.
-Ja ciebie mocniej.-znowu złączyliśmy usta.
-Dalej napaleńcy! Pora się zbierać dzieciaki.!
-Sama jesteś dzieciak.-mój chłopak zszedł ze mnie i pomógł mi wstać. Poprawiłam moje włosy, które były w nieładzie przed tego kretyna.
-No już, pięknie wyglądasz.-cały czas pośpieszała mnie moja przyjaciółka.-Louis, podwieziesz nas??-zapytała go słodkim uśmieszkiem.
-Kruszynkę owszem, ale nie wiem czy ciebie też....
-No proszę.....
-Ok. Ubierajcie się, ja czekam na dole.-wyszedł z mieszkania i zbiegał schodami na dół.
-Ładnie wyglądasz.
-Jak to do pracy.
-Ale twoja praca jest inna.
-Taaa, tylko, że codziennie jestem spocona jak świnia.
-Ale za to masz figurę.
-Dobra, dobra. Gotowa?
-No.-zabrałam torbę i wyszłyśmy z mieszkania, ja zamknęłam drzwi a Cher dzwoniła do swojego mulata. Im, tak jak nam układa się świetnie. Planujemy już nasze wspólne święta, które prawdopodobnie spędzimy w Bradford, gdzie zaprosiła nas mama Zayna.
-Wiem.. Ja a tobą też. Kiedy wracasz? Mhm... Kocham cię.-Co? Ona mówi "Kocham cię"??? To nawet w jej ustach brzmi dziwnie. Cher, ta która zazwyczaj unikała miłości i tego całego bagna, sama wplątała się w to uczucie.... Nie wierzę. Nie rozumiem jak mocno piątka chłopaków mogła odmienić nasze życie.- Papa.. Tak, wpadniemy dzisiaj do was. Nie masz jutro zajęć prawda?-skierowała się do mnie, gdy wychodziłyśmy już przed wieżowiec.
-Nie, mam odwołane do końca tygodnia.
-Super, więc dzisiaj wieczorem mamy przyjść do chłopaków na małą imprezkę dla najbliższych przyjaciół.
-Ok. Tylko uprzedzam, że dzisiaj padnę jak mucha po katowaniu w szkole.
-Damy ci Red Bulla i będziesz jak nowa.
-Komu dacie Red Bulla?-zapytał Lou, gdy wsiadłyśmy do jego nowego samochodu.
-Dam go Alice, bo mówi, że dzisiaj u was padnie jak mucha.
-Ja jej dam... Przed nami jeszcze całą noc.-zabawnie poruszał brwiami, na co ja zareagowałam śmiechem i uderzyłam bruneta w ramię.
-Jedź już.-nakazałam, a on od razu to uczynił. Włączyłam radio, a tam speaker właśnie zapowiedział piosenkę chłopaków "One thing". Ja naturalnie zaczęłam śpiewać, a oni się ze mnie śmiać.
-Cher, gadałaś już z tym facetem z wytwórni Simona?
-Cii....
-Co?-ściszyłam piosenkę i odwróciłam się na tyle siedzenia.- O czym wy mówicie?
-To, ty jej....?-zdziwił się Lou.-Sorki.
-Dzięki.
-Powiesz mi o co chodzi?
-O nic takiego. Po prostu pewien facet na tamtej imprezie dał mi swoją wizytówkę i powiedział, że mam do niego zadzwonić w sprawie kontraktu.
-Nie jakiś tam facet, tylko prawa ręka Simona.
-Czemu mi nic nie mówiłaś?
-No bo ty kazałabyś mi tam dzwonić, a ja nie chcę.
-Czemu? Nie wiesz jaka to dla ciebie szansa? Mogłabyś się wyrwać z tego świata...
-I co? Jeździłabym po całym świecie i robiła z siebie rozpieszczoną gwiazdeczkę. Przede wszystkim nie byłabym sobą, a nie chcę nikogo oszukiwać. To nie jest świat dla mnie. Tam nadają się tylko snoby i bogate rozpieszczone dzieciaki.-przysłuchiwałam się jej słowom i nawet nie zauważyłam, że stoimy pod jej studiem.
-Czyli dla ciebie, ja i chłopacy jesteśmy rozpieszczonymi dzieciakami i snobami? Że niby nie jesteśmy sobą, tylko udajemy innych?
-Nieee, wiesz, że nie o to mi chodzi.
-Cher, to ty nic nie rozumiesz. Narzekasz na wszystkich i na swoje życie, ale nawet się nie kwapisz, żeby je poprawić, gdy taka szansa spada ci z nieba.
-Przestań, nic nie rozumiesz.
-To ty nic nie rozumiesz, czasem wydaje mi się, że cię straciłam. Straciłam moją siostrę, która stała się jedynie moją współmieszkanką i handlarzem dragów, dla której liczą się przede wszystkim imprezy.
-Alice, co ty mówisz?
-Cher, proszę cię. Przemyśl co ty do cholery wyprawiasz. Jak zmądrzejesz daj cynk.
Wysiadła z auta, a Louis dziwnie się na mnie patrzył. Moja szkoła znajduje się niecałe 100 metrów od studia.
-Już idę.
-Przyjechać po ciebie? Pojedziemy później coś zjeść.
-Ok. To bądź pod szkołą o 14.
-Dobrze. Miłego dnia. -pocałował mnie delikatnie.
-Już się popsuł.-rzuciłam wysiadając z auta.
Na pierwszych zajęciach dostałam sms od niej. "Sorki, nie chciałam żeby tak wyszło. Możemy pogadać po twoich zajęciach?" Odpisałam tylko "Nie, ja nie obrażam moich przyjaciół i przy okazji chłopaka." Nic nie odpisała. Ja nie chciałam się z nią kontaktować, więc próbowałam się skupić na tematach wykładów. O ustalonej godzinie siedziałam z koleżankami z zajęć pod szkołą. W pewnej chwili zauważyłam Louisa, który szedł w moją stronę.
-Tey, dziewczyny to Louis Tomlinson.-szepnęła któraś, a ja dziwnie się zaśmiałam.
-Pierdolisz.-ledwo to wypowiedziała inna a brunet stał obok nas, na przeciwko mnie.
-Siema dziewczyny.
-Hey..-odezwały się wszystkie a ja się uśmiechnęłam.
-Dziewczyny, poznajcie mojego chłopaka Louisa. Louis, to jest mary, Martha, Ann oraz Jessie.-stanęłam koło niego i zaczęłam gestykulować.
-To wy jesteście razem?
-Tak.-objął mnie jedną ręką w pasie i spojrzał w moje oczy.-Gotowa na obiad?
-Tak, możemy iść. To do poniedziałku dziewczyny.-pożegnałam się z nimi i odeszliśmy od moich koleżanek w kierunku parkingu. Czułam na nas oczy wszystkich oraz wszystkie te szepty, które zapewne nam towarzyszyły. Brunet niczym się nie przejmował, złapał mnie za rękę, jak gdyby nic się nie stało.
-Jak było na zajęciach?
Odezwał się dopiero, gdy jechaliśmy już samochodem do centrum.
-Nudno. Pisała do mnie Cher.
-I?
-I odpisałam jej, że nie zamierzam z nią rozmawiać bo obraziła was i swojego chłopaka.
-Jesteś pewna, że chcesz waszej kłótni?
-Niech zrozumie co mówi i robi. A tak w ogóle, to czemu po mnie przyszedłeś pod samą uczelnię.
-Bo chciałem zobaczyć miny twoich koleżanek, no i chciałbym potwierdzić nasz związek,
-Ale, że jak potwierdzić?
-No bo fani wiercą mi dziurę w brzuchu i w ogóle...
-Aaaa.... Zróbmy dzisiaj razem ttcama, będzie zabawnie.
-Serio?
-Serio, serio.
Zjedliśmy obiad i około 16 byliśmy u mnie w mieszkaniu. Przebrałam się w sukienkę i spakowałam ubrania na kilka dni, ponieważ postanowiłam, że dopóki nie pogodzę się z Cher zostanę u niego, z czego on był akurat bardzo zadowolony. Wjechaliśmy jeszcze do Tesco po alkohole i jechaliśmy do willi.
-Jesteśmyy.!-krzyknęliśmy równo wchodząc do środka.
-Super, wszyscy mają przyjechać na 20.
-Ok.-potwierdził Lou zanosząc trunki do kuchni.-Chodź na górę.-wziął moją walizkę i pobiegł po schodach. Na korytarzu spotkaliśmy Nialla.
-Lepiej chodźcie na dół. Zayn i Cher... No wiecie...-przewrócił zabawnie oczyma i zszedł na dół. Na szczęście mulat i brunet mieli pokoju po dwóch stronach domu, ale ich "sapanie" było słychać aż tutaj. Lou strasznie to rozbawiło, ale po jakiś trzydziestu minutach na balkonie, gdzie było przerażająco zimno w końcu skończyli i weszliśmy do sypialni.
-Wskakuj.-poklepał miejsce obok siebie, a ja z chęcią usiadłam. Położyłam głowę na jego ramieniu, a po chwili zauważyłam, że ma włączonego ttcama.
-Na żywo?
-Mhm... No więc słuchajcie wszyscy, oto jest Alice.
-Siemka...-pokiwałam do kamerki.
-No i odpowiadając na pytania fanów. Jesteśmy razem już 7 dni i 14 godzin.
-Ty to liczysz?
-Tak, bo nie chcę zapomnieć o naszej miesięcznicy.
-Ojj...-objęłam jego twarz w moje dłonie i złożyłam na jego ustach pocałunek.
Siedzieliśmy tam i wygłupialiśmy się przed tysiącami widzów prawie półtorej godziny. Poprawiłam makijaż i zeszliśmy na dół.
-Idę po drinki.-pocałował mnie w polik i wszedł do kuchni. Zauważyłam, że w salonie siedzi Cher w towarzystwie ładnej brunetki.
-Hey, my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Danielle, dziewczyna Liama.-wstała i podała mi rękę.
-Siemka. Miło poznać. Ja jestem Alice, dziewczyna Louisa.
-Ahh tak, mówił mi o tobie na koncercie w Newcastle.
-Idziesz jutro z nami na zakupy? Umówiłyśmy się po południu do centrum.-zapytała Cher. Odezwała się do mnie pierwszy raz od rana.
-Nie dzięki. Mamy plany z Louisem.-podziękowałam grzecznie i poszłam do kuchni po drinka.
_
Rozdział nijaki pomimo kłótni dziewczyn...
Co myślicie o ich sprzeczce?
Kto ma rację? Młoda, czy Cher?
NN zapewne na weeekend, szybciej jeżeli będą komentarze...
Natalie Malik.<3
wtorek, 6 listopada 2012
Six.
*Perspektywa Alice*
Właśnie idę po szampana, a tu nagle zatrzymuje mnie nikt inny jak moja siostrzyczka.
-Hey, co ty tu robisz.?
-Masz talent. Powinnyście tworzyć duet.
-Taaa jasne. To ona ładnie śpiewa nie ja. A co ty tu robisz?
-Zapomniałaś, że od przyszłego miesiąca będę z nimi pracować?
-Ah no tak.... Całkowicie zapomniałam.
-Wiesz kogo widziałam ostatnio na mieście?
-No dawaj.-zasięgnęłam po kieliszek, gdy obok mnie przychodził kelner.
-Matta z Jackie. Wyglądali na bardzo szczęśliwych razem.
-Pierdzielisz?
Właśnie idę po szampana, a tu nagle zatrzymuje mnie nikt inny jak moja siostrzyczka.
-Hey, co ty tu robisz.?
-Masz talent. Powinnyście tworzyć duet.
-Taaa jasne. To ona ładnie śpiewa nie ja. A co ty tu robisz?
-Zapomniałaś, że od przyszłego miesiąca będę z nimi pracować?
-Ah no tak.... Całkowicie zapomniałam.
-Wiesz kogo widziałam ostatnio na mieście?
-No dawaj.-zasięgnęłam po kieliszek, gdy obok mnie przychodził kelner.
-Matta z Jackie. Wyglądali na bardzo szczęśliwych razem.
-Pierdzielisz?
-Nie, nie chcę mieć na razie dzieci więc nie pierdolę.
-Muszę pogadać z Cher. Pogadamy później.
-Raczej jutro, ja zaraz wyjeżdżam.-usłyszałam jej ostatnie słowa wchodząc na stopnie przy wejściu do salonu. Wypatrywałam mojej przyjaciółki. Zauważyłam jak wychodzi na taras, zapewne zapalić. Podążyłam w jej stronę.
-A ty gdzie na to zimno?-tuż przy drzwiach na taras złapał mnie Harry.
-Muszę pogadać z Cher.
-Masz. -ściągnął swoją marynarkę i założył ją na mnie.- Nie mogę pozwolić, żebyś się przeziębiła.
-Dziękuję. Słodki jesteś.
-Pogadamy później?-patrzył na mnie tak tymi swoimi błękitno zielonymi tęczówkami, a gdy mnie dotykał moje ciało oblegała gęsia skórka. Nie umiałam ukryć jak on na mnie działa. Jednak nie zmieniało to faktu, że nadal coś ciągnie mnie do Louisa.
-Jasne.-pociągnęłam klamkę i wyszłam na świeże powietrze.
Nie myliłam się. Moja "siostrzyczka" siedziała i kończyła właśnie papierosa. Nikogo z naszych przyjaciół tutaj nie było więc mogłyśmy spokojnie porozmawiać na temat Matta.
Matt był to chłopak Cher. Byli razem prawie trzy lata,a znali się od podstawówki. Można powiedzieć, że byli przyjaciółmi. Do czasu. On lubił imprezować, ale traktował kobiety jak swoją własność. Cały czas traktował ją jak dziwkę. Kiedy chciał troszczył się o nią. Kiedyś, w wieku 17 lat zaszła w ciążę, właśnie z nim. On niczym się nie przejął i kazał jej ją usunąć. Ich "związek" był burzliwy. Tyle przynajmniej wiem z jej opowiadań i wyżaleń... W końcu, gdy ona poznała mnie ja pomogłam jej się podnieść z tego wszystkiego, jednak została jedna rzecz. Jej "przyjaźń" z tą całą Jackie. Nigdy jej nie lubiłam. Jest głupia, niemiła i sprzedaje dragi. To ona ją w to wciągnęła. Popsuła ją do końca.
-Co tu robisz?-zapytała, gdy zauważyła, że jestem obok niej.
-Musimy pogadać. Zgadnij czego się dowiedziałam....
-Że Matt i Jackie są razem?
-Skąd to wiesz?
-Widziałam ich wczoraj jak jechałam do domu. Potem siedziałam z jego ciuchami. Alice... Brakuje mi go.
-Przestań. Jak może ci brakować kogoś, kto zepsuł twoje życie do reszty...? I jeszcze twoja przyjaciółeczka z nim jest. To jest śmieszne. Wiem, że trudno się odkochać. Ale powiedz mi szczerze.. Czujesz coś do Zayna? Widzę, że jemu na tobie bardzo zależy. Kiedyś mi powiedział, że nigdy nie czuł czegoś takiego do dziewczyny.
-Nie wiem...-z jej oka wypłynęła łza.
-A co byś dla niego zrobiła? Skończyłabyś z narkotykami?
-Pewnie tak.
-No i masz odpowiedź. Zaryzykuj i zobacz co się wydarzy. Może to ten jedyny...
-Wiesz co mała...-stanęła obok mnie. Nie ukrywajmy, ale normalnie jest ode mnie wyższa o 15 centymetrów, ale w tych litach, to o jakieś trzydzieści.- Może i nie jesteś doświadczona, ale za to dajesz boskie rady. Powinno być na odwrót, ja powinnam dawać ci przykład a tak nie jest. Czy to nie jest....-wskazała na marynarkę, którą do siebie przytulałam.-Jesteście razem?
-Nie... Oszalałaś?
-Ja? Chyba ty. Najpierw Lou a teraz mój kuzynek. Którego kochasz?
-Pogięło cię. Jesteś głupia. Spadaj układać sobie przyszłość....-zrobiła, to co jej kazałam.-Ey, poczęstuj mnie fajką.
-Masz.-podała mi całą paczkę.
-Ja chce jedną.
-Teraz raczej nie będą mi potrzebne...-uśmiechnęła się tak zabójczo, że każdemu by się nogi ugięły. Wyciągnęłam jednego Malboro i zapaliłam. Zaciągałam się i wypuszczałam kłęby dymu.
-Oj ty niegrzeczna...-naszedł mnie od tyłu i złapał w talii.
-Czasem mam chwile słabości.
-Co do mnie czujesz.?-zapytał po chwili ciszy.- W ogóle coś czujesz?
-Harry, to nie jest takie pro....
-Wiem, że spałaś z Louisem. Czujesz coś do niego?
-Chybaa...
-Ciesze się.
-Co?
-Ciesze się, że jesteś szczęśliwa. Myślałem, że moglibyśmy być razem, ale poznałem kogoś.
-To super.
-No. Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
-Zawsze mów prawdę. W związku lub prawie związku to jest najważniejsze...
-Jesteś niesamowita, on na pewno to doceni. Znam go i wiem, że jeżeli nadal o ciebie walczy, to faktycznie cię kocha.
-Jesteś najlepszym przyjacielem Harry...-wtuliłam się w jego tors. Ściągnęłam marynarkę, dałam ją jemu i pocałowałam w policzek.
Weszłam do środka z lokowatym, a na scenie stali właśnie chłopacy oprócz Harolda, który już do nich szedł i Zayna, który składał ostatnie pocałunki mojej przyjaciółce.
-Zaśpiewamy teraz piosenkę, którą napisał dla nas Ed, nasz przyjaciel. Nazywa się "Moments"(music)
Nie powiem, bo ja i Cher popłakałyśmy się....
-A oto ostatnia dzisiejszego wieczoru "More Than This"(music)-spojrzał się na mnie, a ja odpłynęłam, w końcu wypowiedziałam bezgłośnie w jego stronę te dwa słowa, a on uśmiechnął się tak jak wtedy, gdy mówił mi to samo.
Dobrze, że ja w końcu znalazłam moją rodzinkę na świecie. Za nic ich nie oddam. <3 <3 <3
Ze snem nie było już problemu....
_
Oto rozdział szósty...
Co powiecie na związek Alice i ....?
-Muszę pogadać z Cher. Pogadamy później.
-Raczej jutro, ja zaraz wyjeżdżam.-usłyszałam jej ostatnie słowa wchodząc na stopnie przy wejściu do salonu. Wypatrywałam mojej przyjaciółki. Zauważyłam jak wychodzi na taras, zapewne zapalić. Podążyłam w jej stronę.
-A ty gdzie na to zimno?-tuż przy drzwiach na taras złapał mnie Harry.
-Muszę pogadać z Cher.
-Masz. -ściągnął swoją marynarkę i założył ją na mnie.- Nie mogę pozwolić, żebyś się przeziębiła.
-Dziękuję. Słodki jesteś.
-Pogadamy później?-patrzył na mnie tak tymi swoimi błękitno zielonymi tęczówkami, a gdy mnie dotykał moje ciało oblegała gęsia skórka. Nie umiałam ukryć jak on na mnie działa. Jednak nie zmieniało to faktu, że nadal coś ciągnie mnie do Louisa.
-Jasne.-pociągnęłam klamkę i wyszłam na świeże powietrze.
Nie myliłam się. Moja "siostrzyczka" siedziała i kończyła właśnie papierosa. Nikogo z naszych przyjaciół tutaj nie było więc mogłyśmy spokojnie porozmawiać na temat Matta.
Matt był to chłopak Cher. Byli razem prawie trzy lata,a znali się od podstawówki. Można powiedzieć, że byli przyjaciółmi. Do czasu. On lubił imprezować, ale traktował kobiety jak swoją własność. Cały czas traktował ją jak dziwkę. Kiedy chciał troszczył się o nią. Kiedyś, w wieku 17 lat zaszła w ciążę, właśnie z nim. On niczym się nie przejął i kazał jej ją usunąć. Ich "związek" był burzliwy. Tyle przynajmniej wiem z jej opowiadań i wyżaleń... W końcu, gdy ona poznała mnie ja pomogłam jej się podnieść z tego wszystkiego, jednak została jedna rzecz. Jej "przyjaźń" z tą całą Jackie. Nigdy jej nie lubiłam. Jest głupia, niemiła i sprzedaje dragi. To ona ją w to wciągnęła. Popsuła ją do końca.
-Co tu robisz?-zapytała, gdy zauważyła, że jestem obok niej.
-Musimy pogadać. Zgadnij czego się dowiedziałam....
-Że Matt i Jackie są razem?
-Skąd to wiesz?
-Widziałam ich wczoraj jak jechałam do domu. Potem siedziałam z jego ciuchami. Alice... Brakuje mi go.
-Przestań. Jak może ci brakować kogoś, kto zepsuł twoje życie do reszty...? I jeszcze twoja przyjaciółeczka z nim jest. To jest śmieszne. Wiem, że trudno się odkochać. Ale powiedz mi szczerze.. Czujesz coś do Zayna? Widzę, że jemu na tobie bardzo zależy. Kiedyś mi powiedział, że nigdy nie czuł czegoś takiego do dziewczyny.
-Nie wiem...-z jej oka wypłynęła łza.
-A co byś dla niego zrobiła? Skończyłabyś z narkotykami?
-Pewnie tak.
-No i masz odpowiedź. Zaryzykuj i zobacz co się wydarzy. Może to ten jedyny...
-Wiesz co mała...-stanęła obok mnie. Nie ukrywajmy, ale normalnie jest ode mnie wyższa o 15 centymetrów, ale w tych litach, to o jakieś trzydzieści.- Może i nie jesteś doświadczona, ale za to dajesz boskie rady. Powinno być na odwrót, ja powinnam dawać ci przykład a tak nie jest. Czy to nie jest....-wskazała na marynarkę, którą do siebie przytulałam.-Jesteście razem?
-Nie... Oszalałaś?
-Ja? Chyba ty. Najpierw Lou a teraz mój kuzynek. Którego kochasz?
-Pogięło cię. Jesteś głupia. Spadaj układać sobie przyszłość....-zrobiła, to co jej kazałam.-Ey, poczęstuj mnie fajką.
-Masz.-podała mi całą paczkę.
-Ja chce jedną.
-Teraz raczej nie będą mi potrzebne...-uśmiechnęła się tak zabójczo, że każdemu by się nogi ugięły. Wyciągnęłam jednego Malboro i zapaliłam. Zaciągałam się i wypuszczałam kłęby dymu.
-Oj ty niegrzeczna...-naszedł mnie od tyłu i złapał w talii.
-Czasem mam chwile słabości.
-Co do mnie czujesz.?-zapytał po chwili ciszy.- W ogóle coś czujesz?
-Harry, to nie jest takie pro....
-Wiem, że spałaś z Louisem. Czujesz coś do niego?
-Chybaa...
-Ciesze się.
-Co?
-Ciesze się, że jesteś szczęśliwa. Myślałem, że moglibyśmy być razem, ale poznałem kogoś.
-To super.
-No. Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
-Zawsze mów prawdę. W związku lub prawie związku to jest najważniejsze...
-Jesteś niesamowita, on na pewno to doceni. Znam go i wiem, że jeżeli nadal o ciebie walczy, to faktycznie cię kocha.
-Jesteś najlepszym przyjacielem Harry...-wtuliłam się w jego tors. Ściągnęłam marynarkę, dałam ją jemu i pocałowałam w policzek.
Weszłam do środka z lokowatym, a na scenie stali właśnie chłopacy oprócz Harolda, który już do nich szedł i Zayna, który składał ostatnie pocałunki mojej przyjaciółce.
-Zaśpiewamy teraz piosenkę, którą napisał dla nas Ed, nasz przyjaciel. Nazywa się "Moments"(music)
Nie powiem, bo ja i Cher popłakałyśmy się....
-A oto ostatnia dzisiejszego wieczoru "More Than This"(music)-spojrzał się na mnie, a ja odpłynęłam, w końcu wypowiedziałam bezgłośnie w jego stronę te dwa słowa, a on uśmiechnął się tak jak wtedy, gdy mówił mi to samo.
Kilka godzin później przed zaśnięciem wzięłam do ręki mojego i'Phona. Otworzyłam galerię.
Cher i Harry
Niall z batonikiem
Przyjaciele
Harry
kuzynostwo
rodzinka najważniejsza....
Dobrze, że ja w końcu znalazłam moją rodzinkę na świecie. Za nic ich nie oddam. <3 <3 <3
Ze snem nie było już problemu....
_
Oto rozdział szósty...
Co powiecie na związek Alice i ....?
No właśnie, do kogo ona wypowiedziała te dwa słowa? Harry, czy Louis?
+pytajcie... www.ask.fm/xnataliemalik
Natalie Malik.<3
+pytajcie... www.ask.fm/xnataliemalik
Natalie Malik.<3
poniedziałek, 5 listopada 2012
Five.
*Perspektywa Cher*
Obudziłam się w ramionach rapera z którym wczoraj balowałam. Spojrzałam na zegarek, była 06:32. Ogarnęłam ubrania, które leżały w cały domu. Ubrałam się w nie, odbyłam poranną toaletę, po czym zostawiłam kartkę na poduszce.
" Lecę do domu. Było bardzo miło... Narka. xoxo Cher "
Wyszłam z apartamentu, zjechałam windą na dół hotelu. Wsiadłam do jakiejś taksówki i podałam kierowcy adres mojego domu. Po niecałych dziesięciu minutach byłam pod wieżowcem. Wjechałam na nasze 11 piętro. Dom był pusty. A no tak... Alice miała zostać na noc u chłopaków. Stanęłam przed lodówką. Chciałam coś zjeść, ale nadal czułam jak mój żołądek wykręca się na drugą stronę. Nadal czułam toksyny w mojej krwi. Z tego co pamiętam to brałam extazy i paliłam trawę. Czy wzięłam coś jeszcze? Nie wiem i raczej się tego nie dowiem. Położyłam się na łóżku i wtuliłam w koszulkę, która mi po nim została...
Jakiś czas drzemałam, ale obudziły mnie wibracje telefonu. Dostałam wiadomość od mulata.
"Umieram... Mam kaca i nic nie pamiętam. Mogę wpaść do ciebie?" odruchowo napisałam "Okey.". Długo nie musiałam czekać, a zadzwonił dzwonek. Otworzyłam mu drzwi i wróciłam do leżenia i przytulania koszulki.
-Wszystko okey?
-Jasne....-usiadł na łóżko. Dawno o nim nie myślałam. Tęsknię za nim....
-Nie wydaje mi się... Może
-Przytul mnie.-przerwałam mu.
Zrobił to o co go poprosiłam.... Leżeliśmy wtuleni. Ja zasnęłam, gdy się obudziłam była już osiemnasta. Zayn leżał i obserwował mnie.
-Jak się spało?-zapytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Wspaniale, ale otworzyłam oczy i wróciła rzeczywistość.
-Czyli ja?-zasmucił się, chybaa...
-Nie. Nie wiesz o co chodzi.-wstałam z łóżka. Ściągnęłam ubrania do bielizny, nie obchodziło mnie to, że on leży i wszystko widzi. Założyłam koszulkę, do której się tuliłam oraz wyciągnęłam stare wytarte męskie dresy. Założyłam skarpetki i bluzę, bo było mi na prawdę chłodno.
-Co robimy?-zapytał idąc za mną. Skierowałam się do kuchni. Tam znalazłam wczorajsze naleśniki z nutellą. Było ich około piętnastu. Włożyłam je do mikrofali i włączyłam na półtorej minuty.
-A na co masz ochotę? Ja na bang nie wychodzę z domu.
-Ja też. Muszę wytrzeźwieć do jutra....
-No.-nastała cisza, żadne z nas nie ośmieliło się zakończyć. chociaż....
-Pokażesz mi swoje piosenki?
-Po co?
-Chciałbym je usłyszeć przed twoim koncertem.
-Jeżeli chcesz... Ale nie są one takie piękne i długie. Idź do salonu koło fortepianu, na pufy.
Poszłam do mojej sypialni. Wzięłam gitarę i cały notatnik. Podążyłam do pokoju obok. Zayn siedział tam, gdzie mu kazałam. Usiadłam obok niego na pufie. Najpierw musiałam się najeść. On również nie pogardził naleśnikami. Po moim jedzeniu musiałam chwilę odpocząć, bo miałam sklejone struny głosowe od nutelli. Gadaliśmy, w końcu usiadłam przy fortepianie. Wyciągnęłam nuty do piosenki Christine Perrie-Jar of Hearts i zaczęłam śpiewać, gdy skończyłam on patrzył się na mnie i nie mógł przestać.
-Cudnie... Zaśpiewaj mi coś swojego autorstwa.
-Nie, no co ty....
-Dalej. Obiecałaś.
-No dobra... No więc nosi tytuł "Want U Back"
-Dajesz...
Po skończonej piosence zamknęłam notatnik i odłożyłam gitarę w kąt pokoju.
-Wiesz, że masz talent...?
-Tak jak miliony osób...
-Powinnaś iść do X factora, albo do jakiś producentów.
-Żartujesz sobie.
-Nie. Zobaczysz, że staniesz się sławna.
-Jesteś smieszny...
-Nie i jutro zmieni się twoje życie....
-Jasneee...
Przewróciłam oczyma i nalałam sobie pepsi.
Następnego ranka obudziłam się około dziesiątej. Dzisiaj jest piątek. Chłopacy robią imprezę z powodu albumu, który wydają w przyszłym tygodniu. Poprosili mnie abym zagrała kilka piosenek. Co ja do cholery robię.? Wyjęłam mojego i'Phona spod poduszki. Miałam trzy smsy. Dwa od Zayna i jeden od Harrego. Odczytałam najpierw od kuzyna.
"Przyjedźcie wcześniej, sprawdzisz sprzęt. xoxo Harry"
Potem od mulata:
"Nie mogę się doczekać twojego występu."
"Do zobaczenie kotek. Wiedz, że podobasz mi się. xoxo Zayn"
Wstałam i poszłam do kuchni. Nie czułam głodu, bo nadal miałam w buzi smak wczorajszych naleśników. Wzięłam butelkę wody i poszłam do salonu. Tam Alice grała na gitarze którąś z piosenek, którą mam dzisiaj zaśpiewać. Ja sama nie mogłabym się skupić na ob czynnościach, a skoro moja przyjaciółka umie genialnie grać, to ją wykorzystam....
-Gotowa gwiazdo?-zapytała, po czym jej wzrok utkwił na mojej koszulce.
-Nadal za nim tęsknisz?
-Trochę.
-Nie udawaj i nie kłam bo tego nie umiesz.
-Dobra no. Tęsknię. Zadowolona...?-zapytałam ironicznie i usiadłam na pufie.
-Musisz żyć dalej. A tak w ogóle, to jestem z ciebie zadowolona, bo rzuciłaś dragi...-spojrzałam na mnie jakby spodziewała się odpowiedzi:"Tak, już jestem czysta na zawsze." Ta nie nastąpiła.
-Brałaś?
-Oj tylko na dyskotece.
-Oj... co brałaś?
-Extazy i paliłam.
-Cudo... Sama czy z kimś?
-Paliłam z Malikiem.
-Na dyskotece?-nie odpowiedziałam.-Kobieto, masz ludzi, którym na tobie zależy. Skończ z tym, a twoje życie będzie lepsze.
-Dobra, daj sobie spokój.-wyszłam z pokoju. Nie odzywałam się do niej całe południe. Ubrałam koszulę w kratę, którą wciągnęłam do czarnych rurek, tego samego koloru lity z ćwiekami i zarzuciłam kurtkę skórzaną.
-Młoda! Gotowa..?
-No, zaraz wyjdę.
Po kilku minutach stanęła przede mną. Jak zawsze wyglądała bosko. Wybrała dzisiaj zestaw, który jakiś czas temu skompletowała.
-Jak wyglądam?-zapytała obracając się.
-Bosko, a ja?
-Idealnie gwiazdoo.
Wyszłyśmy z mieszkania i poszłyśmy do auta. Alice zabrała moją gitarę i nuty w razie kłopotów. Wzięłam naszą walizkę. Spakowałyśmy w niej ubrania na jutro bo po imprezie zostajemy na noc u nich, żeby nie wracać po pijaku. Ja kierowałam, bo mała nie chce na razie robić prawa jazdy. Pod willą chłopaków było kilka aut, jednak my mogłyśmy stanąć pod samymi drzwiami. W środku było cicho. Zadzwoniłam dzwonkiem i weszłyśmy do środka. Liam uciekał, Harry go gonił z łyżką i marchewką w buzi, za którym biegł Louis. Ten widok rozbawił mnie, Alice oraz Nialla i Zayna, którzy stanęli obok nas.
-Siemka.-przywitał się z nami blondyn i uciekł do kuchni.
-Hey Cher.-pocałował mnie w policzek mulat.
-Alice, pójdziesz zobaczyć sprzęt? Zaraz do ciebie przyjdę...
-Dostałaś smsa?
-Tak i słuchaj... Bardzo cię lubię. Świetnie się dogadujemy i w ogóle, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na związek. Byłam w jednym i to bardzo toksycznym. Pozwól, że na razie będziemy bardzo bliskimi przyjaciółmi.
-Jak bardzo bliskimi?
-Tak.-przysunęłam się do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-Dobrze, będę czekał, aż będziesz gotowa nazwać to związkiem.-złapał mnie za rękę i wprowadził do środka.
#występ#
Niestety ta chwila nadchodzi. Z każdą minutą jestem coraz bliżej skompromitowania się przed tymi wszystkimi szychami ze świata muzyki. Alice już siedzi z gitarą na stołku obok tego na którym ja będę siedziała. Do mikrofonu podszedł Harry.
-Hey, witam wszystkich. Razem z chłopakami postanowiliśmy pokazać wam naszą przyjaciółkę oraz moją kuzynkę, która ma niesamowity talent i umili nam czas swoim głosem. Oto Cher Lloyd.-zabrzmiały oklaski oraz krzyki i piski chłopców. Weszłam na ten mały podest i usiadłam na krześle.
-Witam wszystkich. Pierwsza piosenka nosi tytuł "I don't trust myself with loving you" (music) Ten nazwałam "Beautiful people". (music) Niektórzy pewnie czują się samotni, to dla was. "Dancing on my own". (music) Ostatni kawałek napisałam niedawno i ten ma tytuł "Superhero".(music) - po ostatnich słowach usłyszałam gromkie brawa. Po chwili na podest weszło całe One Direction.
-Jeszcze raz brawa dla naszej przyjaciółki...-wypowiedział Niall a ich znajomi zaczęli klaskać. Ukłoniłam się lekko i podeszłam do mikrofonu.
-Na gitarze grała moja przyjaciółka Alice May.-wskazałam na nią,a ona również lekko się ukłoniła. Widownia podziękowała nam brawami. Po chwili mogłyśmy zejść ze sceny i bawić się dalej. Muzykę puszczał przyjaciel Zayna-Mike.
#jakiś czas później#
-Witam.-podszedł do mnie lekko siwawy mężczyzna. Ubrany był w biały T-shirt, czarne spodnie i białe Vansy.- Jestem George.-podał mi rękę.-Jestem współpracownikiem Simona Cowella producenta twoich przyjaciół.
-Tak wiem, kto to.
-No więc z wielką chęcią słuchałem twojego występu i muszę przyznać, że oni się nie pomylili. Masz ogromny głos. Proszę.-wręczył mi małą karteczkę.-To jest moja wizytówka. Zadzwoń, gdy będziesz chciała porozmawiać w sprawie kontraktu.
-Dziekuję...
-To ja dziękuję za to, że zechciałaś dzisiaj wystąpić i ukazać nam swój głos.
___
No więc mamy już rozdział piąty.
Jak wam się podoba?
Dziękuję za te trzy komentarze.
Myślę, że teraz będzie tak samo.
Zapraszam do mnie:
www.1d-is-my-love.blogspot.com
+pytajcie o wszystko.!
www.ask.fm/xnataliemalik
Natalie Malik.<3
Obudziłam się w ramionach rapera z którym wczoraj balowałam. Spojrzałam na zegarek, była 06:32. Ogarnęłam ubrania, które leżały w cały domu. Ubrałam się w nie, odbyłam poranną toaletę, po czym zostawiłam kartkę na poduszce.
" Lecę do domu. Było bardzo miło... Narka. xoxo Cher "
Wyszłam z apartamentu, zjechałam windą na dół hotelu. Wsiadłam do jakiejś taksówki i podałam kierowcy adres mojego domu. Po niecałych dziesięciu minutach byłam pod wieżowcem. Wjechałam na nasze 11 piętro. Dom był pusty. A no tak... Alice miała zostać na noc u chłopaków. Stanęłam przed lodówką. Chciałam coś zjeść, ale nadal czułam jak mój żołądek wykręca się na drugą stronę. Nadal czułam toksyny w mojej krwi. Z tego co pamiętam to brałam extazy i paliłam trawę. Czy wzięłam coś jeszcze? Nie wiem i raczej się tego nie dowiem. Położyłam się na łóżku i wtuliłam w koszulkę, która mi po nim została...
Jakiś czas drzemałam, ale obudziły mnie wibracje telefonu. Dostałam wiadomość od mulata.
"Umieram... Mam kaca i nic nie pamiętam. Mogę wpaść do ciebie?" odruchowo napisałam "Okey.". Długo nie musiałam czekać, a zadzwonił dzwonek. Otworzyłam mu drzwi i wróciłam do leżenia i przytulania koszulki.
-Wszystko okey?
-Jasne....-usiadł na łóżko. Dawno o nim nie myślałam. Tęsknię za nim....
-Nie wydaje mi się... Może
-Przytul mnie.-przerwałam mu.
Zrobił to o co go poprosiłam.... Leżeliśmy wtuleni. Ja zasnęłam, gdy się obudziłam była już osiemnasta. Zayn leżał i obserwował mnie.
-Jak się spało?-zapytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Wspaniale, ale otworzyłam oczy i wróciła rzeczywistość.
-Czyli ja?-zasmucił się, chybaa...
-Nie. Nie wiesz o co chodzi.-wstałam z łóżka. Ściągnęłam ubrania do bielizny, nie obchodziło mnie to, że on leży i wszystko widzi. Założyłam koszulkę, do której się tuliłam oraz wyciągnęłam stare wytarte męskie dresy. Założyłam skarpetki i bluzę, bo było mi na prawdę chłodno.
-Co robimy?-zapytał idąc za mną. Skierowałam się do kuchni. Tam znalazłam wczorajsze naleśniki z nutellą. Było ich około piętnastu. Włożyłam je do mikrofali i włączyłam na półtorej minuty.
-A na co masz ochotę? Ja na bang nie wychodzę z domu.
-Ja też. Muszę wytrzeźwieć do jutra....
-No.-nastała cisza, żadne z nas nie ośmieliło się zakończyć. chociaż....
-Pokażesz mi swoje piosenki?
-Po co?
-Chciałbym je usłyszeć przed twoim koncertem.
-Jeżeli chcesz... Ale nie są one takie piękne i długie. Idź do salonu koło fortepianu, na pufy.
Poszłam do mojej sypialni. Wzięłam gitarę i cały notatnik. Podążyłam do pokoju obok. Zayn siedział tam, gdzie mu kazałam. Usiadłam obok niego na pufie. Najpierw musiałam się najeść. On również nie pogardził naleśnikami. Po moim jedzeniu musiałam chwilę odpocząć, bo miałam sklejone struny głosowe od nutelli. Gadaliśmy, w końcu usiadłam przy fortepianie. Wyciągnęłam nuty do piosenki Christine Perrie-Jar of Hearts i zaczęłam śpiewać, gdy skończyłam on patrzył się na mnie i nie mógł przestać.
-Cudnie... Zaśpiewaj mi coś swojego autorstwa.
-Nie, no co ty....
-Dalej. Obiecałaś.
-No dobra... No więc nosi tytuł "Want U Back"
-Dajesz...
Po skończonej piosence zamknęłam notatnik i odłożyłam gitarę w kąt pokoju.
-Wiesz, że masz talent...?
-Tak jak miliony osób...
-Powinnaś iść do X factora, albo do jakiś producentów.
-Żartujesz sobie.
-Nie. Zobaczysz, że staniesz się sławna.
-Jesteś smieszny...
-Nie i jutro zmieni się twoje życie....
-Jasneee...
Przewróciłam oczyma i nalałam sobie pepsi.
Następnego ranka obudziłam się około dziesiątej. Dzisiaj jest piątek. Chłopacy robią imprezę z powodu albumu, który wydają w przyszłym tygodniu. Poprosili mnie abym zagrała kilka piosenek. Co ja do cholery robię.? Wyjęłam mojego i'Phona spod poduszki. Miałam trzy smsy. Dwa od Zayna i jeden od Harrego. Odczytałam najpierw od kuzyna.
"Przyjedźcie wcześniej, sprawdzisz sprzęt. xoxo Harry"
Potem od mulata:
"Nie mogę się doczekać twojego występu."
"Do zobaczenie kotek. Wiedz, że podobasz mi się. xoxo Zayn"
Wstałam i poszłam do kuchni. Nie czułam głodu, bo nadal miałam w buzi smak wczorajszych naleśników. Wzięłam butelkę wody i poszłam do salonu. Tam Alice grała na gitarze którąś z piosenek, którą mam dzisiaj zaśpiewać. Ja sama nie mogłabym się skupić na ob czynnościach, a skoro moja przyjaciółka umie genialnie grać, to ją wykorzystam....
-Gotowa gwiazdo?-zapytała, po czym jej wzrok utkwił na mojej koszulce.
-Nadal za nim tęsknisz?
-Trochę.
-Nie udawaj i nie kłam bo tego nie umiesz.
-Dobra no. Tęsknię. Zadowolona...?-zapytałam ironicznie i usiadłam na pufie.
-Musisz żyć dalej. A tak w ogóle, to jestem z ciebie zadowolona, bo rzuciłaś dragi...-spojrzałam na mnie jakby spodziewała się odpowiedzi:"Tak, już jestem czysta na zawsze." Ta nie nastąpiła.
-Brałaś?
-Oj tylko na dyskotece.
-Oj... co brałaś?
-Extazy i paliłam.
-Cudo... Sama czy z kimś?
-Paliłam z Malikiem.
-Na dyskotece?-nie odpowiedziałam.-Kobieto, masz ludzi, którym na tobie zależy. Skończ z tym, a twoje życie będzie lepsze.
-Dobra, daj sobie spokój.-wyszłam z pokoju. Nie odzywałam się do niej całe południe. Ubrałam koszulę w kratę, którą wciągnęłam do czarnych rurek, tego samego koloru lity z ćwiekami i zarzuciłam kurtkę skórzaną.
-Młoda! Gotowa..?
-No, zaraz wyjdę.
Po kilku minutach stanęła przede mną. Jak zawsze wyglądała bosko. Wybrała dzisiaj zestaw, który jakiś czas temu skompletowała.
-Jak wyglądam?-zapytała obracając się.
-Bosko, a ja?
-Idealnie gwiazdoo.
Wyszłyśmy z mieszkania i poszłyśmy do auta. Alice zabrała moją gitarę i nuty w razie kłopotów. Wzięłam naszą walizkę. Spakowałyśmy w niej ubrania na jutro bo po imprezie zostajemy na noc u nich, żeby nie wracać po pijaku. Ja kierowałam, bo mała nie chce na razie robić prawa jazdy. Pod willą chłopaków było kilka aut, jednak my mogłyśmy stanąć pod samymi drzwiami. W środku było cicho. Zadzwoniłam dzwonkiem i weszłyśmy do środka. Liam uciekał, Harry go gonił z łyżką i marchewką w buzi, za którym biegł Louis. Ten widok rozbawił mnie, Alice oraz Nialla i Zayna, którzy stanęli obok nas.
-Siemka.-przywitał się z nami blondyn i uciekł do kuchni.
-Hey Cher.-pocałował mnie w policzek mulat.
-Alice, pójdziesz zobaczyć sprzęt? Zaraz do ciebie przyjdę...
-Dostałaś smsa?
-Tak i słuchaj... Bardzo cię lubię. Świetnie się dogadujemy i w ogóle, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na związek. Byłam w jednym i to bardzo toksycznym. Pozwól, że na razie będziemy bardzo bliskimi przyjaciółmi.
-Jak bardzo bliskimi?
-Tak.-przysunęłam się do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-Dobrze, będę czekał, aż będziesz gotowa nazwać to związkiem.-złapał mnie za rękę i wprowadził do środka.
#występ#
Niestety ta chwila nadchodzi. Z każdą minutą jestem coraz bliżej skompromitowania się przed tymi wszystkimi szychami ze świata muzyki. Alice już siedzi z gitarą na stołku obok tego na którym ja będę siedziała. Do mikrofonu podszedł Harry.
-Hey, witam wszystkich. Razem z chłopakami postanowiliśmy pokazać wam naszą przyjaciółkę oraz moją kuzynkę, która ma niesamowity talent i umili nam czas swoim głosem. Oto Cher Lloyd.-zabrzmiały oklaski oraz krzyki i piski chłopców. Weszłam na ten mały podest i usiadłam na krześle.
-Witam wszystkich. Pierwsza piosenka nosi tytuł "I don't trust myself with loving you" (music) Ten nazwałam "Beautiful people". (music) Niektórzy pewnie czują się samotni, to dla was. "Dancing on my own". (music) Ostatni kawałek napisałam niedawno i ten ma tytuł "Superhero".(music) - po ostatnich słowach usłyszałam gromkie brawa. Po chwili na podest weszło całe One Direction.
-Jeszcze raz brawa dla naszej przyjaciółki...-wypowiedział Niall a ich znajomi zaczęli klaskać. Ukłoniłam się lekko i podeszłam do mikrofonu.
-Na gitarze grała moja przyjaciółka Alice May.-wskazałam na nią,a ona również lekko się ukłoniła. Widownia podziękowała nam brawami. Po chwili mogłyśmy zejść ze sceny i bawić się dalej. Muzykę puszczał przyjaciel Zayna-Mike.
#jakiś czas później#
-Witam.-podszedł do mnie lekko siwawy mężczyzna. Ubrany był w biały T-shirt, czarne spodnie i białe Vansy.- Jestem George.-podał mi rękę.-Jestem współpracownikiem Simona Cowella producenta twoich przyjaciół.
-Tak wiem, kto to.
-No więc z wielką chęcią słuchałem twojego występu i muszę przyznać, że oni się nie pomylili. Masz ogromny głos. Proszę.-wręczył mi małą karteczkę.-To jest moja wizytówka. Zadzwoń, gdy będziesz chciała porozmawiać w sprawie kontraktu.
-Dziekuję...
-To ja dziękuję za to, że zechciałaś dzisiaj wystąpić i ukazać nam swój głos.
___
No więc mamy już rozdział piąty.
Jak wam się podoba?
Dziękuję za te trzy komentarze.
Myślę, że teraz będzie tak samo.
Zapraszam do mnie:
www.1d-is-my-love.blogspot.com
+pytajcie o wszystko.!
www.ask.fm/xnataliemalik
Natalie Malik.<3
sobota, 3 listopada 2012
ask.fm
Hey.
Specjalnie dla was założyłam konto na ask.fm
oto link:
http://ask.fm/xnataliemalik
Zapraszam do zadawania mi pytań na wszystkie tematy.
Chętnie odpowiem.
Natalie Malik.<3
piątek, 2 listopada 2012
Four.
Siedzę u mnie w sypialni. Układam właśnie kolejny tekst piosenki, której nigdy nie zaśpiewam.... Ostatnio Alice wierci mi dziurę w brzuchu, abym poszła do brytyjskiego show X factor, ale ja nie mam najmniejszej ochoty na takie bzdety. Może i dzięki temu wybił się mój kuzyn, ale ja nie zamierzam brać w tym udziału. One Direction robią jutro jakieś spotkanie ze znajomymi i chcą abym zaśpiewała tam kilka piosenek. Zgodziłam się ze względu na Harrego.
-Co robisz?-usiadła obok mnie Al.
-Nie widzisz?
-Aaaa. To w końcu zgodziłaś się?
-No, Harry za bardzo błagał, a ja uległam....
-I dobrze, może oni pomogą ci w karierze.
-Wiesz, co dzisiejsze słoneczko chyba za mocno ci przygrzało.
-Też cię kocham myszata.
-Co robimy wieczorem?-zapytałam ją.
-Nie wiem. Ja mam ochotę pójść do klubu. Ale bez tej twojej Jackie.
-Nie zaczynajmy tego tematu.
-Ile już nie bierzesz?
-Pięć dni.
-I jak się czujesz?
-Dobrze.
-Widzisz? Nie potrzebujesz tego świństwa do szczęścia.
-Dobra, a jak tam Louis?
-Szkoda gadać....-chciała wstać jednak ja zatrzymałam ją.
-Gadaj.
-No więc on chce żebym z nim była, ale ja nie chcę psuć jego związku. A poza tym umówiłam się do kina na 15 z Harrym.
-Dzisiaj?
-No....
-To może ja pójdę do klubu i tam się spotkamy?
-Jak chcesz. Byłam wczoraj u Taylor.
-I co u niej?
-Dostała pracę jako stylistka.
-Tak? U kogo?
-No i to jest zabawne, bo u chłopaków.
-Nie pierdol...
-Mówię prawdę.
-O ja cie... Mówiłaś jej coś na temat Louisa?
-Mhm...
-Poradziła ci coś?
-Że mam słuchać głosu serca...
-No to faktycznie pomogła.
-No.
-Ja bym ci pomogła, ale moje doświadczenie w związkach jest marne.
-Hahhaa.
-Spadaj. Ja muszę dokończyć piosenkę.
-A jaki ma ogólnie tytuł?
-"Superhero"
-Fajne. Ja lecę do kina.
-Powodzenia na randce.!-krzyknęłam jeszcze gdy zamykała drzwi od domu.
Mój spokój nie trwał zbyt długo, bo jak zwykle ktoś chciał mi przeszkodzić.
-Co?-zapytałam zdenerwowana odbierając mojego i'Phona.
-Siema mała.-zaczął mulat.
Powiem szczerze długo wytrzymuje. Gada mi się z nim nawet fajnie, ale ja nie chcę związków, a on wygląda na podrywacza.
-Co chcesz?
-Co robisz wieczorem?
-Idę do klubu.
-Super, wpadnę do ciebie o ósmej.-rozłączył się, a ja widząc, że dochodzi już czwarta odłożyłam gitarę, a tekst schowałam do mojego notatnika. Weszłam do garderoby. Gdy skompletowałam ubiór założyłam go na siebie. Obejrzałam się jeszcze w lustrze. Poszłam do łazienki. Zrobiłam delikatny makijaż, tylko oczy podkreśliłam cienką kreską. O wpół do ósmej ktoś zadzwonił dzwonkiem.
-Co ty tu robisz?-zapytałam widząc w drzwiach Jackie.
-Jak to co, dzisiaj piątek.
-I?
-I masz robotę.-wcisnęła mi do ręki garść paczek z kokainą.
-Jackie, ja muszę z tym przestać. Nie chcę.-oddałam jej towar.
-Skoro tak mówisz, ale pamiętaj, że na tym nasza przyjaźń się kończy.-wyszła z mieszkania. Widziałam jak na klatce mija Zayna, który był zdezorientowany trochę sytuacją.
-Wchodź.-otworzyłam mu drzwi, a sama poszłam do kuchni. Wyjęłam mojego ulubionego papierosa kilkacza i zaczęłam się zaciągać.
-Co się stało?-zapytał siadając na krześle.
-Nie ważne.
-Ważne skoro płaczesz...
Otarłam szybko łzę, która niezdarnie wyłoniła się z mego oka.
-Możemy iść?-zapytałam wyrzucając peta do popielniczki
-Ok.
Po około dwudziestu minutach spaceru byliśmy przed ulubionym klubem "Party Hard". Przed wejściem stała długa kolejka, jednak ja z Zaynem przedostaliśmy się do środka bez najmniejszego problemu. Mulat podszedł do ochroniarza, przywitał się z nim, a ten wpuścił nas do środka. Zostawiłam kurtkę na wieszakach i weszliśmy na salę główną. Uderzyło we mnie ciepłe powietrze. Zapach trudno było określić. Śmierdziało wszystkim, alkoholem, papierosami, trawą, potem.... Jednym słowem fuj. Usiedliśmy przy barze. Zamawialiśmy drinki jeden po drugim. Po czwartym drinki miałam ochotę potańczyć, więc wyciągnęłam go na parkiet. Tańczyliśmy, aż on poszedł do ubikacji. Wróciłam do punktu alkoholi.
-Poproszę szkocką.-zamówiłam,a barmanka zaczęła mi ją nalewać.-Dzięki.-wzięłam łyka i wyciągnęłam mój telefon. Miałam dwa nieodebrane połączenia i wiadomość od Al:"Gdzie jesteś, w jakim klubie?" . Kliknęłam odpowiedz i wysłałam:"Party Hard, jestem z Zaynem. Wpadajcie". Chowając telefon do torebki spojrzałam na godzinę. Była już 21:30. Niby młoda godzina, ale ja zawsze balowałam do samego końca, a teraz już byłam wcięta. Może to przez brak narkotyków. Zawsze jestem przyzwyczajona do picia z dragami.
Szperałam w torebce, aż wyszukałam jedną małą pomarańczową tabletkę. Bez zastanowienia połknęłam ją. Popiłam alkoholem.
-Już jestem...-powiedział mulat siadając obok mnie.-Podobno, jest tutaj Chris Brown.
-Serio?
-No. Idziemy obczaić VIP?
-Jasne. Napisz do Harolda, że tam będziemy, bo przychodzi z Alice.
-Ok.-wyciągnął swój telefon i szybko wydukał wiadomość.
Chodziliśmy po strefie VIP. Znaleźliśmy jakiś wony stolik, usiedliśmy tam i piliśmy.
-Siema stary.-podszedł do nas Chris i przywitał się z Zaynem.-Co tu robisz?
-Jestem z koleżanką. Czekamy na Harrego i jej przyjaciółkę.
-Widzę, że imprezujecie.
-No...
-Dosiądźcie się do nas.-zaproponował.-Mamy trawkę.
-Co ty na to?-zapytał się mnie mulat.
-Dla mnie spoko. A tak w ogóle Cher jestem -podałam rękę Chrisowi, a ten ją uścisnął.
-No to zapraszamy...-skierował się w stronę ich stolika.
-Palisz?-zapytał się mnie po cichu Zayn.
-Nieraz, a ty?
-Okazyjnie....
-Maluchy, dawać skręta naszym młodziakom....-zapowiedział Brown do swojego kolegi.
Gdy dostałam zioło odpaliłam je i zaczęłam się zaciągać. Podałam go Zaynowi, a ten zrobił to samo. Siedzieliśmy z nimi. nie powiem, bo bardzo dobrze się bawiliśmy. W końcu przyszła Alice i Harry. Gdy zauważyłam ich razem z mulatem odeszliśmy od Chrisa i poszliśmy do przyjaciół. Brown wcisnął mi jeszcze karteczkę ze swoim numerem telefonu.
-Jak było w kinie?-zapytałam powstrzymując napady śmiechu.
-Dobrze. Ale jakoś głowa mnie boli, chyba pojadę do domu. Jak chcecie to zostańcie.
-Ja też będę jechał. Jedziesz ze mną stary?-zapytał lokowaty przyjaciela.
-No.. Lola jedziesz ze mną?
-nie, ja jeszcze zostanę w klubie. Mam ochotę potańczyć.
-To my się zmywamy. Ja będę u Harrego, więc dom masz dla siebie.
Gdy moi znajomi wyszli ja wróciłam do Chrisa.
-Widzę, że zostałaś...
-Mam ochotę na Party Hard.
-Masz....-zaciągnął się skrętem, ja otworzyłam buzię, a on zaczął wypuszczać dym do mojej jamy ustnej. Na koniec pocałowaliśmy się. Jedyne co ostatnie pamiętam z imprezy, to to, że pojechaliśmy do niego. Tam działo się wieeele.... Gdy wpadliśmy do mieszkania on oparł mnie o ścianę i zaczął całować po dekoldzie, w końcu ściągnął ze mnie koszulę. Nie pozostawałam mu dłużna, ściągnęłam koszulkę, a potem spodnie. Robiliśmy to na przemian. Gdy znajdowaliśmy się w sypialni byliśmy całkiem nadzy. Wszedł we mnie a ja lekko pojękiwałam. Wiele razy robiłam to na haju, jednak tym razem było jakoś inaczej. Zamiast widzieć przed oczyma twarz amerykańskiego rapera widziałam tylko Zayna. Wrzuciłam z głowy jego obraz i kontynuowałam przyjemność z Chrisem. Gdy on opadł obok mnie wtuliłam się w jego tors i pomyślałam o tym, co on teraz robi....
_____
Jak wam się podoba?
Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału,
ale myślę, że jesteście z tego zadowoleni tak jak ja.
Kolejny rozdział przewiduję w niedzielę lub w poniedziałek...
Jestem lekko smutna, ponieważ nikt z was nie dodaje komentarzy.
Liczba wejść rośnie, ale wolałabym widzieć wasze komentarze....
Natalie Malik.<3
poniedziałek, 29 października 2012
Three.
*Perspektywa Alice*
"Co do kurwyy.!"-pomyślałam czytając tę wiadomość. On ma dziewczynę i nie zamierzam psuć czyjegoś związku. I tak wystarczająco już namieszałam.... Koniec. Muszę znaleźć kogoś innego.
-Wszystko okey?-zapytał Harry wchodząc do mojego pokoju.
-Tak, tak. Coś się stało?-zapytałam wstając z łóżka.
-Nic, tylko Cher kazała cię zawołać, bo obiad już gotowy.
-Ok.-odwróciłam się, a on stał tak blisko mnie. Widziałam każdy kolor w jego źrenicach. Mogę przyznać. Oczy ma nieziemskie.
-Wszystko dobrze?-zapytał, gdy stałam tak i patrzyłam w jego paczadła.
-Tak, sorki.
Ja pierdolę. Co za denna rozmowa.... Skierowałam się do drzwi. Gdy już łapałam za klamkę poczułam rękę na moim nadgarstku.
-Alice... Chciałabyś pójść ze mną do kina i wybrać się ze mną na koncert?
-Ymmm....-kurwa, co ja mam zrobić...-Okey.-uśmiechnęłam się i wyszliśmy z pokoju. W salonie wszyscy siedzieli i już jedli.
-W końcu.-powiedział Lou.-Ile można na was czekać.
-Ciekawe, co tam robiliście...-poruszał zabawnie brwiami blondyn.
-A trochę macankaa i w ogóle...-zaczęłam mu wkręcać na co wszyscy walnęli facepalmy.
Harry zrobił minę typu "O matko boskaa..." więc ja i on zaczęliśmy się chichrać.
-To nie było śmieszne.-powiedział Lou, gdy już zasiedliśmy do stołu.
-Wręcz przeciwnie.-obdarowałam go wzrokiem "Mam cię gdzieś".
Jedliśmy i jedliśmy. Oczywiście jako pierwsza skończyła jeść moja przyjaciółka.
Gdy zauważyła, że już każdy przestał oprócz Nialla pakować jedzenia zaczęła zbierać naczynia. Nieoczekiwanie wstał mulat i zaczął jej pomagać.
-A ty co odwalasz? -zaczął Liam.
-W domu to jako ostatni zaczynasz sprzątać.-dodał marchewkowy.
-Jasne, nie kłamcie.
-Aaaaaaa.... no dobra, troszkę przesadziłem.-odpowiedział jemu brunet porozumiewawczo poruszając brwiami.
W pokoju zostałam tylko ja, Harry, Louis i Nialler, który nadal jadł zapiekankę.
-Co robicie w przyszły piątek?-zapytał brunet.
-Nie wiem, jeszcze nie planowałyśmy.
-No bo byłoby super gdybyście pojechały z nami na koncert Rihanny. Dostaliśmy zaproszenia za kulisy i w ogóle. Ale nie chcemy iść sami.
-Z wami będzie zabawniej.-obdarzył mnie uśmiechem Lou.
-Zobaczymy...-wstałam od stołu i potargałam loczkowi kudły, po czym wyszłam do kuchni żeby wziąć wodę. Tam zobaczyłam, że Cher z Zaynem palą papierosy i o czymś rozmawiają. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do ubikacji. Potem wróciłam do salonu i włączyłam step up 4 na DVD. Usiadłam na pufie i zajadałam się krówkami, które zawsze leżą na stoliku.
-Co oglądasz?-zapytał Louis siadając obok mnie na dywanie.
-Step up 4.
-Masz to na dvd?
-Mhm...
-A mogę obejrzeć z tobą?
-Zakazać ci nie mogę.
-Słuchaj, musimy pogadać.
-Na pewno nie teraz.
-Co powiesz na spacer?
-Po filmie, okey?
-A ja bym chciał teraz.
-A ja nie. A tak w ogóle, to gdzie Niall, Harold i Liam?
-Niall z Harrym pojechali do domu, bo nasz manager chce się z nimi widzieć. A Liam poszedł na randkę z Danielle.
-Aaa....
-To jak z tym spacerem?
-No dobraaa...
-Super. Ubierz się cieplutko.
-Ok.
Poszłam do pokoju, zauważyłam ciepłe ciuchy, które kiedyś skompletowałam. Idealnie nadawały się na dzisiejszą pogodę. Wyszłam na korytarz, założyłam kurtkę i zarzuciłam na szyję szal. Weszłam jeszcze do kuchni.
-Cher, idę na spacer z Louisem. Nie wiem kiedy wrócę. Jakby co mama telefon.
-Ok. Ja będę raczej w domu.
-Dobra.
Wyszłam na klatkę schodową. Zeszłam na dół, gdyż mieszkałyśmy na drugim piętrze i nie było sensu jeżdżenia windą. Przy klatce stał Lou.
-O, już jesteś.
-Mhm... Gdzie idziemy?
-Może do parku niedaleko?
-Ok.
Szliśmy powolnym krokiem. W końcu zaszliśmy do parku. Usiadłam na ławce. Louis też chciał, jednak zaczepiły go fanki. Najpierw musiał porobić sobie zdjęcia i popodpisywać autografy, a potem zasiadł obok mnie.
-Zerwałem z Eleanor.-przerwał ciszę bawiąc się palcami.
-I?
-I myślałem, że moglibyśmy spotkać się.
-Louis. Ja nie chcę psuć niczyjego związku. Myślę, że najlepiej będzie, gdy zapomnimy o tym wszystkim.
-Tylko w tym jest problem.
-Niby jaki?
-No bo ja nie umiem o tobie zapomnieć.
-Prosze cię. Takie teksty n mnie nie działają. Może na inne panny starczy to, ż ejesteś sławn, masz ładny uśmiech i oczy, ale ja taka nie jestem.
-Też jesteś ładna. Wczoraj gdy kładłem się spać myślałem tylko o tobie.
-Wróć do El. Ona naprawdę cię kocha.
-Ale ja chcę ciebie.
-Ale nasz związek nie udałby się na dłuższą metę.
-Skąd wiesz?
-Bo wiem i tyle. A poza tym umówiłam się z Harrym do kina.
-Co?
-To samo.
-Kiedy?
-Dzisiaj, chciał się ze mną spotkać.
-Zgodziłaś się?
-A dlaczego nie?
-Nie mam nikogo, a on wydaje się fajny.
-Tym samym ranisz mnie.
-Louis przestań. Masz 22 lata, jesteś z El już bardzo długo. Nie kończcie tego przeze mnie.
-Myślałem, że jesteś inna.
-Pomyliłeś się.
Wstałam i poszłam alejką w stronę domku mojej siostrzyczki.Po jakiś 15 minutach drogi byłam na miejscu. Zrobiłyśmy sobie kakao i usiadłyśmy w altance w cudnymi oszklonymi ścianami na ogród.
-Opowiadaj co jest.
-Skąd wiesz....?
-Jestem twoją siostrzyczką. Zawsze wiem, kiedy coś cię trapi.
Zasiorbnęłam się napojem i poczułam jak ciepło przenika do środka mego organizmu.
-No więc mówiłam ci o tym kuzynie Cher. Harrym.
-Mhm. I jak tam jego przyjaciele?
-No i są na prawdę fajni.
-I w czym problem?
-Bo na tej imprezie przespałam się z jednym z nich.
-Co?
-No i on ma to znaczy miał dziewczynę.
-Ogłupiałaś....
-On mi dzisiaj powiedział, że chce ze mną być, ale ja nie chcę psuć ich związku i na pewno nie chcę być z kimś przez seks.
-No to gruboo.
-No ale mimo tego umówiłam się na kino i koncert z Harrym.
-Tym kuzynem?
-No...
-Powiem ci, że mogłabyś książki pisać.
-Poradźź....-zrobiłam słodką minkę.
-Nie wiem, co mam ci doradzić. Musisz sama zdecydować z którym chcesz się spotykać. I czy w ogóle do któregoś coś czujesz...
-Dzięki, to samo mogłabym wyczytać z jakiś głupich poradników.
-Nie ma za co. Zawsze służę pomocą.
-Dobra, dobra. A co u ciebie mała?
-A no jakoś idzie. Dostałam propozycję pracy przy trasie koncertowej pewnego zespołu.
-Jako kto?
-Jako stylistka oczywiście.
-A no tak, zapomniałam.
-Jak oni się zwą? Może ich kojarzę.
-To jest jakiś nowy zespół.... Poczekaj zaraz ci znajdę nazwę.-wyciągnęła i'Phona i zaczęła szukać.
-One....
-Direction?
-Tak, właśnie oni. Znasz ich?
-Taylor?
-No..?
-To właśnie tam śpiewa kuzyn Cher i właśnie o nich mówiłyśmy...
____
No to mamy kolejny...
Teraz już dłuższy i z perspektywy Alice.
Chyba nikt nie czyta tego blooga... ;/
Może go usunąć?
Jeżeli nie chce wam się komentować, to chociaż zaznaczcie w ankiecie, że czytacie bądź nie.
To chyba tyle.
Natalie Malik.<3
"Co do kurwyy.!"-pomyślałam czytając tę wiadomość. On ma dziewczynę i nie zamierzam psuć czyjegoś związku. I tak wystarczająco już namieszałam.... Koniec. Muszę znaleźć kogoś innego.
-Wszystko okey?-zapytał Harry wchodząc do mojego pokoju.
-Tak, tak. Coś się stało?-zapytałam wstając z łóżka.
-Nic, tylko Cher kazała cię zawołać, bo obiad już gotowy.
-Ok.-odwróciłam się, a on stał tak blisko mnie. Widziałam każdy kolor w jego źrenicach. Mogę przyznać. Oczy ma nieziemskie.
-Wszystko dobrze?-zapytał, gdy stałam tak i patrzyłam w jego paczadła.
-Tak, sorki.
Ja pierdolę. Co za denna rozmowa.... Skierowałam się do drzwi. Gdy już łapałam za klamkę poczułam rękę na moim nadgarstku.
-Alice... Chciałabyś pójść ze mną do kina i wybrać się ze mną na koncert?
-Ymmm....-kurwa, co ja mam zrobić...-Okey.-uśmiechnęłam się i wyszliśmy z pokoju. W salonie wszyscy siedzieli i już jedli.
-W końcu.-powiedział Lou.-Ile można na was czekać.
-Ciekawe, co tam robiliście...-poruszał zabawnie brwiami blondyn.
-A trochę macankaa i w ogóle...-zaczęłam mu wkręcać na co wszyscy walnęli facepalmy.
Harry zrobił minę typu "O matko boskaa..." więc ja i on zaczęliśmy się chichrać.
-To nie było śmieszne.-powiedział Lou, gdy już zasiedliśmy do stołu.
-Wręcz przeciwnie.-obdarowałam go wzrokiem "Mam cię gdzieś".
Jedliśmy i jedliśmy. Oczywiście jako pierwsza skończyła jeść moja przyjaciółka.
Gdy zauważyła, że już każdy przestał oprócz Nialla pakować jedzenia zaczęła zbierać naczynia. Nieoczekiwanie wstał mulat i zaczął jej pomagać.
-A ty co odwalasz? -zaczął Liam.
-W domu to jako ostatni zaczynasz sprzątać.-dodał marchewkowy.
-Jasne, nie kłamcie.
-Aaaaaaa.... no dobra, troszkę przesadziłem.-odpowiedział jemu brunet porozumiewawczo poruszając brwiami.
W pokoju zostałam tylko ja, Harry, Louis i Nialler, który nadal jadł zapiekankę.
-Co robicie w przyszły piątek?-zapytał brunet.
-Nie wiem, jeszcze nie planowałyśmy.
-No bo byłoby super gdybyście pojechały z nami na koncert Rihanny. Dostaliśmy zaproszenia za kulisy i w ogóle. Ale nie chcemy iść sami.
-Z wami będzie zabawniej.-obdarzył mnie uśmiechem Lou.
-Zobaczymy...-wstałam od stołu i potargałam loczkowi kudły, po czym wyszłam do kuchni żeby wziąć wodę. Tam zobaczyłam, że Cher z Zaynem palą papierosy i o czymś rozmawiają. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do ubikacji. Potem wróciłam do salonu i włączyłam step up 4 na DVD. Usiadłam na pufie i zajadałam się krówkami, które zawsze leżą na stoliku.
-Co oglądasz?-zapytał Louis siadając obok mnie na dywanie.
-Step up 4.
-Masz to na dvd?
-Mhm...
-A mogę obejrzeć z tobą?
-Zakazać ci nie mogę.
-Słuchaj, musimy pogadać.
-Na pewno nie teraz.
-Co powiesz na spacer?
-Po filmie, okey?
-A ja bym chciał teraz.
-A ja nie. A tak w ogóle, to gdzie Niall, Harold i Liam?
-Niall z Harrym pojechali do domu, bo nasz manager chce się z nimi widzieć. A Liam poszedł na randkę z Danielle.
-Aaa....
-To jak z tym spacerem?
-No dobraaa...
-Super. Ubierz się cieplutko.
-Ok.
Poszłam do pokoju, zauważyłam ciepłe ciuchy, które kiedyś skompletowałam. Idealnie nadawały się na dzisiejszą pogodę. Wyszłam na korytarz, założyłam kurtkę i zarzuciłam na szyję szal. Weszłam jeszcze do kuchni.
-Cher, idę na spacer z Louisem. Nie wiem kiedy wrócę. Jakby co mama telefon.
-Ok. Ja będę raczej w domu.
-Dobra.
Wyszłam na klatkę schodową. Zeszłam na dół, gdyż mieszkałyśmy na drugim piętrze i nie było sensu jeżdżenia windą. Przy klatce stał Lou.
-O, już jesteś.
-Mhm... Gdzie idziemy?
-Może do parku niedaleko?
-Ok.
Szliśmy powolnym krokiem. W końcu zaszliśmy do parku. Usiadłam na ławce. Louis też chciał, jednak zaczepiły go fanki. Najpierw musiał porobić sobie zdjęcia i popodpisywać autografy, a potem zasiadł obok mnie.
-Zerwałem z Eleanor.-przerwał ciszę bawiąc się palcami.
-I?
-I myślałem, że moglibyśmy spotkać się.
-Louis. Ja nie chcę psuć niczyjego związku. Myślę, że najlepiej będzie, gdy zapomnimy o tym wszystkim.
-Tylko w tym jest problem.
-Niby jaki?
-No bo ja nie umiem o tobie zapomnieć.
-Prosze cię. Takie teksty n mnie nie działają. Może na inne panny starczy to, ż ejesteś sławn, masz ładny uśmiech i oczy, ale ja taka nie jestem.
-Też jesteś ładna. Wczoraj gdy kładłem się spać myślałem tylko o tobie.
-Wróć do El. Ona naprawdę cię kocha.
-Ale ja chcę ciebie.
-Ale nasz związek nie udałby się na dłuższą metę.
-Skąd wiesz?
-Bo wiem i tyle. A poza tym umówiłam się z Harrym do kina.
-Co?
-To samo.
-Kiedy?
-Dzisiaj, chciał się ze mną spotkać.
-Zgodziłaś się?
-A dlaczego nie?
-Nie mam nikogo, a on wydaje się fajny.
-Tym samym ranisz mnie.
-Louis przestań. Masz 22 lata, jesteś z El już bardzo długo. Nie kończcie tego przeze mnie.
-Myślałem, że jesteś inna.
-Pomyliłeś się.
Wstałam i poszłam alejką w stronę domku mojej siostrzyczki.Po jakiś 15 minutach drogi byłam na miejscu. Zrobiłyśmy sobie kakao i usiadłyśmy w altance w cudnymi oszklonymi ścianami na ogród.
-Opowiadaj co jest.
-Skąd wiesz....?
-Jestem twoją siostrzyczką. Zawsze wiem, kiedy coś cię trapi.
Zasiorbnęłam się napojem i poczułam jak ciepło przenika do środka mego organizmu.
-No więc mówiłam ci o tym kuzynie Cher. Harrym.
-Mhm. I jak tam jego przyjaciele?
-No i są na prawdę fajni.
-I w czym problem?
-Bo na tej imprezie przespałam się z jednym z nich.
-Co?
-No i on ma to znaczy miał dziewczynę.
-Ogłupiałaś....
-On mi dzisiaj powiedział, że chce ze mną być, ale ja nie chcę psuć ich związku i na pewno nie chcę być z kimś przez seks.
-No to gruboo.
-No ale mimo tego umówiłam się na kino i koncert z Harrym.
-Tym kuzynem?
-No...
-Powiem ci, że mogłabyś książki pisać.
-Poradźź....-zrobiłam słodką minkę.
-Nie wiem, co mam ci doradzić. Musisz sama zdecydować z którym chcesz się spotykać. I czy w ogóle do któregoś coś czujesz...
-Dzięki, to samo mogłabym wyczytać z jakiś głupich poradników.
-Nie ma za co. Zawsze służę pomocą.
-Dobra, dobra. A co u ciebie mała?
-A no jakoś idzie. Dostałam propozycję pracy przy trasie koncertowej pewnego zespołu.
-Jako kto?
-Jako stylistka oczywiście.
-A no tak, zapomniałam.
-Jak oni się zwą? Może ich kojarzę.
-To jest jakiś nowy zespół.... Poczekaj zaraz ci znajdę nazwę.-wyciągnęła i'Phona i zaczęła szukać.
-One....
-Direction?
-Tak, właśnie oni. Znasz ich?
-Taylor?
-No..?
-To właśnie tam śpiewa kuzyn Cher i właśnie o nich mówiłyśmy...
____
No to mamy kolejny...
Teraz już dłuższy i z perspektywy Alice.
Chyba nikt nie czyta tego blooga... ;/
Może go usunąć?
Jeżeli nie chce wam się komentować, to chociaż zaznaczcie w ankiecie, że czytacie bądź nie.
To chyba tyle.
Natalie Malik.<3
piątek, 26 października 2012
Two.
*Perspektywa Cher*
-Siema malutkii..-powiedziałam ściskając mojego kudłatego kuzyna.
-Hey.. Jezu, jak mi ciebie brakowało... Dorastanie w domu, bez starszego rodzeństwa jest okropne..
-Dzięki. To moja przyjaciółka Alice. Alice, to jest Harold.
-Siemka.-powiedziała podając jemu dłoń.
-Witam, my w rodzinie robimy to inaczej.-podszedł i uściskał blondynkę.
-Masz tutaj alkohol wieśniaku.-podałam jemu torbę.
-Wchodźcie. Na dworzu jest zimno...-pokazał nam ręką hol, który prowadził do salonu w którym migały różnokolorowe światła. po prawej było wejście do kuchni, a po lewej toaleta.
-Zapraszam do kuchni, poznacie resztę.-wprowadził nas do środka ładnie urządzonego pomieszczenia.
Kuchnia była w odcieniach beżu. Szafki i reszta mebli są białe, a na środku jest wysepka z ogromnym blatem, ana którym w tym momencie stało pełno alkoholi. Gdy Harry postawił wśród nich torbę, którą mu wręczyłam wzrok jego przyjaciół podążył na mnie i Alice. Szczerze, nie mogę zaprzeczyć, że są naprawdę przystojni, że aż dostałam rumieńcy.
-Harold, skąd żeś wytrzasnął takie laski?-zapytał brunet, który stał obok ciemnowłosego mulata.
-Widzisz jakie mam wtyki.?-zaśmiał się i podszedł do nas. Złapał nas obie w talii i puścił do mnie i przyjaciółki oczko. Wiedząc o co jemu chodzi zaczęłyśmy się do niego kleić i mówić różne bzdety typu:"Haroldku, ty mój.";"Ty mój skarbeczku", itp. itd.
-Nie no chłopacy, tak na serio, to poznajcie moją kuzynkę Cher, o której wam opowiadałem.-wskazał na mnie. Pokiwałam im i powiedziałam ciche "Siemka.".-A to jej przyjaciółka Alice.-ona zrobiła dokładnie to samo co ja.
-No, to skoro mnie juz znacie, to poznajcie resztę. To jest Niall, Liam, Louis i Zayn.-pokazał nam wszystkich po kolei. Nagle do kuchni wbiegły dwie brunetki.-O, a to Eleanor i Danielle. Eleanor, Dan to moja kuzynka Cher i jej przyjaciółka Alice.-powtórzył się lokowaty.
-Siemka, miło was poznać.-podeszła jedna po drugiej i zaczęły się ze mną witać "buziaczkami". Harry widząc moją minę zaczął się śmiać.
-Macie drinki. I życzymy miłej zabawy.-powiedział mulat podając nam kubeczki. nie powiem, bo oczy ma booskie. Ale niezbyt lubię typ faceta "gej". Do samych gejów nic nie mam, bo są spoko, ale wkurzają mnie takie lalusie.
-Dzięki.-odpowiedziała Al, a ja wzięłam kubek i poszłam szybko na taras za domem. Wyciągnęłam paczkę Malboro i zaciągnęłam się.
-Też palisz? To niezdrowe.
-Tak samo jak wiele tysięcy innych rzeczy, a w końcu wszystko jest dla ludzi.
-Co prawda to prawda. Musimy na coś umrzeć.
-No i widzisz.
Zgasiłam peta i wyrzuciłam do kosza, który był wystawiony dla palących.
-Twoja przyjaciółka, chyba wpadła komuś w oko.-skierował rękę na Al gadającą z Niallem.
-Nawet gdyby, to co? Zazdrosny?
-Nie... Nie to, że jest brzydka, ale wolę ciebie.-powiedział mulat wypuszczając dym.
-Na mnie takie gierki nie działają. Musisz się postarać...
Weszłam do środka. Na parkiecie szaleli Liam z Danielle, Louis z Eleanor oraz Harry. Podeszłam do kuzyniaka i zaczęliśmy się wygłupiać.
#Następnego dnia-rano#
Obudziłam się... Chwila, czemu jestem w domu chłopaków? I to jeszcze w czyjejś koszulce w nieznajomym mi pokoju. Wpadłam w panikę, i szukałam mojego telefonu w torbie przy szafeczce nocnej. Kiedy znalazłam mojego białego i'Phona wybrałam numer psiapsióły.
-Co chcesz?-odebrała zaspanym głosem.
-Gdzie jesteś?
-Jaa? w domu...
-Ok. Przyjadę do ciebie jak najszybciej...
-Siema mała.-wszedł Zayn do jasnoniebieskiego pokoju, w którym byłam.
-Co ja tu robię?
-Byłaś tak pijana, że powiedziałaś, że śpisz ze mną i zostałaś. A Alice pojechała do domu taksówką.-spojrzałam na niego, ubrany był w szary dres Nike oraz czarną koszulkę "I'm sexy and I know it"
-Mam nadzieję, ze między nami... Nic...
-Spoko, spałem na dole. nie jestem taki, żeby zaciągać cię pijaną do łóżka. Pójdziemy jak sama będziesz chciała.
-No więc, to się nie zdarzy....
-Masz ubrania. Na dole jest śniadanie.-rzucił mi ubrania, które wczoraj miałam na sobie i wyszedł.
Założyłam szybko sukienkę, zabrałam torebkę i zeszłam na dół.
-oo, nasza księżniczka..!-wykrzyczał blondyn, który pałaszował kanapkę z kremem czekoladowym w kuchni.-reszta jest w salonie...
Weszłam do pomieszczenia, w którym wczoraj był główny parkiet. Na kanapie zobaczyłam 6 osób w następującej kolejności: Eleanor, która tuliła się do Louisa;Harry;Zayn;Liam z Danielle. Wszyscy siedzieli i męczyli się kacami, a na stoliczku przed nimi stało kilkanaście butelek wody.
-To ty jeszcze żyjesz?-zapytał Liam, gdy wszyscy mnie zauważyli.
-Niestety tak. I muszę się zbierać do domu.
-Moja mała....-Harold wstał i podszedł mnie przytulić.-Mam nadzieję, że będziemy się widywać...
-Na pewno. Męczcie kaca, a ja lecę do siebie.
-Ok.
-Jutro jedziemy na koncert Rihanny. Mamy zaproszenia. Idziecie z nami?-zapytał Louis.
-Zobaczymy... Wpadnijcie dzisiaj na obiad, to pogadamy.
-Ok.-oznajmił lokowaty.
-Zróbcie kurczaka..! Do zobaczenia.!-usłyszałam głos blondyna, gdy zamykałam drzwi.
Wczorajszy zapełniony po brzegi podjazd domu dzisiaj wydawał się taki mały i pusty... Stał tylko jeden wóz. Mój. Droga do domu dłużyła się niesamowicie. Gdy już byłam na miejscu w kuchni piła wodę Al.
-Ufff. Żyjesz.
-Cześć. Też miło cię widzieć kochanie.-powiedziała z sarkazmem, gdy odłożyła butelkę od ust.
-Kac?
-Nawet nie wiesz jaki.
-To się zbieraj, bo zaprosiłam chłopaków na obiad.
-Co? Pogięło cię?
*Perspektywa Alice*
-Co? Pogięło cię?
-Wyluzuj. Chcieli nas zaprosić na koncert i powiedziała, żeby przyszli, to pogadamy.
-Ja nie chcę ich znać.-wzięłam wodę i pobiegłam do siebie. Usiadłam na łóżku i jeszcze raz odtwarzałam ta scenę w mojej głowie.
Ja.
Louis.
Pocałunek.
Sex.
Powrót do domu.
-Kurwa, co ja zrobiłam.!!-wydarłam się sama do siebie i rzuciłam lampką nocką o ścianę.
Po chwili przy drzwiach stała Cher.
-Mała... Wpuścisz mnie? Pogadamy?
Otworzyłam jej drzwi i usiadłam tak jak wcześniej. Moja przyjaciółka była już przebrana.
-Co jest kotek...-usiadła obok mnie i przytuliła. Wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać.
Po jakiś dwudziestu minutach płakania, postanowiłam powiedzieć jej prawdę. Mam do niej stu procentowe zaufanie, więc wiem, że w każdej sytuacji mogę na nią liczyć.
-Spałam z Louisem.
-Co? Jak to?
-No normalnie, gadaliśmy, bawiliśmy się. potem Eleanor pojechała do domu, bo musiała na dwie godziny. A my w tym czasie...
-Ciii...-przytuliła moją głowę do swojego ramienia.
Szczerze, czasem zastanawiam się dlaczego nie jestem lesbijką. Mogłabym równie dobrze być z Cher. Świetnie się dogadujemy i w ogóle. Po co komu facet?
#Kilka godzin później#
Ubrałam się w jakieś fatałaszki i poszłam do kuchni. tam Cher wykładała już zapiekankę z piekarnika. Szczerze mówiąc? Ona może i mało je, ale za to, gotuje niesamowicie.
-O, tu jesteś. Ślicznie wyglądasz.-pochwaliła mnie ściągając rękawice kuchenne.
-Mmmm.. Ale ładnie pachnie.
-Oby było też dobre.
-Ty też ładnie wyglądasz mała.
-Tey, tey. Nie zapominaj, kto tu jest mały...
-Dobra, dobra.
Po chwili zadzwonił dzwonek. Stanęłam na korytarzu i przyglądałam się jak wszyscy się witają.
-Siemka.-podszedł o mnie jako pierwszy Harry, potem Liam i Niall a na koncu Zayn i Lou.
-Hey, hey...
-Ja pójdę na chwilę do siebie, zaraz dojdę.-powiedziałam i poszłam do siebie.
Wzięłam laptopa i weszłam na tt. Tam wszyscy z 1D mnie follownęli. Zrobiła to również Dan i El. Zauważyłam jedną prywatną wiadomość. Otworzyłam ją i przeżyłam zawał.
___
Macie już numer dwa.
Chyba się podoba...
Proszę o komentarze pod notkami jeżeli czytacie...
Natalie Malik.<3
-Siema malutkii..-powiedziałam ściskając mojego kudłatego kuzyna.
-Hey.. Jezu, jak mi ciebie brakowało... Dorastanie w domu, bez starszego rodzeństwa jest okropne..
-Dzięki. To moja przyjaciółka Alice. Alice, to jest Harold.
-Siemka.-powiedziała podając jemu dłoń.
-Witam, my w rodzinie robimy to inaczej.-podszedł i uściskał blondynkę.
-Masz tutaj alkohol wieśniaku.-podałam jemu torbę.
-Wchodźcie. Na dworzu jest zimno...-pokazał nam ręką hol, który prowadził do salonu w którym migały różnokolorowe światła. po prawej było wejście do kuchni, a po lewej toaleta.
-Zapraszam do kuchni, poznacie resztę.-wprowadził nas do środka ładnie urządzonego pomieszczenia.
Kuchnia była w odcieniach beżu. Szafki i reszta mebli są białe, a na środku jest wysepka z ogromnym blatem, ana którym w tym momencie stało pełno alkoholi. Gdy Harry postawił wśród nich torbę, którą mu wręczyłam wzrok jego przyjaciół podążył na mnie i Alice. Szczerze, nie mogę zaprzeczyć, że są naprawdę przystojni, że aż dostałam rumieńcy.
-Harold, skąd żeś wytrzasnął takie laski?-zapytał brunet, który stał obok ciemnowłosego mulata.
-Widzisz jakie mam wtyki.?-zaśmiał się i podszedł do nas. Złapał nas obie w talii i puścił do mnie i przyjaciółki oczko. Wiedząc o co jemu chodzi zaczęłyśmy się do niego kleić i mówić różne bzdety typu:"Haroldku, ty mój.";"Ty mój skarbeczku", itp. itd.
-Nie no chłopacy, tak na serio, to poznajcie moją kuzynkę Cher, o której wam opowiadałem.-wskazał na mnie. Pokiwałam im i powiedziałam ciche "Siemka.".-A to jej przyjaciółka Alice.-ona zrobiła dokładnie to samo co ja.
-No, to skoro mnie juz znacie, to poznajcie resztę. To jest Niall, Liam, Louis i Zayn.-pokazał nam wszystkich po kolei. Nagle do kuchni wbiegły dwie brunetki.-O, a to Eleanor i Danielle. Eleanor, Dan to moja kuzynka Cher i jej przyjaciółka Alice.-powtórzył się lokowaty.
-Siemka, miło was poznać.-podeszła jedna po drugiej i zaczęły się ze mną witać "buziaczkami". Harry widząc moją minę zaczął się śmiać.
-Macie drinki. I życzymy miłej zabawy.-powiedział mulat podając nam kubeczki. nie powiem, bo oczy ma booskie. Ale niezbyt lubię typ faceta "gej". Do samych gejów nic nie mam, bo są spoko, ale wkurzają mnie takie lalusie.
-Dzięki.-odpowiedziała Al, a ja wzięłam kubek i poszłam szybko na taras za domem. Wyciągnęłam paczkę Malboro i zaciągnęłam się.
-Też palisz? To niezdrowe.
-Tak samo jak wiele tysięcy innych rzeczy, a w końcu wszystko jest dla ludzi.
-Co prawda to prawda. Musimy na coś umrzeć.
-No i widzisz.
Zgasiłam peta i wyrzuciłam do kosza, który był wystawiony dla palących.
-Twoja przyjaciółka, chyba wpadła komuś w oko.-skierował rękę na Al gadającą z Niallem.
-Nawet gdyby, to co? Zazdrosny?
-Nie... Nie to, że jest brzydka, ale wolę ciebie.-powiedział mulat wypuszczając dym.
-Na mnie takie gierki nie działają. Musisz się postarać...
Weszłam do środka. Na parkiecie szaleli Liam z Danielle, Louis z Eleanor oraz Harry. Podeszłam do kuzyniaka i zaczęliśmy się wygłupiać.
#Następnego dnia-rano#
Obudziłam się... Chwila, czemu jestem w domu chłopaków? I to jeszcze w czyjejś koszulce w nieznajomym mi pokoju. Wpadłam w panikę, i szukałam mojego telefonu w torbie przy szafeczce nocnej. Kiedy znalazłam mojego białego i'Phona wybrałam numer psiapsióły.
-Co chcesz?-odebrała zaspanym głosem.
-Gdzie jesteś?
-Jaa? w domu...
-Ok. Przyjadę do ciebie jak najszybciej...
-Siema mała.-wszedł Zayn do jasnoniebieskiego pokoju, w którym byłam.
-Co ja tu robię?
-Byłaś tak pijana, że powiedziałaś, że śpisz ze mną i zostałaś. A Alice pojechała do domu taksówką.-spojrzałam na niego, ubrany był w szary dres Nike oraz czarną koszulkę "I'm sexy and I know it"
-Mam nadzieję, ze między nami... Nic...
-Spoko, spałem na dole. nie jestem taki, żeby zaciągać cię pijaną do łóżka. Pójdziemy jak sama będziesz chciała.
-No więc, to się nie zdarzy....
-Masz ubrania. Na dole jest śniadanie.-rzucił mi ubrania, które wczoraj miałam na sobie i wyszedł.
Założyłam szybko sukienkę, zabrałam torebkę i zeszłam na dół.
-oo, nasza księżniczka..!-wykrzyczał blondyn, który pałaszował kanapkę z kremem czekoladowym w kuchni.-reszta jest w salonie...
Weszłam do pomieszczenia, w którym wczoraj był główny parkiet. Na kanapie zobaczyłam 6 osób w następującej kolejności: Eleanor, która tuliła się do Louisa;Harry;Zayn;Liam z Danielle. Wszyscy siedzieli i męczyli się kacami, a na stoliczku przed nimi stało kilkanaście butelek wody.
-To ty jeszcze żyjesz?-zapytał Liam, gdy wszyscy mnie zauważyli.
-Niestety tak. I muszę się zbierać do domu.
-Moja mała....-Harold wstał i podszedł mnie przytulić.-Mam nadzieję, że będziemy się widywać...
-Na pewno. Męczcie kaca, a ja lecę do siebie.
-Ok.
-Jutro jedziemy na koncert Rihanny. Mamy zaproszenia. Idziecie z nami?-zapytał Louis.
-Zobaczymy... Wpadnijcie dzisiaj na obiad, to pogadamy.
-Ok.-oznajmił lokowaty.
-Zróbcie kurczaka..! Do zobaczenia.!-usłyszałam głos blondyna, gdy zamykałam drzwi.
Wczorajszy zapełniony po brzegi podjazd domu dzisiaj wydawał się taki mały i pusty... Stał tylko jeden wóz. Mój. Droga do domu dłużyła się niesamowicie. Gdy już byłam na miejscu w kuchni piła wodę Al.
-Ufff. Żyjesz.
-Cześć. Też miło cię widzieć kochanie.-powiedziała z sarkazmem, gdy odłożyła butelkę od ust.
-Kac?
-Nawet nie wiesz jaki.
-To się zbieraj, bo zaprosiłam chłopaków na obiad.
-Co? Pogięło cię?
*Perspektywa Alice*
-Co? Pogięło cię?
-Wyluzuj. Chcieli nas zaprosić na koncert i powiedziała, żeby przyszli, to pogadamy.
-Ja nie chcę ich znać.-wzięłam wodę i pobiegłam do siebie. Usiadłam na łóżku i jeszcze raz odtwarzałam ta scenę w mojej głowie.
Ja.
Louis.
Pocałunek.
Sex.
Powrót do domu.
-Kurwa, co ja zrobiłam.!!-wydarłam się sama do siebie i rzuciłam lampką nocką o ścianę.
Po chwili przy drzwiach stała Cher.
-Mała... Wpuścisz mnie? Pogadamy?
Otworzyłam jej drzwi i usiadłam tak jak wcześniej. Moja przyjaciółka była już przebrana.
-Co jest kotek...-usiadła obok mnie i przytuliła. Wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać.
Po jakiś dwudziestu minutach płakania, postanowiłam powiedzieć jej prawdę. Mam do niej stu procentowe zaufanie, więc wiem, że w każdej sytuacji mogę na nią liczyć.
-Spałam z Louisem.
-Co? Jak to?
-No normalnie, gadaliśmy, bawiliśmy się. potem Eleanor pojechała do domu, bo musiała na dwie godziny. A my w tym czasie...
-Ciii...-przytuliła moją głowę do swojego ramienia.
Szczerze, czasem zastanawiam się dlaczego nie jestem lesbijką. Mogłabym równie dobrze być z Cher. Świetnie się dogadujemy i w ogóle. Po co komu facet?
#Kilka godzin później#
Ubrałam się w jakieś fatałaszki i poszłam do kuchni. tam Cher wykładała już zapiekankę z piekarnika. Szczerze mówiąc? Ona może i mało je, ale za to, gotuje niesamowicie.
-O, tu jesteś. Ślicznie wyglądasz.-pochwaliła mnie ściągając rękawice kuchenne.
-Mmmm.. Ale ładnie pachnie.
-Oby było też dobre.
-Ty też ładnie wyglądasz mała.
-Tey, tey. Nie zapominaj, kto tu jest mały...
-Dobra, dobra.
Po chwili zadzwonił dzwonek. Stanęłam na korytarzu i przyglądałam się jak wszyscy się witają.
-Siemka.-podszedł o mnie jako pierwszy Harry, potem Liam i Niall a na koncu Zayn i Lou.
-Hey, hey...
-Ja pójdę na chwilę do siebie, zaraz dojdę.-powiedziałam i poszłam do siebie.
Wzięłam laptopa i weszłam na tt. Tam wszyscy z 1D mnie follownęli. Zrobiła to również Dan i El. Zauważyłam jedną prywatną wiadomość. Otworzyłam ją i przeżyłam zawał.
" Pamiętam wszystko co do joty. Podobasz mi się... Lou xoxoxo "
___
Macie już numer dwa.
Chyba się podoba...
Proszę o komentarze pod notkami jeżeli czytacie...
Natalie Malik.<3
środa, 24 października 2012
Prolog./ One.
*Perspektywa Cher*
-Mała, wstawaj..! Musimy się uszykować na imprezę i jechać na kawę, bo zaraz usnę...!-wpadłam do pokoju mojej małej Alice.
Była ona dla mnie jak mniejsza siostrzyczka. Powinnam jej dawać przykład, ale nie umiem..
Weszłam do łazienki. Po krótkim prysznicu stanęłam przed lustrem. Zauważyłam wory pod oczami i niepohamowany ból przeszywający moją głowę. No tak, oto skutki wczorajszej imprezy i wciągania.... Muszę skończyć z tym gównem, ale nie umiem. Wszyscy mówią, że to takie łatwe. Wczoraj byłam u mojej przyjaciółki Jackie. Dała mi towar. Jak zawsze rozszedł się w kilku minutach. Ja już, tak miałam, że mogłam wszystko upchnąć. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że młoda je śniadanie w kuchni. Weszłam do mojego małego pokoiku. Było duże dwuosobowe łóżko pod oknem z widokiem na miasto, które przysłaniały szare rolety. Nad łóżkiem wisi pełno poprzyczepianych zdjęć. Otworzyłam drzwi od mojej garderoby. Przeglądając ubrania zauważyłam ciuchy, które niedawno skompletowałam w nieziemski strój. Rzuciłam je na łóżko, ściągnęłam koszulkę Ramones i spojrzałam w lustro na ścianie.
"Jezu, jaka ja jestem chudaa..." pomyślałam dotykając wystających obojczyków, a potem kości biodrowych i żeber, ale w tej chwili wpadła do sypialni Alice.
-Tak jesteś chuda. I nie zaprzeczaj. Musisz z tym skończyć. tylko się marnujesz... Jeszcze trochę, to złamiesz się w pół. A teraz załóż jakieś ciuchy i jedziemy na miasto, bo trzeba zrobić zaopatrzenie i tobie coś do jedzenia.
-Daj mi 5 minut.
-Okej, czekam w salonie.
Powiesiłam wybrane ciuchy na wieszaku w kącie pokoju, a teraz naciągnęłam na siebie inne rzeczy. Włosy szybko spięłam i użyłam miętowej bandanki jako opaski. Pojechałyśmy jak zawsze do Tesco. PO zakupieniu wielu alkoholi i góry jedzenia wróciłyśmy do domu. Młoda zrobiła naleśniki, a ja pakowałam alkohole do innej siatki.
*Perspektywa Alice*
-Siadaj i jedź.!-zarządziłam stawiając kopiec naleśników z nutellą na małym stoliczku w kuchni.
-Dobra, i tak nie wyzdrowieję od tego.
-Ale dzisiaj musisz być czysta. nie chcesz chyba, żeby on widział cię w takim stanie.
-Dobrze, specjalnie dla ciebie.
Jadłyśmy w ciszy, aż w końcu zaczęłam te temat.
-Zerwiesz z nią "przyjaźń"?-spytałam pokazując w powietrzu cudzysłów.
-Dlaczego?
-Cher, on ciągnie cię w to bagno, a po drugie to nie jest twoją prawdziwą przyjaciółką. Znacie się tylko dlatego, że handlujesz narkotykami od niej...
-Przestań...
-Gdyby nie ta twoja robota, to w ogóle byście się nie znały.
-Nie wiesz co mówisz.... Skończ i przyjdź pogadać, jak będziesz dokładnie wiedziała, co ja czuję....
Wyszła z kuchni i po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Źle się czułam oceniając ją. Ona wie, że robi źle, ale chce być samodzielna, dlatego zabrała się za tą robotę. Na studia krawiecko/stylizacyjne się nie dostała przez jedną trójkę z angielskiego. Według mnie to głupie, bo z innych przedmiotów ma same czwórki i piątki. Mocno to przeżyła, powiedziała, że się nie przejmuje, ale ja wiem, że to ją gryzie.... Zapukałam lekko w drzwi. Bylo na nich pełno napisów, zdjęć...
-Mogę wejść?-zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Weszłam lekko otwierając drzwi. Zauważyłam, że siedzi na łóżku patrząc na Big Ben.-Przepraszam, nie chciałam cię urazić.-usiadłam obok niej łapiąc ją za kolano, a ona ani drgnęła.-Kocham cię siostrzyczko...-powiedziała, a ona odwróciła głowę i przytuliła mnie z całej siły. Leżałyśmy razem i wspominałyśmy jak się poznałyśmy.
#Dwie godziny później#
-To tutaj.- powiedziała przyjaciółka parkując przed wielką willą. Było słychać już głośną muzykę, a obok naszego audi wiele innych drogich aut.
-Cher....
-Słucham?-zapytała pakując telefon do torebki.
-Nie pomyliłaś czasem adresu..?
-Nie... Chodź.-powiedziała wysiadając z wozu.
Szczerze, podziwiałam ją za to, że potrafi ujść w śniegu na takich szpilkach. Sama nie byłam lepsza, bo założyłam obcas, ale mój był bardziej stabilny. Do tych butów dobrałam krótką sukienkę z wyciętym sercem na plecach.
-Gotowa?-zapytałam przyglądając się przyjaciółce.
-Wyglądasz bosko.-powiedziała i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
Już po chwili usłyszałyśmy, że ktoś odklucza zamek i otwiera drzwi.
__
No to mamy pierwszy rozdział.
Myślę, że zachęciłam do czytania dalszych rozdziałów.
1. Jak wam się podoba wygląd blooga?
2. Czy pisanie z dwóch perspektyw się wam podoba?
To tyle, zapraszam na drugiego blooga.
www.1d-is-my-love.blogspot.com
Natalie Malik.<3
-Mała, wstawaj..! Musimy się uszykować na imprezę i jechać na kawę, bo zaraz usnę...!-wpadłam do pokoju mojej małej Alice.
Była ona dla mnie jak mniejsza siostrzyczka. Powinnam jej dawać przykład, ale nie umiem..
Weszłam do łazienki. Po krótkim prysznicu stanęłam przed lustrem. Zauważyłam wory pod oczami i niepohamowany ból przeszywający moją głowę. No tak, oto skutki wczorajszej imprezy i wciągania.... Muszę skończyć z tym gównem, ale nie umiem. Wszyscy mówią, że to takie łatwe. Wczoraj byłam u mojej przyjaciółki Jackie. Dała mi towar. Jak zawsze rozszedł się w kilku minutach. Ja już, tak miałam, że mogłam wszystko upchnąć. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że młoda je śniadanie w kuchni. Weszłam do mojego małego pokoiku. Było duże dwuosobowe łóżko pod oknem z widokiem na miasto, które przysłaniały szare rolety. Nad łóżkiem wisi pełno poprzyczepianych zdjęć. Otworzyłam drzwi od mojej garderoby. Przeglądając ubrania zauważyłam ciuchy, które niedawno skompletowałam w nieziemski strój. Rzuciłam je na łóżko, ściągnęłam koszulkę Ramones i spojrzałam w lustro na ścianie.
"Jezu, jaka ja jestem chudaa..." pomyślałam dotykając wystających obojczyków, a potem kości biodrowych i żeber, ale w tej chwili wpadła do sypialni Alice.
-Tak jesteś chuda. I nie zaprzeczaj. Musisz z tym skończyć. tylko się marnujesz... Jeszcze trochę, to złamiesz się w pół. A teraz załóż jakieś ciuchy i jedziemy na miasto, bo trzeba zrobić zaopatrzenie i tobie coś do jedzenia.
-Daj mi 5 minut.
-Okej, czekam w salonie.
Powiesiłam wybrane ciuchy na wieszaku w kącie pokoju, a teraz naciągnęłam na siebie inne rzeczy. Włosy szybko spięłam i użyłam miętowej bandanki jako opaski. Pojechałyśmy jak zawsze do Tesco. PO zakupieniu wielu alkoholi i góry jedzenia wróciłyśmy do domu. Młoda zrobiła naleśniki, a ja pakowałam alkohole do innej siatki.
*Perspektywa Alice*
-Siadaj i jedź.!-zarządziłam stawiając kopiec naleśników z nutellą na małym stoliczku w kuchni.
-Dobra, i tak nie wyzdrowieję od tego.
-Ale dzisiaj musisz być czysta. nie chcesz chyba, żeby on widział cię w takim stanie.
-Dobrze, specjalnie dla ciebie.
Jadłyśmy w ciszy, aż w końcu zaczęłam te temat.
-Zerwiesz z nią "przyjaźń"?-spytałam pokazując w powietrzu cudzysłów.
-Dlaczego?
-Cher, on ciągnie cię w to bagno, a po drugie to nie jest twoją prawdziwą przyjaciółką. Znacie się tylko dlatego, że handlujesz narkotykami od niej...
-Przestań...
-Gdyby nie ta twoja robota, to w ogóle byście się nie znały.
-Nie wiesz co mówisz.... Skończ i przyjdź pogadać, jak będziesz dokładnie wiedziała, co ja czuję....
Wyszła z kuchni i po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Źle się czułam oceniając ją. Ona wie, że robi źle, ale chce być samodzielna, dlatego zabrała się za tą robotę. Na studia krawiecko/stylizacyjne się nie dostała przez jedną trójkę z angielskiego. Według mnie to głupie, bo z innych przedmiotów ma same czwórki i piątki. Mocno to przeżyła, powiedziała, że się nie przejmuje, ale ja wiem, że to ją gryzie.... Zapukałam lekko w drzwi. Bylo na nich pełno napisów, zdjęć...
-Mogę wejść?-zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Weszłam lekko otwierając drzwi. Zauważyłam, że siedzi na łóżku patrząc na Big Ben.-Przepraszam, nie chciałam cię urazić.-usiadłam obok niej łapiąc ją za kolano, a ona ani drgnęła.-Kocham cię siostrzyczko...-powiedziała, a ona odwróciła głowę i przytuliła mnie z całej siły. Leżałyśmy razem i wspominałyśmy jak się poznałyśmy.
#Dwie godziny później#
-To tutaj.- powiedziała przyjaciółka parkując przed wielką willą. Było słychać już głośną muzykę, a obok naszego audi wiele innych drogich aut.
-Cher....
-Słucham?-zapytała pakując telefon do torebki.
-Nie pomyliłaś czasem adresu..?
-Nie... Chodź.-powiedziała wysiadając z wozu.
Szczerze, podziwiałam ją za to, że potrafi ujść w śniegu na takich szpilkach. Sama nie byłam lepsza, bo założyłam obcas, ale mój był bardziej stabilny. Do tych butów dobrałam krótką sukienkę z wyciętym sercem na plecach.
-Gotowa?-zapytałam przyglądając się przyjaciółce.
-Wyglądasz bosko.-powiedziała i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.
Już po chwili usłyszałyśmy, że ktoś odklucza zamek i otwiera drzwi.
__
No to mamy pierwszy rozdział.
Myślę, że zachęciłam do czytania dalszych rozdziałów.
1. Jak wam się podoba wygląd blooga?
2. Czy pisanie z dwóch perspektyw się wam podoba?
To tyle, zapraszam na drugiego blooga.
www.1d-is-my-love.blogspot.com
Natalie Malik.<3
wtorek, 23 października 2012
Bohaterowie.
Imię: Alice May
Wiek: 19 lat
Rodzina: Mary & Harry May -mama pracuje w butiku LouisVuttion; tata jest założycielem znanej marki ubrań "Vans"
Rodzeństwo: siostra Taylor
Przyjaciele: Cher Lloyd
Chłopak: ---------
Hobby: jazda na deskorolce, stylizowanie ludzi
Charakter: miła, pomocna, szczera
Historia: Przeprowadziła się do Londynu do swojej siostry. Zaczęła studiować. Po jakimś roku nauki zaprzyjaźniła się z Cher, która jest od niej o rok starsza i prowadzi kursy taneczne, na które uczęszcza Alice. Mieszkają razem w małym domku niedaleko centrum. Świetnie się dogadują.
Imię: Cher Lloyd
Wiek: 20 lat
Rodzina: Jej rodzice zmarli, gdy miała 12 lat. Opiekuje się nią jej ciocia Ann Styles.
Przyjaciele: Alice May, Jackie Collins oraz jej kuzyn Harry Styles
Chłopak: Nie ma nikogo od zerwania ze swoim byłym.
Hobby: stylizowanie ludzi, pisanie tekstów piosenek, śpiewanie
Charakter: szanuje ludzi, których zna i są dla niej mili; życie dało jej wiele nauczek, mimo tego jest zabawna, szczera i przyjazna, choć na początku udaje silną, hardą i pewną siebie.
Historia: Mieszka w Londynie od roku. Prowadzi własną "szkołę" tańca nowoczesnego. Tam właśnie poznaje Alice. Zaprzyjaźniają się i po jakimś czasie zamieszkują razem. Cher dowiaduje się, że jej kuzyn Harry mieszka w Londynie.
Imię: Jackie Collins
Wiek: 22 lata
Przyjaciele: ma ich dużo, wśród nich Cher
Hobby: imprezy, muzyka, farbowanie włosów na różne kolory
Charakter: miła, udaje szczerą, potrafi zachęcać innych do brania narkotyków
Historia: Jest "przyjaciółką" Cher. Praktycznie ich przyjaźń polega na biznesie. Cher sprzedaje narkotyki w weekendy, a nieraz sama je zażywa.
Imię: Taylor May
Wiek: 24 lata
Rodzina: Mary & Harry May -mama pracuje w butiku LouisVuttion; tata jest założycielem znanej marki ubrań "Vans"
Rodzeństwo: Alice May
Chłopak: mieszka sama, czeka na miłość
Hobby: muzyka, projektowanie ubrań
Praca: Założyła swój własny butik z ubraniami, jak na razie idzie jej świetnie
Imię: Louis Tomlinson
Wiek: 22 lata
Rodzeństwo: Charlotte (12 lat), Felicity (10 lat), Daisy i Phoebe (6 lat)
Przyjaciele: Harry, Liam, Zayn, Niall
Dziewczyna: ---------
Hobby: wygłupianie się, gra w piłkę nożną, zajadanie marchewek, gotowanie i śpiewanie
Praca: śpiewa w zespole One Direction
Imię: Harry Styles
Wiek: 19
Rodzina: Ann Styles, kuzynka Cher
Rodzeństwo: brak.
Przyjaciele: Louis, Cher, Liam, Zayn, Niall
Dziewczyna: nie szuka.
Hobby: śpiewanie, wygłupianie się
Praca: śpiewa w 1D
Historia: Pragnie pochwalić się przyjaciołom swoją kuzynką Cher, która ma niesamowity głos i według niego ma szansę na karierę.
Imię: Zayn Malik
Wiek: 20 lat
Przyjaciele: Louis, Harry, Liam, Niall
Dziewczyna: kocha się w Cher.
Hobby: śpiewanie, pisanie piosenek, wygłupy
Praca: śpiewa w 1D
Imię: Niall Koran
Wiek: 20 lat
Przyjaciele: Alice, Harry, Louis, Cher, Zayn, Liam
Dziewczyna: mówi, że woli skupić się na muzyce
Hobby: gra na gitarze, fotografowanie przyjaciół z ukrycia, śpiewanie, pisanie piosenek
Praca: śpiewa w 1D
Imię: Liam Payne
Wiek: 20 lat
Przyjaciele: Alice, Louis, Harry, Cher, Zayn, Niall
Dziewczyna: Danielle Peazer
Hobby: śpiewanie, szczere rozmowy z przyjaciółmi, oglądanie "Toy Story"
Praca: śpiewa w 1D
_____
No siemka.
Mamy bohaterów.
Mam nadzieję, że nieco zachęciłam do czytania tego blooga.
Planuję, że 1 rozdział pojawi się w czwartek...
Prosiłabym o minimum 3 komentarze pod tą notką, żebym wiedziała, że ktoś to czyta.
Natalie Malik.<3
No siemka.
Mamy bohaterów.
Mam nadzieję, że nieco zachęciłam do czytania tego blooga.
Planuję, że 1 rozdział pojawi się w czwartek...
Prosiłabym o minimum 3 komentarze pod tą notką, żebym wiedziała, że ktoś to czyta.
Natalie Malik.<3
Subskrybuj:
Posty (Atom)